wtorek, 7 czerwca 2022

Od Zilke cd. Mairwen

To, jak panna Mairwen się jej przyglądała, sprawiło że ciemnowłosa poczuła się minimalnie nieswojo. Oczywiście nie było tego po niej widać, bo wciąż stała tak chwilę, prężąc muskuły przed nowo poznaną dziewczyną… ale nieprzyzwyczajona do bycia tak obserwowaną Zilke nie za bardzo wiedziała co zrobić w takiej sytuacji, jak zareagować i jak się w ogóle zachować w towarzystwie osoby tak pogodnej i ciekawskiej.
Co do pierwszych wrażeń… tak. Mairwen również wywarła na Pani Kowal dobre wrażenie, tym, jak pełna życia i energii była. Pokazywała w ten sposób, że świat wcale nie jest tak ponury jak mógłby się czasami wydawać. Właśnie dzięki ludziom takich jak ona… A Zilke przecież lubiła takich ludzi! Większość ludzi, w każdym razie. Nie wszyscy byli automatycznie dobrzy, bo miło im patrzyło z oczu. Nauczyła się tego jeszcze jako dziecko, nigdy nie zapomniała tej ważnej lekcji. Ale teraz… Teraz była już w Gildii, a w tym miejscu nikt jej nie zrobił, póki co, żadnej krzywdy. Musiała zaufać pannie Mairwen i reszcie otaczających ją ludzi. Musiała dać im szansę.
Obróciła się na moment i napotkała spojrzenie drugiej dziewczyny, otworzyła lekko usta. Nie wiedziała, co powiedzieć. Przez moment myślała, jakby znów odcięło ją od rzeczywistości, ale zaraz to białowłosa przerwała ciszę i podeszła do Zilke, niepokojąc ją jeszcze mocniej. O co chodzi? Zilke nie wiedziała, przez dobrą chwilę, aż nie poszła za wzrokiem białowłosej i nie ujrzała własnej, piekącej dłoni. Oh… No tak. Skaleczyła się. Zdążyła o tym zapomnieć, zbyt skupiona na swojej chęci pomocy nowo poznanej dziewczynie. Wzdrygnęła się czując jej dotyk, ale nie wyrwała jej ręki z dłoni ani nic takiego - po prostu przyglądała się Mairwen uważnie, nadal trzymając buzię otwartą.
– To… To nic takiego, panno Mairwen. Jedynie się skaleczyłam. – spojrzała raz jeszcze na ranę ciągnącą się przez cały spód jej dłoni. To mocno ukrwione miejsce, na to wygląda… - Wciąż mogę wykonać swoje zadanie. Chcę ci pomóc. - dodała, kładąc delikatnie wolną, nie skaleczoną dłoń na dłoni jasnowłosej dziewczyny. I spojrzała jej w oczy, nie wiedząc co zrobić z niezręcznością którą odczuła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz