wtorek, 11 czerwca 2019

Od Blennena C.D: Elra

   Chcąc utrzymać historyczkę, kiedy ta zatańczyła w przenośni na prowizorycznej kładce już wiedział, że to może skończyć się źle. I zapewne tylko w jeden sposób. Chciał ją złapać, ale wyślizgnąwszy się z jego dłoni wpadła bezceremonialnie do błotnistej wody w rowie. Głośne westchnięcie wojownika wstrząsnęło lasem. Dostrzegł również ten rumiany odcień policzków brązowowłosej, choć udawał, że wcale jego wzrok nie objął owego zjawiska. Nie czekając długo, w trakcie kiedy kobieta w chwili słabości taplała rękoma w mule, obszedł powalony pniak dookoła, nie chcąc przeskakiwać go i narażać tym samym na złamanie. Wolał ostrożnie przejść obok, skoro jego buty i tak zostały już doszczętnie zmoczone, a między palcami stóp czuł muł. Kładeczka mogła jeszcze nie raz się przydać, spełnić swoją rolę. To krótsza droga do jego ulubionego miejsca treningowego, dlatego wolałby nie przechodzić kilka razy w tygodniu przez bagniszcze. Musiałby inwestować w buty znacznie, ale to znacznie częściej, aż stałyby się jego głównym wydatkiem i większa część pieniędzy wędrowałaby do szewców. Kiedy więc wyminął pień i stanął przed Elrą spojrzał na nią. Przeszył ją wzrokiem. Przelotnie pomyślał nawet, że jest niezdarna i z pomocą nie potrafi przejść po zwykłym kawałku drzewa. Nie ważył się nawet uwić tego w słowa, by pogrążyć jej i tak wyszczerbione zapewne samopoczucie. Przez pewien czas nie wiedział nawet co zrobić i jedynie obserwował poczynania dziewczyny, która już wcześniej spróbowała wstać. Próba zakończyła się jednak chlupoczącym fiaskiem. Zapewne czuła się upokorzona. Leithel na nowo zniknął w krzakach i zaroślach, prawdopodobnie widząc pływającą roślinę o żółtych kwiatach. Tak też było. Pobiegł zerwać kolejne egzemplarze, by znów wręczyć je dziewczęciu. Zwierzątku nie przeszkadzał ten fakt. Nie wydawał się być w żaden sposób rozdrażniony. Nie potrafił na tyle rozumieć, by wiedzieć, że dziewczyna najprawdopodobniej wstydzi się całego zajścia. Niemniej jednak widząc jak ta smutnieje, jeszcze wcześniej zerknął na nią dużymi smutnymi oczyma i dopiero potem czmychnął w nieznane dla nich okolice. Natomiast co do wojaka, nie wyciągnął już dłoni w jej stronę.
- Musisz bardziej uważać. W innym przypadku możesz się uszkodzić. Tutaj było miękko, więc miałaś szczęście. – wydusił po chwili.
Była to jedynie czysta prawda. Co prawda, wypowiadanie jej w takiej sytuacji było zbędne i dość czcze, to i tak zrobił to. Skomentował wydarzenie. Nie myślał o tym czy Elra może poczuć się urażona. A może zareaguje gniewem i typowym dla kobiet odpyskowaniem, gdy wypomina im się błąd, z którego zdają sobie sprawę. Wpadł nawet na pomysł, że przecież mógłby przychylić się lekko i pochwycić kobietę na ręce. Nie mogła być ciężka. A nawet, gdyby faktycznie tak było, to nie problem. Wiele ciężarów w życiu dźwigał, a Elra z pewnością nie ciążyłaby w taki sposób.
- Wszystko w porządku? – dodał po chwili dostrzegając jak brązowowłosa opiera się na omszałej skarpie.
Według niego powinna po chwili podnieść się i próbować wstać na nowo. Czego nie uczyniła. Zbliżył się do niej po pewnym czasie. Poczuł na sobie jej wzrok, który potem prędko umknął, odwrócił się. Jakby zakłopotany, nie do końca wiedzący co zrobić z zaistniałą sytuacją.
- Moja noga utknęła. – usłyszał jedynie.
Nie pytał o więcej, a jedynie bez westchnienia klęknął w wodzie i poprzez muł i rzęsę odnalazł nogę względnie uwięzionej dziewczyny. Jego poranione dłonie zaszczypały, gdy ranki zetknęły się z organicznym brudem. Nie zwrócił na to jednak uwagi i spróbował odnaleźć źródło zaklinowania. Wyrastające z dna glony pod wpływem uderzenia dziewczyny o muł wyłoniły się i z banalną łatwością oplotły jak nogę, zwalając obok dwa większe kamulce, które spotęgowały atak. Przynajmniej to udało mu się ustalić.
- Zaczekaj chwilę. – westchnął i sięgnął do paska spodni.
Chował tam nóż myśliwski, nie chciał się przecież bawić w rozplątywanie zawiłych glonów. Może nie miałby nic przeciwko, gdyby nie fakt, że musiał jeszcze wyciągnąć siedzącą wciąż w wodzie dziewczynę, a potem wrócić do Gildii, wziąć kąpiel,  wyczyścić i zeprać swoje ubrania z całego masywnego brudu. Nie czekając na zgodę dziewczyny postanowił interweniować. Bez większego problemu przesunął na boki skałki i rozciął glony. Obrzydliwie oślizgłe, które po rozcięciu wypłynęły na powierzchnię bagna. Nie różniły się jednak od całości otaczającej ich wody. Zjednały się jedynie z rzęsą i liśćmi unoszącymi się na niej. Wstał po chwili i schował do skórzanej pochwy nóż ze zdobieniami na drewnianej rękojeści.
- Przed nami jeszcze kilka podmokłych terenów, trzymaj się blisko i przy utracie równowagi nie szukaj oparcia w powietrzu. Wolałbym być w Gildii przed zmierzchem. – spojrzał na nią.
Chwytając ją bezceremonialnie pod boki pomógł jej wstać. A raczej najzwyczajniej w świecie po prostu podniósł ją i postawił na nogi. Nie uważał tego za coś złego. Żadna z niej księżniczka, której nie mógłby dotknąć palcem bez jej zgody. Zależało mu na czasie, a słońce coraz bardziej chyliło się ku zachodowi. Potem odszedł, odwrócił się i wyszedł z rowu, rozchlapując wodę i muł dookoła, idąc niezbyt dbając o to, czy ktoś jeszcze ucierpi na bagniszczu. Puchata biała kulka znów stanęła nad brzegiem i zaczęła podskakiwać w miejscu i zerkając na uwolnioną już Elrę – skrzeczeć cicho z zadowoleniem. W pysku znów trzymał żółtokwieciste rośliny.
Ale Blennen nie był zły.
- Chodźmy. – dodał.
{Elro?}

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz