poniedziałek, 3 maja 2021

Od Eugeniusza c.d. Nikolaia

Starzec już nawet nie próbował nadążyć za bezsensownym wywodem mężczyzny. Przestał go słuchać zaraz po tym jak ten zaczął się rozwodzić nad pasującymi przydomkami dla Eugeniusza. Cieśla tylko pomrukiwał od czasu do czasu udając, że słucha tego chaosu "niezwykle ważnych informacji". Na szczęście w ciągu swojego życia spotkał ludzi podobnych krawcu i nauczył się wyłączać kiedy tamci się odpalali. Choć cieśla miał przeczucie, że ten tutaj oto chłystek może być najgorszym z nich wszystkich. Nawet od Jona, którego prześmiewczo razem ze swoimi kompanami z załogi nazywali "Farmazonem". On był niezwykle upierdliwy, ale Nikolai może z nim konkurować w tej kwestii. Zwłaszcza, że krawiec jest nawet bardziej chaotyczny w swoich wypowiedziach. Blondyn nagle zmienił ton i podszedł do jego piły zaciekawiony. Eugeniusz tylko podniósł wzrok na krawca i pokręcił głową.
Jak dziecko, pomyślał starzec, zupełnie jak dziecko. Zastanawiał się czy właśnie przez to musiała przechodzić jego żona z ich córkami. Zaśmiał się pod nosem na tę myśl. Gdyby nie musiał ich opuścić, pewnie tak by to wyglądało. Teraz to wszystko wraca. Z tym, że on musi się użerać z dorosłym chłopem a nie małymi dziećmi. Choć w tym przypadku ciężko znaleźć różnice w zachowaniu między Nikolaiem, a jakimś co bardziej rozgadanym i ciekawskim chłopcem.
- Nie ruszaj tego bo się skaleczysz. - ostrzegł go przerywając na chwilę swoje zajęcie. - To nie są zabawki chłopcze, krzywdę sobie możesz nimi zrobić. - wskazał wzrokiem leżące na stole dłuta, strugi, piły i wszelkiego rodzaju inne narzędzia którymi można było się nieźle pokaleczyć. Mężczyzna jednak chyba całkowicie zignorował starego żeglarza i dalej bawił się zębami brzeszczota. Cóż, Eugeniusz go ostrzegł, więc mógł z czystym sumieniem na powrót zabrać się do pracy.
***
Cieśla zaklął siarczyście. Postawił skrzynkę ze słoikami na stole warsztatowym i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu jakiejś czystej szmatki żeby przetrzeć szafkę nim ją naoliwi. Ciężko było jednak cokolwiek teraz znaleźć. Warsztat wyglądał jakby przeszedł przez niego piekielny sztorm i Gieniu mógł niemal z całkowitą pewnością powiedzieć, że była to sprawka tego dzieciaka. Bałagan jaki zastał był nie mniejszy niż ten z jakim się krawiec wypowiadał.
- Do cholery, że też już nic nie można zostawić bez opieki! - coś zabrzęczało słoikami w skrzynce. Eugeniusz zerwał się przekonany, że zobaczy tam Nikolaia i go od razu złaja. Ku jego zdziwieniu nikogo nie zobaczył. Zza skrzynki wystawał tylko długi szczurzy ogon. Gdy Gieniu się zbliżył zobaczył sporego szczura okrętowego spijającego resztki miodu z przewróconego słoja. Stary Drak bardziej niż szczurem zdziwiony był istnieniem tego trunku. Już dawno zapomniał, że go tam schował. A sprytny gryzoń, który najpewniej zadomowił się w tej skrzynce jeszcze na jego łodzi, odnalazł go i jak widać zasmakował.
Drzwi zatrzeszczały i pojawił się on. Pan "gadam co mi ślina na język przyniesie". Niszczyciel porządku w warsztatach. Pogromca spokoju osób starszych.
Od razu skierował się do szczura schowanego do połowy w słoiku obrzucając przy tym Eugeniusza masą pytań o zwierzątko. Wyciągnął rękę żeby pogłaskać i niemal natychmiast nadział się na zęby gryzonia.
- Nie jest mój, ale wiesz co chłopcze? Chyba go przygarnę. - zaśmiał się starzec. Podszedł do stołu po kawałek porannego chleba i bardzo powoli zbliżył dłoń z pieczywem do szczura. Zwierzak niepewnie wziął jedzenie. Chwilę potem już siedział na dłoni cieśli. Chyba naprawdę polubił tego szczura. Zwierzę znało się zarówno na ludziach jak i alkoholu.
- Zaczekaj, zaraz znajdę jakąś szmatę. - zwrócił się do chłopaka nie mogąc powstrzymać uśmiechu na widok "bardzo poważnie" rannego Nikolaia.

W końcu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz