sobota, 14 sierpnia 2021

Od Williama CD. Sophie

    William jeszcze raz rozejrzał się wokół. Naprawdę było tu niemalże bajkowo. Podejrzewał, że mag mógł nałożyć na polanę jakąś ochronną barierę, dzięki której mógł panować nad pogodą panującą w tym skrawku świata. Innego wytłumaczenia na to, że w przeciągu sekundy pogoda całkowicie się zmieniła, raczej nie było albo bibliotekarz nie potrafił aktualnie na nie wpaść. W jego oczy nie rzuciła się żadna stajnia czy zagroda dla koni, dlatego też postanowił po prostu przywiązać do drzewa klacz, na której przyjechał. Kątem oka zauważył, że towarzyszka poszła w jego ślady. Następnie oboje udali się w stronę drzwi. Kiedy tylko znaleźli się przed nimi, William zapukał trzy razy w drewnianą powierzchnię. Niestety, odpowiedziała im cisza.
- Może nie ma go w domu? - odwrócił wzrok w stronę dziewczyny.
- Spróbujmy jeszcze raz. Może po prostu nie usłyszał - odpowiedziała mu, a bibliotekarz zgodził się kiwnięciem głowy.
Zaraz znowu było słychać pukanie. Jednak i tym razem nie przyniosło to żadnego skutku. Wtem do głowy chłopaka przyszedł jeszcze jeden pomysł. Może nie do końca podobał mu się i nie pochwalał takich działań, ale i, tak czy siak, postanowił spróbować. Nie chciał, aby ich kilkudniowa wędrówka poszła na marne. Aby wrócili z pustymi rękami. Dlatego też niepewnie chwycił klamkę od drzwi i nacisnął na nią. O dziwo nie miał problemów z otwarciem. Już po chwili mógł podziwiać wnętrze domu.
- Może specjalnie nie zamknął domu i mamy wejść? - uśmiechnął się niepewnie do swej towarzyszki. Nie czekał jednak na jej odpowiedź, tylko zaraz wszedł do środka, wiedząc, że jak nie zrobi tego teraz, to później będzie miał coraz większe wątpliwości i nie znajdzie ostatecznie odwagi na taki ruch.
Kiedy tylko znaleźli się w środku, od razu zaczął się rozglądać wokół. W środku nie było śladu nikogo. Dopiero po chwili w oczy rzuciła mu się kartka leżąca na stole w rogu pomieszczenia. Z tego, co z niej wyczytał wyczytał, mieli skierować się do biblioteki, która znajdowała się za drzwiami po jego prawej stronie i sami znaleźć książkę, ponieważ sam mag miał jakieś ważne sprawy do załatwienia. Bez słowa, nadal niezbyt pewny tego, co robił, skierował się w tamtym kierunku. Jednak nie spodziewał się tego, co tam zobaczył. Było to wręcz ogromne pomieszczenie porośnięte najróżniejszymi roślinami. Tu ewidentnie dało wyczuć się działanie magii. William był stuprocentowo pewny, że chatka nie posiadała aż tak dużych rozmiarów. Musiało działać tu jakieś zaklęcie. Mimo wszystko było to naprawdę hipnotyzujący widok. Podszedł do pierwszej z brzegu półki i zaczął przeglądać książki. Jednak kiedy chwycił jedną, nagle znalazł się w zupełnie innym miejscu. Zamrugał zdezorientowany.
- Sophie?! Sophie, jesteś tam?! - krzyknął, w międzyczasie starając się rozeznać, gdzie właśnie się znalazł.

Sophie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz