sobota, 28 sierpnia 2021

Od Kukume do Mattii

 Gdy Mistrz Cervan wezwał Kukume do siebie, ta początkowo nie była pewna, co myśleć - podejrzewała jednak, że nie chodzi o nic nadzwyczajnego - może list, który trzeba pilnie dostarczyć? Dziewczyna lubiła tereny dookoła gildii, wiele godzin spędzała też, włócząc się po Tirie, nie miała jednak nic przeciwko, by wyruszyć gdzieś dalej, jeśli w ten sposób miała się jakoś przysłużyć grupie. W wolnych chwilach uczyła się powoli jazdy konnej, choć te ogromne zwierzęta wciąż napawały ją lękiem - zdecydowanie wolała polegać na własnych nogach, musiała jednak przyznać, że na żadnym dystansie nie może stawać w szranki z którymkolwiek z wierzchowców.
— Mam dla was zadanie — Mistrz zaskoczył ją i Kukume przez dobrą chwilę wpatrywała się w mężczyznę, nie do końca rozumiejąc, o co mu chodzi i dlaczego użył liczby mnogiej. Miała do dyspozycji jedynie silne nogi, nie była wprawiona w walce, a w jej mniemaniu na tym właśnie takie zadania miały polegać: na ciągłych utarczkach, mniejszych lub większych. Chyba że miała dostać ogromną liczbę listów i pakunków do dostarczenia.
— Więcej szczegółów zdradzę, gdy przyjdzie Mattia. Powinien być tu lada chwila.
Zatem może to on będzie przede wszystkim odpowiedzialny za walkę? Kukume zachodziła w głowę, jaka zatem przypadnie rola jej - przekazywanie mu informacji? Robienie za konia jucznego? Nie była w stanie nic wyczytać z lekkiego uśmiechu Mistrza, postanowiła zatem zaczekać na pojawienie się drugiego członka.
Rozległo się ciche pukanie, skrzypnęły drzwi. Dziewczyna z zaciekawieniem odwróciła się i zobaczyła mężczyznę na oko wyglądającego o starszego od niej o kilka lat, równie dobrze mógł być jednak jej rówieśnikiem. Jej uwagę przykuły również od razu jasnoszare, wręcz srebrne włosy i błękitne oczy - w jej plemieniu większość rodziła się z ciemnobrązową czupryną, do kompletu otrzymując oczy w podobnej barwie. Miała nadzieję, że ludzie tego nie zauważają, ale lubiła przypatrywać się blondynom czy osobom o jasnej karnacji - kojarzyły jej się bardzo pozytywnie, jako coś dobrego, przyjaznego. Wiedziała, że będzie musiała się przełamać, aby prowadzić normalną konwersację z Mattią - w jej plemieniu chłopcy trzymali się z dala od grupy dziewcząt przez wiele lat, nim nie przeprowadziły swojego pierwszego rytuału. Przez lata wędrówki zrobiła znaczne postępy, wciąż odruchowo zagadywała zwykle do osób znacznie starszych bądź młodszych, rzadko kiedy miała kontakt z rówieśnikami, chyba że z dziewczętami - nie dręczyły jej wtedy żadne wyrzuty sumienia. Wiedziała jednak, że będzie je odczuwać, jeśli zaniemówi zupełnie - choć obycie towarzyskie Kukume mocno kulało, nawet dla niej było oczywiste, że takie zachowanie byłoby niegrzeczne.
— Mam nadzieję, że się nie spóźniłem?
— Skądże, Kukume też przyszła przed chwilą. Znacie się?
— Nie — dziewczyna pokręciła głową. Do tej pory mignął jej chyba kilka razy na korytarzach, towarzyszył mu zwykle drugi mężczyzna o dość podobnych rysach. Nie była pewna, czy powinna się przedstawiać, skoro Mistrz przed chwilą wypowiedział jej imię, niemniej stwierdziła, że nie zawadzi. — Kukume, miło mi.
— Mattia D'Arienzo, mi również.
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, starannie maskując, ile wysiłku kosztowało ją to bezpośrednie zwrócenie się do mężczyzny. Niemniej, poszło gładko, co przyjęła z oddechem ulgi. Pozwoliła sobie nawet zerknąć na Mattię drugi raz i zmarszczyła brwi. On również nie wyglądał na wojownika, ale przecież pozory mogą mylić.
Mistrz Cervan odchrząknął i wyjął z grubej sterty dokumentów kartkę, którą podsunął siedzącej przed nim dwójce.
— Chodzi o modę, która ostatnio pojawiła się wśród szlachty w pobliskim miasteczku, Maldor. To może być nic groźnego, ale popularne zrobiły tam się ostatnio różne amulety i podobne błyskotki. Zapewne to tylko ozdoba, ale myślę, że warto zbadać sprawę.
Kukume z namysłem przechyliła głowę, analizując usłyszane słowa. Nie wynikało z nich nic, co nosiłoby jakiekolwiek znamiona zapowiedzi walki, co przyjęła z ulgą. Zastanawiała ją jednak własna rola w całym przedsięwzięciu. Mistrz, jakby odczytując jej myśli, rozwinął:
— Mattia, liczę na twoje obycie i znajomość ich światka. Kukume, jeśli będzie w tych amuletach coś, co uznasz za dziwne, tym bardziej zbadajcie sprawę.
Dziewczyna przegryzła wargi. Wcześniej opowiedziała Mistrzowi zarys swojej historii i zapewne odniósł wrażenie, że na co dzień stykała się z różnymi naładowanymi magią przedmiotami i umiałaby rozpoznać teraz taki z zamkniętymi oczami, podczas gdy jej życie polegało przede wszystkim na skupieniu się, aby postawić kolejny krok w ciągu dnia, a gdy zapadał zmrok, uczyła się kolejnych pieśni i tańców. Działali zwykle z ludźmi, rzadko kiedy ktoś przynosił przedmioty przeklęte (albo raczej tak określane). Zaraz jednak drgnęła, przypominając sobie niepokojące uczucie i mrowienie, które objęło niemal całe ciało, zwłaszcza ręce, gdy raz jeden z mieszkańców mijanej wsi przyniósł pewien grzebień. Ale to mogło być równie dobrze zmęczenie i nerwy, bo Chua wtedy ząbkował i bardzo źle sypiał. Nie będzie przecież popadać w paranoję, jak jej plemię, nie powtórzy ich błędu.
— Macie może jakieś pytania?

< Mattia? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz