niedziela, 4 kwietnia 2021

Od Madeleine CD Cahira

    Rano dziewczyna obudziła się z dość mocnym bólem głowy. Jęknęła kiedy poczuła promienie słońca, które tylko bardziej ją drażniły. Czując także suchość w gardle, momentalnie rozejrzała się po pomieszczeniu. Była w swojej komnacie. Na całe szczęście. Po chwili zauważyła szklankę z wodą. Wręcz rzuciła się na nią, od razu tego żałując, czując, jak ból głowy jeszcze mocniej zaczął jej doskwierać. Już spokojniej wzięła łyk napoju. Wtedy to gdy była już spokojniejsza, zaczęły do niej wracać urywki wspomnień. List w związku z jej tatą. Upicie się. Ktoś próbujący ją ogarnąć. Ktoś znajomy.
— Tylko nie to… — jęknęła, przypominając sobie w końcu twarz owej osoby, którą był nie kto inny jak Cahir.
Jego osoba była jej kompletnie nie na rękę. Dlaczego akurat szpieg musiał ją znaleźć? Nie była pewna, co powinna zrobić w tej sytuacji. Z jednej strony naprawdę nie lubiła tego osobnika, a z drugiej? Z drugiej z racji szlacheckiego pochodzenia była uczona etykiety i tym podobnych rzeczy, dzięki którym wiedziała, że wypadałoby chociaż podziękować. W końcu zdecydowała decyzję odłożyć na później. Szczególnie że przypomniała sobie o tym, że miała spotkać się dzisiaj ze swoim zespołem. Jeżeli miała zdążyć, to powinna zacząć się szykować. No cóż. To stanowczo nie będzie dobry dzień.

~*~*~*~

— Wyglądasz fatalnie — już na wstępnie usłyszała komentarz Lucasa.
— Nie no, wiesz, nie widziałam się w lusterku. Dziękuję za tę błyskotliwą informację — prychnęła zirytowana, szczególnie że nadal kac jej w pełni nie minął.
— Oj, nie bądź już taka — odezwał się Michael.
— A teraz opowiadaj, co się wydarzyło. To nie jest normalne, aby widzieć cię w takim stanie — dodał Conor.
— Nie mam ochoty.
— Dalej, będzie ci lepiej, jak się wygadasz — białowłosy szturchnął ją lekko w bok.
— Eh… — w sumie to może jak im opowie o wszystkim, będzie jej łatwiej? Może pomogą jej zdecydować, co ma zrobić? W sumie jakby nie patrzeć były to jedne z niewielu osób, którym jako tako ufała. — Niech wam będzie — przysiadła na ławie, a zaraz obok niej znalazł się Michael, a Lucas wraz z Conorem przystawili sobie krzesła naprzeciwko nich. — No bo… Dostałam wczoraj list. Dotyczył mojego taty, ale o tym naprawdę nie chcę rozmawiać i nie myślcie sobie. Nie przekonacie mnie. Nie powiem wam nic na ten temat. Ale wracając. Po przeczytaniu go… Prosto mówiąc załamałam się. Zgarnęłam alkohol i nie zwracając na nic uwagi upiłam się. Podkreślmy, że zrobiłam to w Sali Wspólnej, więc ktokolwiek mógł mnie zobaczyć. Los chciał, że znalazła mnie osoba, której naprawdę nie lubię. Mamy ze sobą na pieńku. Nie wiem, co nim kierowało, ale pamiętam tyle, że zajął się mną i odprowadził do komnaty.
— Podziękowałaś mu? — wciął się Michael.
— Właśnie ja nie wiem, czy chcę to zrobić.
— Co? Musisz mu podziękować! I to jak najszybciej!
— Michael ma racje. Należysz do szlachty i wypada to zrobić — nagle odezwał się Lucas, a Conor tylko kiwnął głową na znak, że zgadza się z nim. — Zresztą jeżeli tego nie zrobisz, to uznam, że jesteś tchórzem — dodał zaraz i uśmiechnął się pod nosem.
— Dobra. Zastanowię się nad tym. A teraz przejdźmy się. Nie mam ochoty, póki co na próbę — od razu wstała i wyszła na dwór.
Powoli przemierzali uliczki miasta. W sumie większość czasu spędzili w ciszy. Do pewnego momentu. W oczy różowowłosej rzucił się nagle szpieg. Co on tutaj robił? Nie spodziewała się go tutaj spotkać. To nie był odpowiedni czas. Jeszcze nie teraz. Nie była gotowa na to.
— Wracamy — powiedziała szybko. Jak się okazało, za szybko.
— Co jest? Zobaczyłaś kogoś, prawda? — Michael momentalnie się ożywił.
— Nie — warknęła.
— Wiem! Tu musi być ta osoba, o której opowiadałaś — chwycił ją za nadgarstek, odwracając ją przodem do siebie. Oczy Madeleine mimowolnie pokierowały się w kierunku Cahira.
— To ten? — wszyscy powędrowali za wzrokiem dziewczyny.
— Dobra. Tak, to on. A teraz odczepcie się. Wracamy i robimy próbę — chciała jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od swego wczorajszego “wybawcy”.
— Nie ma mowy.
Kompletnie nie spodziewała się tego co miało nastąpić. Zanim się obejrzała, została pociągnięta w kierunku szpiega, a jak znaleźli się dość blisko niego, chłopcy popchnęli ją - w sumie to dokładniej mówiąc Michael i Lucas, Conor po prostu stał i przyglądał się. Skończyło się na tym, że i ona i Cahir zachwiali się dość mocno, ale na szczęście nikt nie wylądował na ziemi. Madeleine momentalnie odwróciła się i rzuciła całej trójce mordercze spojrzenie. Oni tylko gestem pokazali jej, aby pospieszyła się. Westchnęła i spojrzała przed siebie. Od razu napotkała zdziwioną twarz członka gildii.
— No to ten... tego… No… Dobra, miejmy to już za sobą… — wzięła głęboki wdech. — Dzię… Dzię… Dziękuję za wczoraj — wykrztusiła w końcu z siebie. 

Cahir?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz