piątek, 18 czerwca 2021

Od Aries c.d. Antaresa

Przez głowę Aries przeleciały wspomnienia wszystkiego co Shio zjadła, a czego nie powinna. I smażone ziemniaki Iriny były z tego wszystkiego najnormalniejsze. A przynajmniej w najmniejszym stopniu szkodliwe. Poklepała niesforne zwierzę po głowie i uśmiechnęła się nieśmiało pod nosem. Choć całkowicie niepotrzebnie, mimo wszystko było jej miło, że Antares się zmartwił zdrowiem Shio.
- Spokojnie, nie zaszkodzą jej. Shio ma dość odporny układ pokarmowy.
"Shio, nie, kot. Shio, silna." - na poparcie swoich słów, szczeknęła, energicznie potrząsnęła łbem i prychnęła donośnie wzbudzając tym krótki, cichy śmiech swojej właścicielki.
- Tak, tak, jesteś silna. - podrapała podopieczną za uchem. Ta nie omieszkała smagnąć swoim wężowym językiem Aries po dłoni. Dziewczyna wzdrygnęła się i gwałtownie zabrała rękę.
Podniosła niepewnie wzrok na Antaresa pierwszy raz przyglądając się samemu rozmówcy, a nie jego butom. Uwagę dziewczyny już wcześniej zwrócił miecz u pasa, ale teraz wydawał jej się nie na miejscu. Ostrze mocno kontrastowało z chłopakiem. Z jego smukłą sylwetką i wzrostem niewiele większym od kartografki. No i przede wszystkim z jego twarzą o delikatnych rysach i życzliwym wyrazie. Bardziej wyglądał na uczonego niż wojownika. A pusty talerz w dłoniach dosadnie przypominał jej o posiłku, który stracił przez jej podopieczną. Zaczerwieniła się. - M-może p-pój-pójdziemy coś zjeść? - wydukała niepewnie.
"Tak! Jedzenie! Pani, dawno, nie, jeść. Pani, nie, pamięć, znów?" - wilczyca złapała niebieskowłosą za połę kurtki i zaczęła ciągnąć w stronę kuchni.
- Shio! Zostaw! Przecież nie zapominam o posiłkach! - usiłowała się wyswobodzić z jej szczęk.
"Pani, nie, pamięć, obiad, Irina, zła... Shio, strach." - Śnieżynka powarkiwała na Aries.
Cała scena przykuwała uwagę gildyjczyków do tego stopnia, że duża część z nich wolała zostać i pośmiać się z jej zmagań z wielkim chowańcem w kłótni o posiłki, niż wracać do pracy. Dziewczyna wolała się nawet nie zastanawiać co musiał sobie o tym pomyśleć Antares, bo by się conajmniej spaliła ze wstydu. A Shio mogłaby wykorzystać ten moment słabości, żeby siłą ją zaciągnąć do kuchni.
- Aries, słyszałem, że wróciłaś? - usłyszała za plecami głos Mistrza. Mężczyzna spojrzał to na Aries, to na zmieszanego Antaresa. Odchrząknął i zwrócił się do chłopaka. - Pewnie chodzi o obiad? - w odpowiedzi dostał krótkie kiwnięcie głową.
- I wszystko jasne. Przyzwyczaisz się. - powiedział usiłując stłumić śmiech cisnący my się na usta. - A ciebie Aries prosiłbym, żebyś przyszła do mojego gabinetu. Oczywiście jak już cię Shio puści. - rzucił odchodząc.
Antares?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz