sobota, 14 sierpnia 2021

Od Madeleine CD Cahira

    - Jeszcze raz coś takiego odwalicie, to normalnie was zabiję - warknęła, nawet nie spoglądając na trójkę chłopaków. Nie trzeba było być mistrzem, aby zauważyć, że była mocno zirytowana. Nie dość, że wręcz została zmuszona do tego, aby podziękować, to jeszcze tamci chcieli zaciągnąć szpiega na próbę.
- Oj, nie bądź taka. Mogło być fajnie - zawołał Michael, zarzucając rękę na ramię dziewczyny.
- Zabierz. Tę. Rękę.
- Już dobrze, dobrze. Spokojnie. Jeszcze kogoś zabijesz tym wzrokiem - momentalnie została uwolniona z niechcianego dotyku.
- Miło by było - wymamrotała tylko.
Dalszą drogę na próbę spędzili już w ciszy. Raczej nikt nie chciał już bardziej denerwować różowowłosej, z racji, że mieli świadomość, że jak przekroczą pewną linię, to ta naprawdę wybuchnie i jeszcze komuś może stać się krzywda. Już zdarzało się, że w takich sytuacjach zaczynała rzucać nożami, czy też w bardziej ekstremalnych, emocjonalnych momentach przemieniała się. O tym jak często mieli zaklejane usta pajęczyną, woleli nawet nie myśleć.

~*~*~*~

List, który przyszedł kilka dni później do skrytobójczyni, wcale nie poprawił sytuacji. Można powiedzieć, że gorzej być nie mogło. Kiedy Madeleine go otwierała, żyła nadzieją, że dowie się, że wszystko jest już okej… że nie musi się martwić o ojca. Jednak oczywiście nie mogło tak być. Jedyne, czego się dowiedziała ze z dawkowanej informacji od matki, to fakt, że stan Aarona nie tylko się nie poprawił, ale jeszcze pogorszył. To było jak taki gwóźdź do trumny. Sama nie zauważyła, kiedy jej policzki zaczęły robić się mokre. Dopiero krople na papierze uświadomiły jej, że z jej oczu zaczęły wypływać łzy. Szybko przetarła twarz, chcąc się ich pozbyć, w międzyczasie odkładając list na szafkę obok łóżka. Potrzebowała dać upust emocjom. Jednak wiedziała, że narobiłaby sobie niezłych problemów, jakby zrobiła to za pomocą rzucania nożami jak zazwyczaj. Dlatego też doszła do wniosku, że jedyną opcją, jaka jej pozostała, to można powiedzieć, że powtórka z rozrywki. Alkohol. Jednak tym razem postanowiła być mądrzejsza. Nie będzie ryzykowała. Tym oto sposobem w przeciągu chwili znalazła się przed drzwiami znajdującymi się naprzeciwko jej pokoju. Bez wahania po prostu weszła jak do siebie. Gdy wtargnęła do środka, na twarzy szpiega odmalowało się mocne zdezorientowanie.
- Idziemy - chwyciła go za rękę i wręcz siłą wyciągnęła z pomieszczenia.
- Mogę może wiedzieć, co tu się dzieje? - Cahir przez chwilę próbował zatrzymać dziewczynę, ale nie za bardzo mu to wyszło. - Albo chociaż gdzie idziemy?
- Nie mam czasu i ochoty na zbędne pytania. Idziemy.
Widocznie chłopak postanowił się poddać, bo nie odzywał się już więcej. Nie minęło kilkanaście minut, a owa dwójka zdążyła już podkraść alkohol i znaleźć się w ustronnym miejscu w ogrodzie.
- A teraz słuchaj. Albo siedzisz tutaj i pijesz ze mną, albo pilnujesz, aby nikt tutaj się nie znalazł i abym nic nie odwaliła. I tak już raz mnie ogarniałeś, więc to nie powinien być problem dla ciebie. Jak nie podoba ci się, to masz problem, bo nie masz wyboru - mówiąc to Madeleine otworzyła jedną z butelek z trunkiem i od razy wzięła łyka.

Cahir?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz