wtorek, 24 listopada 2020

Od Yuuki cd. Pelagoniji

   Tenebris, słysząc niewinny, dziecięcy głosik poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku, jak gdyby zacisnął się na nim niewidzialny supeł. Do tej pory niespecjalnie martwiły ją sytuacje, kiedy to jej demonicznej kurze udawało się wymknąć z jej objęć i z zasięgu wzroku, deptając swoje własne ścieżki. A sytuacje te zdarzały się na szczęście rzadko, gdyż sama Lucyna po trzeciej, i prawie udanej, próbie ucieczki na własnej skórze przekonał się, co to znaczy zdenerwować Tenebris - i gorzko tego pożałował. Poza tym owe nieobecności Lucynki nigdy nie trwały długo; Yuuki jakimś cudem zawsze udawało się dość szybko znaleźć swojego demonicznego pupilka - na całe szczęście w porę przed tragedią. 
   Kobieta przyspieszyła nieco kroku, przed oczami mając już niemiły scenariusz tego, co mogła zastać za zakrętem. Domyślała się na kogo mogła wpaść Lucyna i nie do końca zadowolona była z ciszy, jaka nastała chwilę później. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów dopadł ją prawdziwy stres na samą myśl o tym, że demoniczna kura mogłaby zaatakować dziecko.
   — Wypatroszę cię, słowo daje.
   Tenebris niczym huragan wypadła zza kurtyny krzewów, a jej peleryna wraz z piórami załopotały złowieszczo, podrywając się do góry. W każdej chwili gotowa była pochwycić Lucynę z powrotem w swoje stalowe objęcia i wystosować jej odpowiednią karę, a jednak zdziwiła się mocno widząc w chwilę później dość niecodzienną scenę. 
   Kura Lucyna, przycupnięta na swoich krótkich, demonicznych nóżkach, jak zawsze łypała złowieszczym wzrokiem na wszystko wokół, ale, z włożonym w swoje czarne pióra białym kwiatuszkiem.  Co dziwniejsze siedząca obok roześmiana Pelagonija podsuwała demonowi coraz to więcej kwiatków, a ten siedział spokojnie, jak gdyby nic, co jakiś czas wydając z siebie dziwne, sycząco-gdaczące dźwięki. 
   Scena ta była na tyle nieprawdopodobna, że Yuuki w pierwszej chwili przystanęła od razu w miejscu, spoglądając to na Lucynę, to na małą Pele. Pomyślała, że może ktoś podmienił jej kurę, jednak szybko wytrąciła tę myśl z głowy, wiedząc, że nie ma na świecie drugiej tak paskudnie pięknej i złej kurki jak Lucynka. Kobieta nie mogła uwierzyć, że demon, który na codzień starał się jak tylko mógł, aby kogoś solidnie okaleczyć, teraz siedział potulny niczym baranek, dotrzymując towarzystwa najmłodszej członki Gildii. 
   W końcu Yuuki otrząsnęła się z chwilowego szoku, zamrugała szybko kilka razy, chcąc upewnić się, że to co widzi jest prawdziwe, po czym podeszła bliżej. 
   — Pelciu, słońce, co tu robisz z kurą Lucynką? — Anielica uśmiechnęła się do dziewczynki, natomiast Lucyna widząc swojego opiekuna wzdrygnął się niespokojnie, zapewne zdając sobie już sprawę, że tym razem nigdzie nie ucieknie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz