Przez głowę Aries przeleciały wspomnienia wszystkiego co Shio
zjadła, a czego nie powinna. I smażone ziemniaki Iriny były z tego
wszystkiego najnormalniejsze. A przynajmniej w najmniejszym stopniu
szkodliwe. Poklepała niesforne zwierzę po głowie i uśmiechnęła się
nieśmiało pod nosem. Choć całkowicie niepotrzebnie, mimo wszystko było
jej miło, że Antares się zmartwił zdrowiem Shio.
- Spokojnie, nie zaszkodzą jej. Shio ma dość odporny układ pokarmowy.
"Shio,
nie, kot. Shio, silna." - na poparcie swoich słów, szczeknęła,
energicznie potrząsnęła łbem i prychnęła donośnie wzbudzając tym krótki,
cichy śmiech swojej właścicielki.
- Tak, tak, jesteś
silna. - podrapała podopieczną za uchem. Ta nie omieszkała smagnąć swoim
wężowym językiem Aries po dłoni. Dziewczyna wzdrygnęła się i gwałtownie
zabrała rękę.
Podniosła niepewnie wzrok na Antaresa
pierwszy raz przyglądając się samemu rozmówcy, a nie jego butom. Uwagę
dziewczyny już wcześniej zwrócił miecz u pasa, ale teraz wydawał jej się
nie na miejscu. Ostrze mocno kontrastowało z chłopakiem. Z jego smukłą
sylwetką i wzrostem niewiele większym od kartografki. No i przede
wszystkim z jego twarzą o delikatnych rysach i życzliwym wyrazie.
Bardziej wyglądał na uczonego niż wojownika. A pusty talerz w dłoniach
dosadnie przypominał jej o posiłku, który stracił przez jej podopieczną.
Zaczerwieniła się. - M-może p-pój-pójdziemy coś zjeść? - wydukała
niepewnie.
"Tak! Jedzenie! Pani, dawno, nie, jeść. Pani,
nie, pamięć, znów?" - wilczyca złapała niebieskowłosą za połę kurtki i
zaczęła ciągnąć w stronę kuchni.
- Shio! Zostaw! Przecież nie zapominam o posiłkach! - usiłowała się wyswobodzić z jej szczęk.
- Shio! Zostaw! Przecież nie zapominam o posiłkach! - usiłowała się wyswobodzić z jej szczęk.
"Pani, nie, pamięć, obiad, Irina, zła... Shio, strach." - Śnieżynka powarkiwała na Aries.
Cała
scena przykuwała uwagę gildyjczyków do tego stopnia, że duża część z
nich wolała zostać i pośmiać się z jej zmagań z wielkim chowańcem w
kłótni o posiłki, niż wracać do pracy. Dziewczyna wolała się nawet nie
zastanawiać co musiał sobie o tym pomyśleć Antares, bo by się conajmniej
spaliła ze wstydu. A Shio mogłaby wykorzystać ten moment słabości, żeby
siłą ją zaciągnąć do kuchni.
- Aries, słyszałem, że
wróciłaś? - usłyszała za plecami głos Mistrza. Mężczyzna spojrzał to na
Aries, to na zmieszanego Antaresa. Odchrząknął i zwrócił się do
chłopaka. - Pewnie chodzi o obiad? - w odpowiedzi dostał krótkie
kiwnięcie głową.
- I wszystko jasne. Przyzwyczaisz się. -
powiedział usiłując stłumić śmiech cisnący my się na usta. - A ciebie
Aries prosiłbym, żebyś przyszła do mojego gabinetu. Oczywiście jak już
cię Shio puści. - rzucił odchodząc.
Antares?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz