Starzec
już nawet nie próbował nadążyć za bezsensownym wywodem mężczyzny.
Przestał go słuchać zaraz po tym jak ten zaczął się rozwodzić nad
pasującymi przydomkami dla Eugeniusza. Cieśla tylko pomrukiwał od czasu
do czasu udając, że słucha tego chaosu "niezwykle ważnych informacji".
Na szczęście w ciągu swojego życia spotkał ludzi podobnych krawcu i
nauczył się wyłączać kiedy tamci się odpalali. Choć cieśla miał
przeczucie, że ten tutaj oto chłystek może być najgorszym z nich
wszystkich. Nawet od Jona, którego prześmiewczo razem ze swoimi
kompanami z załogi nazywali "Farmazonem". On był niezwykle upierdliwy,
ale Nikolai może z nim konkurować w tej kwestii. Zwłaszcza, że krawiec
jest nawet bardziej chaotyczny w swoich wypowiedziach. Blondyn nagle
zmienił ton i podszedł do jego piły zaciekawiony. Eugeniusz tylko
podniósł wzrok na krawca i pokręcił głową.
Jak dziecko, pomyślał starzec, zupełnie jak dziecko. Zastanawiał się czy właśnie przez to musiała przechodzić jego żona z ich córkami. Zaśmiał się pod nosem na tę myśl. Gdyby nie musiał ich opuścić, pewnie tak by to wyglądało. Teraz to wszystko wraca. Z tym, że on musi się użerać z dorosłym chłopem a nie małymi dziećmi. Choć w tym przypadku ciężko znaleźć różnice w zachowaniu między Nikolaiem, a jakimś co bardziej rozgadanym i ciekawskim chłopcem.
- Nie ruszaj tego bo się skaleczysz. - ostrzegł go przerywając na chwilę swoje zajęcie. - To nie są zabawki chłopcze, krzywdę sobie możesz nimi zrobić. - wskazał wzrokiem leżące na stole dłuta, strugi, piły i wszelkiego rodzaju inne narzędzia którymi można było się nieźle pokaleczyć. Mężczyzna jednak chyba całkowicie zignorował starego żeglarza i dalej bawił się zębami brzeszczota. Cóż, Eugeniusz go ostrzegł, więc mógł z czystym sumieniem na powrót zabrać się do pracy.
***
Jak dziecko, pomyślał starzec, zupełnie jak dziecko. Zastanawiał się czy właśnie przez to musiała przechodzić jego żona z ich córkami. Zaśmiał się pod nosem na tę myśl. Gdyby nie musiał ich opuścić, pewnie tak by to wyglądało. Teraz to wszystko wraca. Z tym, że on musi się użerać z dorosłym chłopem a nie małymi dziećmi. Choć w tym przypadku ciężko znaleźć różnice w zachowaniu między Nikolaiem, a jakimś co bardziej rozgadanym i ciekawskim chłopcem.
- Nie ruszaj tego bo się skaleczysz. - ostrzegł go przerywając na chwilę swoje zajęcie. - To nie są zabawki chłopcze, krzywdę sobie możesz nimi zrobić. - wskazał wzrokiem leżące na stole dłuta, strugi, piły i wszelkiego rodzaju inne narzędzia którymi można było się nieźle pokaleczyć. Mężczyzna jednak chyba całkowicie zignorował starego żeglarza i dalej bawił się zębami brzeszczota. Cóż, Eugeniusz go ostrzegł, więc mógł z czystym sumieniem na powrót zabrać się do pracy.
***
Cieśla
zaklął siarczyście. Postawił skrzynkę ze słoikami na stole warsztatowym
i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu jakiejś czystej szmatki żeby
przetrzeć szafkę nim ją naoliwi. Ciężko było jednak cokolwiek teraz
znaleźć. Warsztat wyglądał jakby przeszedł przez niego piekielny sztorm i
Gieniu mógł niemal z całkowitą pewnością powiedzieć, że była to sprawka
tego dzieciaka. Bałagan jaki zastał był nie mniejszy niż ten z jakim
się krawiec wypowiadał.
-
Do cholery, że też już nic nie można zostawić bez opieki! - coś
zabrzęczało słoikami w skrzynce. Eugeniusz zerwał się przekonany, że
zobaczy tam Nikolaia i go od razu złaja. Ku jego zdziwieniu nikogo nie
zobaczył. Zza skrzynki wystawał tylko długi szczurzy ogon. Gdy Gieniu
się zbliżył zobaczył sporego szczura okrętowego spijającego resztki
miodu z przewróconego słoja. Stary Drak bardziej niż szczurem zdziwiony
był istnieniem tego trunku. Już dawno zapomniał, że go tam schował. A
sprytny gryzoń, który najpewniej zadomowił się w tej skrzynce jeszcze na
jego łodzi, odnalazł go i jak widać zasmakował.
Drzwi
zatrzeszczały i pojawił się on. Pan "gadam co mi ślina na język
przyniesie". Niszczyciel porządku w warsztatach. Pogromca spokoju osób
starszych.
Od
razu skierował się do szczura schowanego do połowy w słoiku obrzucając
przy tym Eugeniusza masą pytań o zwierzątko. Wyciągnął rękę żeby
pogłaskać i niemal natychmiast nadział się na zęby gryzonia.
-
Nie jest mój, ale wiesz co chłopcze? Chyba go przygarnę. - zaśmiał się
starzec. Podszedł do stołu po kawałek porannego chleba i bardzo powoli
zbliżył dłoń z pieczywem do szczura. Zwierzak niepewnie wziął jedzenie.
Chwilę potem już siedział na dłoni cieśli. Chyba naprawdę polubił tego
szczura. Zwierzę znało się zarówno na ludziach jak i alkoholu.
-
Zaczekaj, zaraz znajdę jakąś szmatę. - zwrócił się do chłopaka nie
mogąc powstrzymać uśmiechu na widok "bardzo poważnie" rannego Nikolaia.
W końcu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz