poniedziałek, 10 czerwca 2019

Od Nagi cd. Banshee

Naga westchnęła, rozluźniając kurczowy uścisk na wiercącym się w nim zwierzęciu, jednak dalej go nie puszczając. Głos stojącego przed nią stworzenia był chrapliwy, jakby wychodzący zza małego gardła, które nie mogło pomieścić całej siły, jaką dzierżył. Osunęła się ponownie na ziemię, krzyżując wygodnie nogi tak, jak to robiła wcześniej, przed rzuceniem się na ratunek hałaśliwemu ptaszysku. 
— Wola nieba nakazuje danie wody spragnionym, więc skoro pragniesz przebaczenia, takowe ode mnie otrzymasz. Ja również się uniosłam...
Zamilkła na chwilę, zawieszając ton skończonej wypowiedzi wysoko, sygnalizując tym samym zamiar dokończenia swej myśli lub dodanie całkiem nowej. Oparła się o szorstką korę, odchylając do tyłu ciężką od złota głowę, zamykając powieki. Wiatr poruszał liśćmi, w których rytm kobieta wsłuchiwała się uważnie, ignorując na moment nowego towarzysza. Nie pragnęła go odgonić, przeciwnie - była zaintrygowana formą, w jakiej owa dusza się znalazła, okolicznościach w jakich została w niej zamknięta. Nie wiedziała, czego się spodziewała, gdy upomniała ową istotę, gdy zadała jej pytanie. Słowa popłynęły z jej ust, a jednak nie odbiły się od nierozumiejących jej mowy uszu. Natrafiły na umysł biegły, potrafiący samemu formować myśli i je wyrażać. W obu przypadkach staliby, ona i on, na równi, lecz teraz mogli na siebie patrzeć i widzieć się nawzajem. Mogli się zrozumieć na głębszych poziomach. Takich, których zwykły zwierz nie miałby prawa odkryć.
To ją zaciekawiło.
— Owszem, moja troska spoczywa na tym złośliwym stworzeniu — stwierdziła, gdy jej ucho nie mogło już złapać cichego trzepotania owadzich skrzydeł. Poleciały w głąb lasu.
— Nie strzeże tego wielka tajemnica, więc powiem Ci, a jeśliś mądry i masz w sobie pierwiastek ludzki, który każe martwić się o dobro wspólne, już nie będziesz skory do zanurzenia w tym ciele swoich kłów.
Puściła niespokojnego ptaka, które opadło niezgrabnie na trawę, od razu skacząc za pień drzewa pod którym siedziała Naga, by odgrodzić się od stworzenia, które przed chwilą je zaatakowało. Kobieta przetarła palcami płytką, kocią szramę, by rozproszyć nieznośne pieczenie, co jednak poskutkowało skutkiem odwrotnym do zamierzonego. Przyłożyła więc wierzch dłoni do zimnej ziemi.
— Czyny tego stworzenia spędzają mi czasem sen z powiek. Bowiem, widzisz, jako osoba wyznaczona do wypędzania złych duchów z terenów objętych czujnym okiem Gildii - nie mam w sobie wystarczająco silnej woli, by niszczyć owe przeklęte dusze, skazywać je na banicję. Zamiast tego wysyłam je nad tą wysoką kopułę, pod opiekę samych Bogów, wpierw oczyszczając je z grzechu. A owe brudy zebrane za życia lądują tu.
Druga dłoń kobiety powędrowała w stronę opierzonego naczynia, dalej trzymającego się z rezerwą, tuptającego tylko niekiedy po miękkiej trawie. Egzorcystka pomyślała, że przestraszenie go raz na jakiś czas nie musiałoby być koniecznie takim złym pomysłem.
— Dlatego ważnym jest, by czysty grzech trzymać szczelnie zaklęty, by nie ujrzał światła dziennego i samopas nie latał po ziemi. Kto wie, jakaż istota mogłaby stać się ofiarą, lub co stałoby się wtedy z innymi. Nie wiem tego, a drążyć tematu nie zamierzam, bowiem jestem pewna, iż nie wyniknęłoby z tego nic dobrego.
Słyszała ocierające się o siebie skrawki roślin, czy to na koronach ponad nią, czy na glebie pod nią, więc w całej tej mieszaninie dźwięków nie posłyszała czy nowy, nietypowy towarzysz zdecydował się oddalić, czy może pozostał na miejscu? W końcu kocia postać pozwalała na wiele - w tym na bezgłośne poruszanie się. 
Banshee?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz