poniedziałek, 20 marca 2023

Od Tsakani

    Ciepłe płomienie tańczące w kominku były dokładnie tym, czego aktualnie naprawdę niezmiernie potrzebowała. Niewiele brakowało, aby włożyła w nie dłonie, przyprawiając się o poparzenia, ale na szczęście zdążyła pomyśleć, zanim to zrobiła. Chociaż musiała przyznać, że była to bardzo atrakcyjna opcja. Przynajmniej nie byłoby jej dzięki temu, aż tak zimno. Co prawda, zanim postanowiła wyruszyć na stały ląd, zbierała informacje na jego temat. Porady. Cenne lekcje. Słyszała opowieści, że klimat był tam inny niż na wyspach. Chłodniejszy przede wszystkim. Jednak w tamtym momencie nie wydawało się to aż tak straszną opcją. Trochę chłodu nikomu nie zaszkodziło. Ale to nie było tylko trochę! Od kiedy zaczęła się zima, wręcz umierała z zimna. Miała wieczne dreszcze i odnosiła wrażenie, że cokolwiek by nie zrobiła, to już nigdy więcej nie będzie jej ciepło. Dlatego też, od kiedy dołączyła do gildii, nie wystawiła nosa poza jej mury. Ubrana w najgrubsze ubrania, jakie miała — o zgrozo musiała też włożyć buty, okropność — i opatulona dwoma kocami siedziała tylko po turecku, na podłodze przy kominku w Sali Wspólnej. Mimo późniejszej godziny nie była tam sama. Na kanapie siedział Ravi z zatroskaną miną.
— Jeszcze raz dziękuje ci, za pożyczenie mi swojego koca. Jestem ci naprawdę wdzięczna za to — spojrzała w stronę medyka, lekko się uśmiechając.
— To nic takiego. Ale na pewno nie chciałabyś, abym cię przebadał? Takie ciągle dreszcze i fakt, że pomimo tego, jak jesteś opatulona, nadal jest ci zimno, nie wydaje mi się normalny. Sprawdziłbym, czy może chora przypadkiem nie jesteś — wiedziała, że satyr miał dobre intencje, ale już raz odpowiadała na to pytanie.
— Tak. Nie musisz się martwić. Naprawdę powątpiewam w to, że mogłabym być chora. Raczej jest to kwestia tego, że mój organizm nie potrafi nadal przyzwyczaić się do zmiany klimatu. Bo wiesz… na wyspach nigdy nie było tak niskich temperatur. Szczególnie w miejscu, z którego pochodzę. Zresztą, naprawdę uważam, że już dużo dla mnie zrobiłeś, pożyczając swój koc. Ale mimo wszystko dziękuje za troskę — jej uśmiech był lekko skrzywiony przez dreszcze.
Ravi jedynie westchnął, chyba w końcu zauważając, że to nic nie da. Zielarka uparcie trwała przy tym, że nie potrzebowała badań i nie zanosiło się na to, aby w najbliższy, czasie zmieniła zdanie. Tsakani tylko przesunęła się bliżej kominka. Jedna z jej par uszu lekko zatrzepotała, gdy dotarły do niej odgłosy czyiś kroków, które coraz bardziej zbliżały się do Sali Wspólnej. Niestety jeszcze za krótko była w gildii, aby rozpoznawać tylko po nich, kto to był, jak często robiła w plemieniu. Kiedy stały się na tyle głośne, że śmiało mogła stwierdzić, że dana osoba znajdowała się w progu, odwróciła głowę w tamtym kierunku.
— Przepraszam. Nie masz może dodatkowego koca, który mogłabym pożyczyć? Albo cokolwiek innego w tym stylu, dzięki czemu mogłabym się ocieplić? Niestety nadal nie potrafię się przyzwyczaić do tutejszego klimatu, przez co ciągle marznę — skrzywiła się lekko, gdy przez jej ciało przeszły kolejne dreszcze.
Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz