poniedziałek, 17 czerwca 2019

Od Aurory

Aurora czekała skryta w gęstych zaroślach wyczekując aż dorodny jeleń zbliży się dostatecznie by mogła spętać mu nogi bolasem, a potem szybko wykończyć jednym silnym wyładowaniem. Zwierze podeszło niemal na idealną odległość i zaczęło skubać trawę. Było na tyle blisko, by miała pewność, że nie spudłuje, ale na tyle daleko, że nie miało prawa jej wyczuć. Wprawdzie pachniała jak królik, ale nosiła na sobie także zapachy gildii. A te już zaalarmowałyby ofiarę, że coś jest nie tak jak powinno być. Już składała się do rzutu. Trzask gałęzi. Niemal równocześnie ze swoją niedoszłą zdobyczą postawiła uszy w poszukiwaniu źródła dźwięku. Białowłosa poczęła się rozglądać, a jeleń w tym czasie zdążył czmychnąć. Zostawił kobietę samą, rozdrażnioną tym, że ktoś jej przerwał łowy. Wiatr zmienił kierunek. Przyniósł ze sobą nową gamę woni. Wśród nich wyczuła znajomy ludzki zapach oraz silną woń alkoholu. Rozluźniła się zdziwiona tym, jak bardzo spięła ciało przez dźwięki pękających patyków. Aurora wyszła ze swojego schronienia naprzeciw Mistrzowi. Podkicała do niego nawet nie próbując ukrywać swojej irytacji na starego przyjaciela. Wskazywały na to co i raz skaczące po jej ciele iskry.
- No, skoro już ci uciekł, to pewnie nie będziesz miała nic przeciwko uzupełnieniu kilku papierków, hę? - uśmiechnął się na swój zwyczajowy, zagadkowy sposób. Królicza panna nawet po latach nie potrafiła rozgryźć co mu chodzi po głowie.
- Przez ciebie uciekło jedzenie. - prychnęła na niego. Musiała mocno zadrzeć głowę do góry, żeby spojrzeć mu w oczy. - I nie. To ty będziesz w papierach się bawił. Ja muszę znaleźć i upolować inną ofiarę. - pacnęła Cervana karcąco uchem i zaśmiała się. Ruszyła w głąb lasu sprawdzić rozstawione przez siebie wnyki. A nóż trafi na jakiś trop. Ślady łap. Może odrapany pień drzewa. Po cichu liczyła, że może natknie się na niedźwiedzia. Skoro już miała Cervana, który by mógł zataszczyć taką zdobycz do kuchni, to czemu miałaby go nie wykorzystać. - A skoro już tu jesteś to mi pomożesz sprawdzić czy coś nie wpadło w sidła.
- Ignatius mówił, że to coś ważnego. Jakieś dokumenty związane z przynależnością do gildii. - Mistrz zrównał się z nią i chwycił kobietę za kark jak kociaka i skutecznie ją tym unieruchamiając. - To może poczekać. Jak znam twoje pułapki, to zwierzętom nic nie będzie, więc nie masz się czym martwić. - poklepał ją po głowie i ruszył szybkim krokiem w stronę gildii.
***
Mężczyzna wniósł białowłosą do archiwum. W jej nos uderzył mocny zapach kurzu, papieru i atramentu. A także dwie nieznane jej wonie. I żadna z nich nie należała do jej Ignasia. Chciała odwrócić głowę i spytać Cervana, gdzie się podział ten mały, nazbyt poważny chłopak. Ale dalej była unieruchomiona. Za dobrze ją znał, żeby nie wiedzieć o tej słabości. Kobieta nie mogła nawet go porazić by ją puścił.
Skręcił za jeden z regałów i zatrzymał się przed biurkiem zastawionym dokumentami i pochyloną nad nimi brązowowłosą kobietą. Postanowiła nawet nie pytać czy jakkolwiek protestować. Na niewiele by jej się to przy nim zdało. Pomyślała, że lepiej będzie po prostu obserwować. Mistrz odchrząknął zwracając tym samym uwagę, jak zauważyła białowłosa, eleganckiej kobiety.
- Elro mogłabyś się zająć kwestią formalnego przyjęcia Aurory w szeregi gildii? - Cervan postawił króliczą pannę na podłodze, a ta niemal natychmiast skryła się za nim i uważnie obserwowała ruchy nieznajomej. Nie omieszkała przy tym porazić iskrą Mistrza w ramię.
- Oczywiście Mistrzu, zajmę się tym. - wstała zza biurka i podeszła do nich. - Jestem Elra Magratta. A ty pewnie jesteś Aurora, zgadza się skarbie? - uśmiechnęła się przyjaźnie i wyciągnęła do niej rękę na powitanie. Nie wydaje się wcale taka zła. Króliczka od razu zaczęła ją wąchać by zapoznać się i zapamiętać zapach nowej osoby. Do jej nozdrzy trafiła ta subtelna woń roztaczana przez samice w trakcie pór godowych. Uśmiechnęła się do nowo poznanej.
- Czuję feromony. Parzyłaś się z kimś? - przechyliła na bok głowę.

<Elra?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz