środa, 19 czerwca 2019

"Zawsze trzeba być ostrożnym z książkami i z tym, co w nich jest, bo słowa mają moc zmieniania ludzi."

Autor: anotherwanderer
Quinlan Squarepants
23 lata - 12.03 || Bibliotekarka
Ethija

"Miłość to raptem słowo. Słowo z kina, z książki, z kolorowego pisma. Tak wielu ludzi wierzy, że wystarczy je wypowiedzieć i już będzie dobrze, bo ono uleczy, uratuje, oczyści. A to tylko słowo. Łatwo je wypowiedzieć, równie łatwo unieważnić. Ale spróbuj je przekształcić w prawdziwe, trwałe uczucie, zmień je w ściany domu, który stać będzie latami, niczym nie zagrożony i da ci szczęście, bezpieczeństwo, poczucie sensu i radości z każdej spędzonej wspólnie chwili. To jest trudne, a często niemożliwe. Nie wielu to umie. Naucz się tego."*

"Czytanie książki jest, przynajmniej dla mnie,
 jak podróż po świecie drugiego człowieka. 
Jeżeli książka jest dobra, czytelnik czuje się w niej jak u siebie,
a jednocześnie intryguje go, co mu się tam przydarzy, 
co znajdzie za następnym zakrętem."
Jonathan Carroll – Kraina Chichów

Quinlan to raczej osóbka przeciętnego wzrostu. Mierzy dokładnie sto siedemdziesiąt dwa centymetry. Jasna cera na pewno zwróci na siebie uwagę. Niektórzy mówią, że wygląda jak "porcelanowa". Chociaż niektórych mogłoby to zdziwić, to trzeba wiedzieć, że wady okresu dorastania zgrabnie ominęły naszą bohaterkę. Można powiedzieć, że przeszła to bez szwanku. Nie dopadł ją tak zwany młodzieńczy trądzik. No może czasami coś tam się znalazło, ale szybko sobie z tym radziła. Dzięki temu, jej twarz pozostała "bez skazy". Od razu przy tym trzeba by powiedzieć. Nie. To nie żadne specyfiki. Tak po prostu wygląda. Jednak przechodząc dalej. Dziewczę to posiada pełne usta, które naturalnie są malinowe i mogą wydawać się, jakby lekko błyszczały. Nos ma stosunkowo niewielki i lekko zadarty. Jeżeli chodziłoby o oczy... Są one dość duże. Ich kolor to złoty, chociaż przez to, że często chodzi w czapce, mogłoby się wydawać, że u góry znajduje się także brąz. Długie rzęsy są jednym z ulubionych części siebie Quin. Włosy. Ma je dość krótkie - siegają ledwie do ramion. Ich kolor jest bardzo łatwy do określenia. Są po prostu brązowe. Czyli innymi słowy, szatynka. Jeżeli ściągnie nakrycie głowy, to można zauważyć, że posiada dość długą grzywkę, zakrywającą jej prawe oko. Także w takich momentach zazwyczaj ma zawiązaną chustę na włosach. Ubiór dziewczyny... Na pewno nie można go jednoznacznie określić. Wszystko zależy od jej nastroju. Chociaż najczęściej ubiera spodnie, to zdarza się także spotkać ją w sukience. Jednak wszystkie jej stroje łączy jedno. Kolorystyka, która to kręci się wokół brązów, zieleni i czerwieni.

"Kiedy czytasz, 
świat przestaje istnieć, możesz udawać, 
że to, co jest w książce, jest rzeczywistością, 
albo że rzeczywistość po prostu znika. 
Możesz być tym, kim chcesz, 
dobrowolnym bohaterem książki..."
Dorotea de Spirito – Anioł

Autor: ChaoyuanXu
Osobowość Quinlan. Nie jest to taki łatwy orzech to zgryzienia. Na pewno nie da się jej jednoznacznie określić. Ma w sobie coś z marzyciela, ale też sporo z realisty. Jedno zdanie, jeden wybór z pewnością by nie wystarczył. To za mało. Jednak można powiedzieć jedno. Jest to osoba tajemnicza. Niewiele osób dopuszcza do siebie. Jak najbardziej stara się omijać wszelkie tematy dotyczące jej osoby. Naprawdę niewielkie grono osób zna tak ją w pełni. Prawdziwą ją. Do tego nie należy do jakiś wielce gadatliwego grona. Raczej jest dość małomówna. Często odpwiada dość... specyficznie. Raz są to krótkie zdania. Innym razem cały "monolog", a jeszcze w innym wypadku potrafi mówić zagadkami. Stanowczo typ obserwatora. Nie wpycha się nigdzie na siłę. Zresztą nawet nie chciałaby. Woli trzymać się na uboczu i tylko obserwować innych z daleka. Można powiedzieć, że po części poznaje ludzi jeszcze przed pierwszą rozmową. No cóż... Potrafi całkiem nieźle "czytać" z mowy ciała. Jednak trzeba wiedzieć, że posiada także swój charakterek. Bywa wredna, ironiczna, a także czasami wyniosła. Niektórych mogłoby dziwić to, że tak zaczytana w historiach o miłości osoba potrafi być tak sarkastyczna. Szczerość? Nawet ją lubi. Bywa taka. Jednak jak chce, to potrafi naprawdę nieźle kłamać. Czasami wręcz nie wiadomo czy mówi prawdę, czy fałsz. W odkryciu tego nie pomagają jej całkiem niezłe zdolności aktorskie - które wyszlifowała u niej matka. Wykorzystuje je nieraz do manipulowania innymi. Niemalże do perfekcji wyrobiła w sobie płacz na zawołanie - tak bywa, jak ćwiczy się coś od dzieciństwa. Mimo wszystko nie można zapomnieć o tym, że jest to inteligentna osoba. Ma rozległą wiedzę na wiele tematów. Do tego dochodzi spryt i zaradność. Potrafi wymyślić rozwiązanie z wielu problemów. Jednak trzeba przyznać. Kiedy ktoś próbuje ją uczyć - na przykład, gdy miała nauczanie w domu - to nigdy nie słucha. Uważa, że wszyscy nauczyciele i tym podobne osoby nie uczą tego, czego powinni i źle tłumaczą. Dlatego też zazwyczaj całą swą wiedzę czerpie z wszelakich książek, jakie posiada czy bierze z biblioteki. Tylko tym słowom wierzy. Tylko je stara się zrozumieć i zapamiętać. Można by jeszcze dodać, że jest to raczej typ samotnika. O wiele bardziej woli posiedzieć w ciszy i poczytać coś niż wyjść na "imprezę" lub po prostu spotkać się ze znajomymi. Zdecydowanie nie można zaliczyć ją do grona osób towarzyskich. Chociaż... Czasami lubi się zabawić. Ale to tylko przy niewielkiej, zaufanej paczce przyjaciół. A skoro już o tym mowa. Quinlan jest bardzo nieufną osobą. Trzeba sobie ciężko zapracować na ten przywilej. Jednak jeżeli już nim zostaniesz, to na pewno tego nie pożałujesz. Dziewczyna będzie ci niezwykle lojalna. Gotowa nawet oddać za ciebie życie. Nie pozwoli nikomu obrazić swoich bliskich. No i na koniec nie można nie wspomnieć o największej wadzie dwudziestotrzylatki. Kochliwość. Quin niezwykle szybko zakochuje się w innych. Chociaż nie okazuje tego za bardzo. Skrywa to w sobie i jedynie cicho wzdycha do kogoś. Czasami zrobi krok w stronę czegoś większego, ale to nie zdarza się za często. Mimo tego nadal marzy jej się wspaniała, wieczna miłość jak z książek. Pragnie, kiedyś poczuć jak to jest.

"Książki kochają każdego, kto je otwiera, 
dając mu poczucie bezpieczeństwa i przyjaźni, 
niczego w zamian nie żądając. 
Książki nigdy nie odchodzą, 
nawet wtedy gdy się je źle traktuje."
Cornelia Funke – Atramentowe serce

Quinlan posiada stosunkowo wiele zainteresować. Jednak zaledwie trzy są naprawdę ważne dla niej. Są tym, co sprawia, że jest, tym kim jest. Niezaprzeczalnie największym z nich są książki. Dziewczyna interesuje się nimi od dzieciństwa. Już jako mała osóbka uwielbiała, gdy rodzice czytali jej najróżniejsze historie. Aktualnie przeczytała naprawdę mnóstwo książek. Dawno przestała je liczyć. Quin po prostu uwielbia to uczucie, gdy może wczuć się w postacie. Po prostu "przenieść się" do nowego, fantastycznego świata. Co chwilę przeżywać to nowsze przygody. Często wraz z bohaterami odczuwa smutek, tęsknotę czy radość. Jej wielkim marzeniem jest przeżyć historię miłosną jak z książki, ale także przygodę. Pragnie stać się bohaterką, a nie tylko egzystować jako zwykła dziewczyna. Kolejno mamy konie. Szatynka uwielbia przebywać w ich pobliżu. Dopiero wtedy - nie licząc czytania - potrafi się w pełni zrelaksować. Już od małego jeździła konno. Jednak co tu się dziwić skoro jej ojciec posiada własną hodowlę... Kiedy Quin siedziała na koniu, od razu na jej ustach pojawiał się uśmiech - chociaż teraz już rzadziej to widać. Dziewczyna tłumi w sobie te emocje. Chociaż jadąc na grzbiecie tego zwierzęcia, w końcu może poczuć się wolna. Wtedy nie posiada żadnych zmartwień czy problemów. Jest tylko ona i koń. Ostatnim z zainteresowań są kataklizmy. Od kiedy pierwszy raz o nich usłyszała, od kiedy dowiedziała się, co one oznaczają... Zaczęła zbierać o nich informacje. Chciała poznać każdy najmniejszy szczegół na ich temat. Wypytywała ludzi o nich. Kiedy była już starsza, spisywała wszystko, co czuła, co widziała podczas kataklizmów, które przeżyła. Aktualnie pracując w bibliotece, czasami chodzi do archiwów, aby stamtąd czerpać wiedzę na ich temat.

"On nie wiedział, co znaczą dla niej książki. 
Że są symbolami prawdy i sensu, 
potwierdzeniem jej istnienia
 i tego, że są na świecie ludzie tacy jak ona."
Cassandra Clare – Mechaniczny anioł
*Po więcej informacji należy kliknąć w złote strzałki.*
No to zabawę czas zacząć. Tym razem witam Was z moją OC Quinlan. Dziewczyną uwielbiającą książki ponad wszystko, jednak jak widać niestety będącą dość kochliwą. Znowu postanowiłam zmienić formę KP. Mam nadzieję, że taka przypadnie Wam do gustu. Także liczę na to, że Quin zostanie dobrze przyjęta w gildii.
No i jak zawsze. Postać można używać w swoich opowiadaniach. Jakby ktoś potrzebował pomocy w tym jakby się zachowała to proszę, śmiało pytajcie. Zawsze chętnie odpowiem.
*Dorota Terakowska – Ono

3 komentarze:

  1. Krabat i biblioteki to temat w sam raz nadający się na powieść. Wpuścić między regały, a będzie błądził jak minotaur w labiryncie, kazać przynieść jakąś książkę, a będzie szukał jak złotego runa, a na koniec najpewniej po przygodach niczym z baśni tysiąca i jednej nocy, bo najpewniej tyle zajmie mi powrót z takiej wyprawy, powróci z niczym. Zdarzało się jednak, że angażowano go w przenoszenie książek, czy manuskryptów i wówczas zaglądał do tej komnaty tajemnic nabożnie niczym neofita po raz pierwszy wprowadzony do świątyni. Tak było i tym razem. Liczył, że uda mu się zastać kogoś znajomego, kto nie będzie rozpoczynał z nim gry w podchody przeceniając jego wykształcenie, na które liczyć przecież nie było podstaw. To ze znał kilka wierszy na pamięć i to przecież nie skądinąd tylko z więzienia w żadnym razie nie czyniło go uczonym. Obładowany książkami dotarł wreszcie do biblioteki dosłownie nie widząc świata poza niesionym naręczem. Z pomocą laski i nie małym ryzykiem wywołania lawiny papieru zdołał otworzyć drzwi i wkroczyć do środka. Jak na złość nie było nikogo.
    - No tak – zaczynał już swój monolog – Jak zawsze nikogo nie ma jak go potrzeba. Nic tylko książki, a te uparcie milczą i ni jak nie ułatwiają zadania. Jak już się coś zamawia to wypadałoby, chociaż siedzieć na tyłku i czekać na odbiór, a nie szlajać się nie wiadomo gdzie i … - urwał dostrzegając wyłaniającą się spoza regałów kobiecą postać z książką w dłoni. Czyli jednak rzeczywiście dołączył ktoś nowy. Dobrze, że jak zawsze marudził nie pełnym głosem, ale jedynie mamrocząc coś pod nosem. Miał jeszcze szansę, marną, bo marną, ale jednak, zrobić dobre pierwsze wrażenie. Uśmiechnął się po swojemu i zapytał:
    - Gdzie to postawić? Tylko konkretnie, bo ja nie mam całego dnia na czytanie tabliczek. A tak po za tym Krabat jestem. A panienka to?

    OdpowiedzUsuń
  2. Przebywała w gmachu gildii na tyle rzadko, że nawet znalezienie drogi do biblioteki stanowiło dla niej nie lada problem, choć była ona zdecydowanie jej ulubionym miejscem. Najczęściej jednak bywała we wspólnej Sali próbując udowodnić Xavierowi, że potrafi wypić więcej niż się komukolwiek wydaje, co kończyło się zwykle tym, że prędzej niż wszyscy lądowała pod stołem, lub odprowadzano ją, tudzież odnoszono do jej pokoju. Wolałaby siedzieć w bibliotece, ale tak pragnęła, by przygody, o których czytywała w powieściach spotykały ją naprawdę w życiu, że nie mogła się oderwać od wesołego grona ludzi, gotowych w każdej chwili postawić wszystko na jedną kartę. Dzisiaj jednak była wręcz zmuszona wybrać się do biblioteki, by sprawdzić pochodzenie pewnych kryształów, które jej antagonista z wyjątkowym upodobaniem ostatnimi czasy gromadził. Nie znała tych kamieni, ale czuła ze mają w całej sprawie niebagatelne znaczenie. W swojej skromnej biblioteczce nie znalazła żadnych informacji wiec wybrała się do gildii by w tutejszej bibliotece jeszcze poszukać informacji. Na tyle była w tym wszystkim zajęta czytaniem kolejnych tabliczek na drzwiach, że nie zauważyła nadchodzącej z przeciwka kobiety. Równie jak ona oddanej własnym myślą. Dopiero zderzywszy się zauważyły swoją nawzajem obecność.
    - Przepraszam – zaczęła Sorelia wracając do siebie – szukam biblioteki i chyba się zgubiłam nieco, ale panienki też chyba nie widziałam tu wcześniej. Jestem Sorelia Acantus, ale tutaj właściwie można sobie darować nazwisko.
    Uśmiechnęła się życzliwie, starając się w ten sposób zachęcić rozmówczynie do zdradzenia także swojego imienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od pewnego czasu Philis miała problem by wygospodarować, choć chwilę dla siebie jednak tego dnia postanowiła zbadać pewną zagadkową publikację, którą odgrzebała gdzieś między starociami w bibliotece gildii. Pewnie podeszła do półki i wyciągnęła niewielki rozlatujący się tomik pod intrygującym tytułem „Metody pracy pograniczników. Kulisy walki z przemytem”. Zdmuchnęła kurz, krztusząc się przy tym niemożliwie i ściskając książkę pod pachą ruszyła w stronę niezwykle wygodnych foteli. Za to kochała czytelnię. Mogła mieć czas dla siebie i absolutną niemal ciszy (dla sylfy taki komfort był praktycznie niemożliwy). Otworzyła książkę na pierwszej stronie i rozpoczęła lekturę. Tekst napisany był niemal jak podręcznik, ozdobiony licznymi rycinami i ramkami jak podręcznik dla początkujących. Część z prezentowanych tam metod znała doskonale z doświadczenia, ale inne były nie lada odkryciem, cennym w jej ukrytej profesji. Opis życia przemytników wypadał natomiast w znacznej części nadzwyczaj naiwnie. Zaśmiewała się z niektórych niedorzecznych pomysłów, ale musiała przyznać, że opowieść była wciągająca na tyle, że nie zwróciła uwagi na przybliżający się odgłos kroków. Dopiero, gdy nieznajoma była już naprawdę blisko jej oddech zbudził ją z zamyślenia. Gwałtownie zatrzasnęła książkę i zerwała się na równe nogi zrzucając ją na ziemię.
    - Ale mnie przestraszyłaś. Chyba się nie znamy. – Szybko zmieniła temat by odwrócić uwagę od nieszczęsnej książki, która mogła przecież zdemaskować jej ulubiony sposób spędzania czasu wolnego – Jestem Philomela.

    OdpowiedzUsuń