poniedziałek, 14 czerwca 2021

Od Nikolaia cd Pelagoniji


W tym samym momencie, w którym z ust dziewczynki padł komentarz o niesławnym zajęciu Tadeusza i raczej szemranej stronie jego prezencji, oczy Nikolaia przybrały na rozmiarach. Wyłupił je w szoku, na chwilę zaprzestając z pracą, do której dopiero co ponownie się zabrał. Możliwe, że przy okazji igła jeszcze raz odnalazła drogę do palca i wbiła się, tym razem o wiele głębiej, niż poprzednio. Zmroziło go, co prawda jedynie na krótką chwilę, wciąż jednak wyraz jego twarzy wyrażał kłębek trudnych do określenia emocji, które przeplatały się ze sobą i wymieniały z zaskakującą prędkością.
Sama wiadomość aż tak szokującą nie była, w końcu większość z gildyjczyków zdawała sobie sprawę z tego, jak imię Tadeusz i wyrażenie “Czarny Rynek” ze sobą korelowały. Gdyby ktokolwiek jeszcze prowadził jakąkolwiek porządną dokumentację tej instytucji, prawdopodobnie ułożyłby ich obok siebie w jednej teczce i postawił na odległej półce w trosce o to, by nikt jej nie odnalazł i nie śmiał do niej zajrzeć, pod pretekstem umieszczenia tam jakichś mniej ważnych pism od wójta z pobliskiej wioski. Oczywiście tych dotyczących zanieczyszczania sąsiądującej rzeki, czy zbyt głośnych celebracji, nawet jeśli znajdowali się zdecydowanie za daleko, by ktokolwiek zdołał ich usłyszeć. Sam fakt jednak, że dziecko, bo tym właśnie Pelagonija była, jest świadome ropuszych przekrętów, poruszyło niebo i ziemię w małej bańce Nikolaia, który był prawie pewien, że przynajmniej starają się chronić dzieci przed niepotrzebnymi, wręcz niebezpiecznymi informacjami.
Dziewczynka jednak całkowicie niewzruszona tym faktem, jakby przynajmniej wiedziała o tym od pieluchy, kontynuowała swoje rozważania na temat gildyjnych medyków i ich (nie)kompetencji. Nikolai odchrząknął, zauważając, że po raz pierwszy od bardzo dawna zabrakło mu słów i musiał poważnie zastanowić się nad tym, w jakim tonie powinna być utrzymana jego odpowiedź, by nie wzbudzić niepotrzebnych podejrzeń, a wystarczająco wyjaśnić dziewczynce, co nie tak było zarówno z jednym, jak i drugim medykiem.
Koniec końców stwierdził, że najbezpieczniej będzie obrać zupełnie inny kierunek, niż ten wyznaczony przez młodą Eternum, która z niecierpliwością wyczekiwała odpowiedzi, wpatrując się w opuszczoną głowę mężczyzny. Momentalnie ją odrzucił, poprawiając za chwilę włosy i zaśmiał się cicho, zawiązując ostatni supełek na nitce i oddając pluszaka blondynce, zaraz po tym, jak ostatni raz wygładził palcami materiał na jego brzuszku.
— Skąd ty wiesz o takich rzeczach! — zaśmiał się nerwowo, zanim chrząknął i poprawił się w miejscu. — Nie, nie, nie o to chodzi. Pan Tadeusz jest po prostu zazwyczaj niezwykle zajęty i prowadzi bardzo ważne badania, a pan Adonis najzwyczaniej w świecie sam się jeszcze uczy. — Możliwe, że prędko skłamał, uznał jednak, że jego odpowiedź brzmiała wyjątkowo przekonująco. Nie było to też aż tak wyraźne i bezczelne kłamstwo, jak mogło się wydawać. Adonis w rzeczywistości brał przecież jeszcze lekcje od Raviego, a Tadeusz dość często pracował nad czymś dziwnym i nie były to szachy. — A pan Ravi jest bardzo mądrym i doświadczonym medykiem, który, jeśli ładnie poprosisz, to myślę, że z chęcią ci pomoże!
Doszedł do wniosku, że jeśli sam podszedłby do fauna, prędzej zostałby odesłany z wypisem na leki, bo nie wiedzieć czemu, większość gildyjczyków wspominała coś o jego domniemanej niepoczytalności.
Szczerze im nie wierzył i wolał omijać lecznice szerokim łukiem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz