niedziela, 5 czerwca 2022

Od Zilke cd. Mairwen

Jak na osobę należącą do całej, wielkiej Gildii, Zilke nie była zbyt dobra w ogarnianiu informacji dotyczących tego, co się w tej Gildii dzieje. Nie tylko tak na co dzień, ale też ogólnie - nie wiedziała w ogóle co się tam dzieje, dopóki ktoś do niej nie podszedł i nie wypowiedział jej tego prosto w twarz. Dlatego też ciemnowłosa nie zdawała sobie sprawy z tego, że poza nią są tutaj jakieś nowe osoby… Gdyby tylko o tym wiedziała, być może miałaby jakiś okruszek nadziei na to, że dogada się z tą osobą i znajdą jakiś wspólny język. W końcu są w podobnej sytuacji! Ale dziewczyna nie miała o tym wszystkim pojęcia, więc jak zawsze jedynie siedziała zaszyta w kuźni, jedynie na czas swojej warty wychodząc w zbroi by bronić okolic Gildii. Taki miała już zwyczaj - wychylać się na zewnątrz jedynie wtedy, gdy koniecznie musiała. Gdy potrzebowała jedzenia, jakiejś konkretnej rzeczy bądź gdy ktoś jej do czegoś potrzebował - w żadnym razie by nie odmówiła. Była tutaj właśnie po to, by pomagać… Dlatego też nie uciekła słysząc otwierające się drzwi, choć skrycie miała ochotę odejść w przeciwnym kierunku. Jej dłoń wciąż nieprzyjemnie piekła, w kuźni nadal był bałagan, a teraz ktoś zapewne będzie chciał z nią rozmawiać… Ale to nie zmieniało faktu, że zawsze cieszyła ją pomoc innym. Nie mogła też uciekać od swoich obowiązków. Także została tam, gdzie była. Stojąc pośrodku pomieszczenia, w luźnej bluzce odsłaniającej umięśnione, pokryte piegami ramiona i lekko spocona od noszenia rzeczy. Ale była tu, i słuchała tej ładnej, białowłosej dziewczyny która do niej zawitała.
Zdecydowanie nie spodziewała się po swoim gościu takiej energii i radości. Wraz z przyjściem nieznajomej do pomieszczenia zdawało się zawitać więcej życia, więcej słońca, a Zilke otworzyła lekko usta i przechyliła głowę na bok, pozwalając by trochę włosów opadło jej na twarz. Skrzyżowała na moment ręce na piersi, niepewna tego co powinna zrobić w takiej sytuacji, jak odpowiedzieć - białowłosa zadawała dość dziwne pytania. Dlatego też Fogkeep nie odpowiedziała na pierwsze pytanie dziewczyny, zbyt zaskoczona i zbita z tropu. Przyjrzała się samej sobie, uniosła jedną rękę, napinając mięśnie. Czy naprawdę były drzewa, od których była większa? Ah, właściwie to były młode drzewa… Jej nowa znajoma mogła mieć rację. Jednak ciężko było stwierdzić, co o tym sądzi. Kowal powinien być silny, nieprawdaż?

Zaraz panna Mairwen znalazła się tuż przed nią i wyciągnęła do niej rękę. Była znacznie niższa, chudsza, dla Zilke sprawiała wrażenie wręcz kruchej i delikatnej. Jednak skoro była stajenną, to na pewno miała też dużo roboty i miała wyrobione mięśnie. To chyba tak działało. Zilke zaraz podała jej dłoń, niestety zapominając o swojej ranie i zapewne brudząc nieco skórę swojego gościa krwią. Nie wyglądała, jakby w ogóle zdała sobie z tego sprawę - przyglądała się białowłosej w zamyśleniu, z oczami wpół zakrytymi przez nierówno obciętą grzywkę.
– Miło mi cię poznać, Mairwen. - odparła nieco monotonnym głosem, ale wcale nie skłamała. Panna Kemble zdawała się być interesującą osobą. I była miła. To było dla Zilke istotne. Zaraz ciemnowłosa zamyśliła się na nowo. – Konie… do podkucia. Tak, tak, to mogę zrobić. - puściła dłoń Mairwen i odeszła w kąt pomieszczenia, szukając odpowiednich narzędzi pośród rzeczy, których jeszcze nie zdążyła poukładać.
Przez chwilę jej nowa znajoma mogła słyszeć jedynie odgłosy narzędzi uderzających o siebie, przerzucanych gdzieś na boki. Ale w końcu Pani Kowal znów się odezwała:
– Jestem Zilke Fogkeep… czy ludzie naprawdę o mnie trąbią? - spytała cicho.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz