sobota, 21 listopada 2020

Od Yuuki cd. Marty

   Dobrą chwilę zajęło Tenebris odciągnięcie demonicznej, wściekłej kury od biednego Bębenka. Lucynka pomimo bycia stłamszoną w silnych objęciach anielicy rwała się i rzucała w każdą możliwą stronę, byleby jeszcze raz dosięgnąć wałacha swoimi ostrymi pazurami i dziobem. Bębenek natomiast nie pozostawał już dłużej obojętny na - delikatnie mówiąc - zaczepki i po krótkiej chwili spokoju, kładąc po sobie uszy, na nowo począł stawać dęba, kłapiąc zębiskami na kurę.
   - No kabaret, istny kabaret. Bębenek brakuje jeszcze żebyś fikołka strzelił. - Kobieta w dramatycznej pozie wyrzuciła jedną rękę w powietrze, drugą zaś przyciskając do boku syczącą z bezsilnej wściekłości Lucynę. - A ty się uspokój bo z wrażenia zaraz jajko zniesiesz.
   Ale Lucynce ani śniło się uspokoić. Nie wiadomym było czym podpadł jej rumak Xaviera, czy po prostu było to związane z samym jego istnieniem, aczkolwiek można było tu mówić o nienawiści od pierwszego wejrzenia. Co prawda Lucyna nikogo nie darzyła szczególną sympatią, jeśli w ogóle można było mówić o sympatii wtrącając przy tym demoniczną kurę, jednak według Yuuki jej kurka ostatnimi czasy zaczęła zachowywać się, o dziwo, coraz lepiej. Nie gryzła już tak często, nie drapała, nie rzucała się bez powodu, nie uciekała, nie próbowała rzucać złych uroków. Nawet Xavier zwrócił na to uwagę, a sam fakt, że był to właśnie Xavier mogło dawać wiele do myślenia. Lucyna bowiem całą swoją demoniczną duszą nienawidził Xaviera - i nie było ku temu jakiegoś konkretnego powodu, jak z resztą u większości.
   Dzisiejsze zachowanie Lucyny dało jednak Tenebris na nowo wiele do myślenia. Ona sama nie miała najmniejszych problemów z utemperowaniem charakteru swojej kurki, ba, czasami zdawać by się mogło, iż kompletnie nie zwracała uwagi na to, że Lucyna w pewnych momentach chcę wydłubać jej oczy, czy też pozbawić palców u dłoni. Zawsze z tym samym znudzeniem przyciągała do siebie Lucynkę, ściskając ją pod pachą i nie mając przy tym ani jednego draśnięcia. Pewnego razu została nawet zapytana o to przez Xaviera, który kompletnie nie mógł tego pojąć.
   Yuuki, która właśnie wiązała Lucynce czarną kokardkę na szyi, zmarszczyła czoło w głębokim namyśle, po czym zerknęła badawczo na barda.
   - Groziłam ci już kiedyś?
   Nastała cisza pełna konsternacji, w której to Xavier nie do końca wiedział jak ma, a raczej jak mógłby, odpowiedzieć na to pytanie. Czy Yuuki mu groziła? Owszem, niejednokrotnie. Zazwyczaj darła się na niego, że spóźnia się na ich sesyjki w chlaniu, aczkolwiek nigdy nie sądził, że były to poważne groźby, które Tenebris mogłaby wcielić w życie.
   - Noo - baknął, wypuszczając ze świstem powietrze.
   - Nie?  
  - No, to wszystko wyjaśnia. - Tenebris uśmiechnęła się szeroko, jakby samo to stwierdzenie było wyczerpującą odpowiedzią na pierwotne pytanie barda.
   - Ekstra, dzięki, teraz moje życie jest sto razy łatwiejsze, generalnie to wszystko jasne - parsknął nieco zirytowany, wywracając oczami.
   Tenebris natomiast nie poczuła się ani trochę urażona - wręcz przeciwnie - uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
   - To świetnie, bo jakbym ci groziła to byś już tu nie siedział.
   I na tych słowach zakończyły się pytania barda na temat tego, jak Yuuki udaje się pozostać żywą przy tym, co wyczynia Lucyna. Po tej sytuacji stwierdził również, że i z tą informacją i bez niej życie przy Yuuki było ciężkie, więc machnął na to wszystko ręką.
   - Cóż za widowisko!
  Anielica, zaskoczona nagłym pojawieniem się czyjegoś głosu, prawie zmiażdżyła Lucynę pod pachą, nieco za mocno przytulając ją do boku. Zbyt zaaferowana sprzeczką pomiędzy demoniczną kurą i wałachem kompletnie nie zwróciła uwagi na to, że tak głośne hałasy mogły przyciągnąć ciekawskie spojrzenia. Bębenek równie zaskoczony zaprzestał kłapania zębiskami i stanął w miejscu, stawiając ciekawsko uszy i spoglądając w stronę z której dochodził głos. Yuuki szybko jednak rozpoznała postać Marty po burzy rudych włosów podskakujących sprężyście przy każdym, gwałtowniejszych ruchu. Kura Lucyna natomiast, choć z początku nie za bardzo zainteresowana samą Martą, teraz zaczęła już okazywać otwarcie swoją niechęć względem niej, sycząc wściekle i przecinając pazurami powietrze.
   Tenebris cofnęła się asekuracyjnie krok w tył, jednak na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech z jakim powitała kobietę.
   - Marta, miło cię widzieć! Zajebiście, że jesteś musisz mi w czymś doradzić. - rzekła, po czym nie czekając nawet na reakcję ze strony kobiety, ciągnęła dalej: - No bo wiesz, Lucyna ostatnio strasznie źle się zachowuje, a ja ostatnio tak sobie myślałam co by z życiem zrobić. Nie mówię, że to moje obecne jest złe, bo ogólnie to jest super, gildia jest super i tak dalej, no ekstra jest. Ale ostatnio jak byłam na chacie to każdy mi jojczył, że tamta kuzynka to za mąż wyszła, a kolejna to też za mąż za jakiegoś bogatego dziada, a ta to dziesiąte dziecko ma, a ten to zakład pogrzebowy założył i fortunę zbija. Nawet się cieszą jak jedna chowa trzeciego męża i opija nowego. Masakra w ogóle za mąż wyjść. - Zrobiła minę zbliżoną do „bhle”, czując, jak przechodzi ją dreszcz. - Ale nie w tym rzecz, ja im wcale nie zazdroszczę, czy coś, nie o to chodzi. Niech sobie tam robią co chcą, niech się zabijają, kochają, błogosławię. Ale! - Yuuki prawie że krzyknęła z podekscytowania. - Też chcę coś robić i stwierdziłam, że będę hodować kurki.
  Po tym jakże głębokim stwierdzeniu nastała chwila równie głębokiej ciszy. Tenebris zdążyła już wyobrazić sobie samą siebie wracającą na rodzinne, arystokratyczne posiadłości gdzie obwieszcza dumnie, że o to jedyna córka Avriel i Magnusa, wywodząca się ze starego, szanowanego rodu upadłych aniołów Tenebris będzie hodować kury.
   Usta Yuuki wywinęły się teraz w diabelski, pełen ironii uśmiech, który sięgnął aż kącików jej piwnych tęczówek. Od zawsze wiadomym było, że anielica nie będzie trzymać się sztywno zasad jakie królowały w jej rodzinie od pokoleń i kiedy przyjdzie jej na coś ochota; po prostu to zrobi. Dziadek Regan na pewno byłby z niej w tamtym momencie bardzo dumny, a jego krokodyl Mariuszek zamerdałby wesoło ogonkiem.
   - Myślę, że dzięki towarzystwu tylu kurek Lucynka wreszcie zacznie się lepiej zachowywać - oznajmiła po chwili, posyłając demonowi miażdżące spojrzenie. Ten jedynie zdobył się tym razem na cichy, złowrogi syk spod pachy kobiety. - To jak, pomożesz mi znaleźć dobre miejsce na moje kurki? To będzie taki zakład poprawczy dla Lucynki. No i jajka świeże będą.
   Yuuki wyglądała na tak pewną siebie opowiadając Marcie cały swój pomysł, że w tamtym momencie nie było sił, które byłyby w stanie odciągnąć ją od tego, co zaplanowała. Nawet jeśli wszystko to wydawało się niezwykle głupie - dla Tenebris było zajebiste.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz