niedziela, 18 kwietnia 2021

Od Novy cd Pelagoniji

 Było tyle na głowie, a dzień nagle zdawał się upływać dużo szybciej. Tym bardziej, że Nova miała teraz tak dobre i wesołe towarzystwo. Odkładała właśnie kolejny ze swoich bibelotów, kiedy jasnowłosa wpadła na ten wspaniały pomysł.

— Tak! — nocnicy aż zabłysły oczy — Przesuniemy łóżko. Albo całkiem się go pozbędziemy. A tu — wskazała dłonią zasypany najróżniejszymi przedmiotami kąt — możemy zrobić bazę. Mamy mnóstwo koców i poduszek, wystarczy nam! A potem się za fortyfikujemy. Babcia Irinka na pewno pomogłaby nam się zabudować. Będziemy organizować spotkania i... och! Możemy wymyślić tajne hasło! — uniosła z dumą palec.
Podniecony pisk Pelagoniji mógł świadczyć tylko o jednym - chciała to zrobić.
— Tylko jakie? Masz jakiś pomysł?
Starsza z dziewczynek mruknęła w zamyśleniu i przysiadła na podłodze, opierając się ramieniem o miękki materac łóżka, gdzie leżała zwrócona teraz w jej stronę koleżanka. Spojrzały po sobie z uśmiechem.
— Kwiatki? — zaproponowała Nova.
— I herbata!
— Kwiatki, herbata i zabawa.
— Kwiatki herbata i zabawa.
— Ave, kwiatki, herbata i zabawa! — krzyknęły zgodnie, obejmując się za dłonie.
— I tylko ci, którzy znają hasło będą mogli poznać sekrety naszej bazy. — Oznajmiła z dumą Nova.
— Ale dobra forteca potrzebuje też imienia — zauważyła Pelcia. — Może spytamy kogoś o imię? Nasza baza będzie miała w sobie cząstkę gildii.
Twarz nocnicy zarumieniła się w podekscytowaniu.
— Musimy zebrać pomysły. Potem wybierzemy najlepszy.
I ruszyły. Przez korytarz rozświetlany popołudniowym blaskiem słońca, wpadającego przez okna. Jedna z dziewczynek podskakiwała radośnie, opowiadając o wielkich planach, druga podejmowała tematy z równie wielkim entuzjazmem. Notes i rysik tylko czekały pod ręką by spisać przyszłe imię tajemniczej bazy dwóch, niewielkich członkiń gildyjnej społeczności. W podekscytowaniu Nova zapomniała o zachowaniu zwanym powszechnie dobrymi manierami. Z rozmachem, śmiejąc się właśnie do Pelagoniji, otworzyła drzwi Martowego pokoju.
— O, pan Tasiu też tu jest! To dobrze, nawet lepiej!
Z uśmiechem spojrzała się po pobladłej Tassarionowej twarzy (choć blada jest już ona normalnie) i spotkała się z modrymi oczkami rudej głowy. Dwójka znajdowała się podejrzanie blisko siebie, jednak dziewczynka zdawała się nawet nie poświęcić temu głębszej myśli. O! A może mieli właśnie tańcować? Przypomniała sobie chwilowo jak wirowali wzajemnie na urodzinach Pana Mistrza.
— Coś się stało? — Niepewne pytanie rudej uzupełniło zirytowane prychnięcie elfa.
— Potrzebujemy imienia!
— Imienia? Kolejnego futrzaka będziemy mieć w...
— O, a co to powinno być za imię? — Marta wcięła się w wypowiedź towarzysza.
Dziewczynki spojrzały się po sobie.
— Musi być dostojne...
— ...i mieć w sobie ducha gildii!
— Nazwijcie to sobie Kao Reeves — odpowiedź wampira była szybka, jakby niecierpliwił się oczekiwaniem na coś.
Marta machnęła nań dłonią.
— Pięknych panów już ci w gildii zbyt wielu. — Odezwała się na wpół do mężczyzny, posyłając mu słodki uśmiech, a na wpół do dziewczynek. — Kobieca ręka bardziej się tu przyda.
Ciemnowłosą dziewczynkę zafascynowało imię użyte przez Tassariona. Zaraz wpisała w swój notatnik koślawe Kao Riwes i znów spojrzała na długonogą Martę. Ta widocznie zdała sobie sprawę na co oczekuje dziewczynka. 
— Może Genowefa?


Więc notatnik zawierał już dwa imiona. Dziewczynki chciały jednak przepytać jak największą ilość osób. Kierowały się więc do sali wspólnej, mając nadzieję znaleźć w niej o tej porze więcej indywiduów. Tuż przed drzwiami natknęły się jednak na blondwłosego pasterza. 
— Pan Chryzant! Niech pan poczeka! — Pelcia dogoniła go przed progiem. — Mamy małe pytanko. 
— Jak nazwałby pan przyjaciela? — obdarzyły go wyczekującym spojrzeniem.
— Przyjaciela? Pyra gotowana! Pod pyrą gotowaną. To porządna knajpka! Najlepsze towarzystwo — pomachał przed dziewczynkami palcem — i porządne, godne imię. Dla miśka... Czy towarzysza.
— Pyra gotowana — Nova powtórzyła pod nosem, zapisując coś w notatniku. Zamknęła okładkę, stanęła na paluszkach i przytuliła się mocno do mężczyzny. — Dziękujemy! 
Kiedy nocnica się odsunęła, zobaczyła jak Pelcia posyła w powietrzu całusa do Opheliosa. Z pewnością zostałyby z blondynem na dłużej, gdyby nie ekscytujące poczucie misji, które zagnieździło się w młodych umysłach. Dziewczynki pomachały mu i zaraz zniknęły za drzwiami sali wspólnej, uśmiechając się radośnie.
Mogły odetchnąć z ulgą. W pokoju znajdowało się parę osób. Na pewno znajdą wśród nich imiona warte uwagi. Nocnica zauważyła przy jednym stole Tadeusza w towarzystwie Adonisa i Nikolaia. Pociągnęła za sobą Pelcię, by jak najszybciej zdobyć od panów "informację", która wprawiała ją w tak ogromne podekscytowanie. 
— Dzień dobry! — zaczęła Pelcia, jednak Nova ponownie zbytnio pospieszyła się z pytaniem.
— Jakie znacie dobre imię?
Tadeusz podskoczył gwałtownie na nagłe pojawienie się dziewcząt.
— Plaga ethijska się pojawiła... — mruknął pod nosem.
— Plaga ethijska? Czy to na pewno imię? Może raczej tytuł? — dopytała niepewnie Nova — Chociaż dlaczego tytułem miałaby być plaga?
— Nie to tylko... Ethija miała kiedyś problem z zającami które — Tadeusz miał zamiar tłumaczyć, kiedy zdał sobie sprawę, że może lepiej będzie zmienić taktykę. — Z resztą tak, może być i imię. 
Siedzący przy stole mężczyźni popatrzyli z powątpiewaniem. 
— To bardziej była taka opowieść, legenda, niż prawdziwa plaga. Z resztą nawet gdyby miała miejsce to wyjątkowo dawno temu.
— To nie była prawdziwa historia — zaparł się Adonis.
— To jak brzmiała ta legenda? — Dziewczynki spojrzały zaskoczone na Kai, która przystanęła obok. 
— Froginator pewnie z chęcią by opowiedział — ciemnowłosy spojrzał złośliwie na Tadeusza. 
— Nie.
— Panie Tadziu! — Nova przeciągnęła ostatnią głoskę wpatrując się w żabę.
Wywołany wykonał jedynie nieokreślony gest lepką łapą. A zanim ktokolwiek znów coś powiedział głos zabrał Nikolai, wracając do pierwotnego tematu.
— Grzegorz Brzęczyszczykiewicz. Takie imię będzie pasować?
— Och! Oczywiście! — Nova już zaczęła zapisywać, kiedy gwałtownie zatrzymała dłoń, zdając sobie sprawę, że tego nazwiska z pewnością dobrze by nie zapisała. Było... Trudne. — Jak to zapisać? Panie Nikolaiu, może pan to wpisać?
Wyciągnęła w jego stronę zeszyt i rysik. Mężczyzna bardzo niepewnie przyjął owe przedmioty. Zdawał się kompletnie nie wiedzieć co ma z nimi zrobić. Z opresji miał wyrwać go Tadeusz, sięgając po ołówek i kartkę.
— Źle wpiszesz, znawco ortografii. — Adonis uprzedził drugiego medyka i chwycił za notes przesuwając go z dala od śliskich kończyn. 
— Dla kogo szukacie imienia? — Kai wydawała się ciekawa nowego pomysłu dziewczynek. 
— Nie możemy powiedzieć.
— Tajemnica!
— Och, więc to tak? — kobieta spojrzała na Adonisa, który właśnie wpisał nazwisko w notes. Chwyciła za zeszyt i podała go Pelci. — Może wymienimy się tajemnicami? — ściszyła głos — Słyszałyście kiedyś o Eilean Mor?
Dziewczynki spojrzały po sobie. W końcu Pelagonija przerwała zapadłą ciszę.
— Eilean Mor?
Kai rozejrzała się czy nikt nie patrzy, próbując zwiększyć wagę owej tajemnicy. Gestem wskazała by dziewczynki za nią poszły. Przeniosły się w nieco bardziej opustoszały kąt. Kai przysiadła wygodnie na stole i upewniając się, że jej towarzyszki również siedzą wygodnie zaczęła opowiadać. 
— Eilean Mor to wyspa. Choć niektórzy mówią, że to żywy byt. Miejsce, którego nie da się odnaleźć. Nie widać jej na horyzoncie, nie wejdziesz na nią bez opłaty, ale czasem... Czasem marynarze widują na morzu mgłę, okalającą kształt górzystej wyspy. Ciemnieje we mgle i zaraz znika. A na wyspie jest skarb. Cała wyspa jest skarbem. Ale to jedno miejsce... Stara opowieść mówi, że w gąszczu drzew skryte jest zaczarowane źródło. Jego woda płynie w każdej roślinie tej wyspy, zasięga głęboko w glebę, która rodzi czarowne istoty. A wszystko dzięki Eilean Mor. Pani, która poświęciła to co najcenniejsze, dla czegoś co dla niej miało jeszcze większą wartość. 
— Poświęciła życie? — dopytała Nova.
— Hmm, tak, poniekąd — Kai zamyśliła się — Choć Eilean Mor wciąż żyje. Posłuchajcie. — widząc w oczach dziewczynek, że nie rozumiały, sięgnęła dłonią po lutnię.
Już po chwili rozbrzmiała przyciszona melodia, a głos bardki opowiedział historię szlachetnej pani. Dziewczynki słuchały oczarowane i jeszcze jakiś czas po ustaniu muzyki, nie mogły zebrać w sobie głosu. Historia była doprawdy... wyjątkowa. 
Kiedy podlotki wyczerpały już wszystkie swoje pytania, na które Kai niestrudzenie odpowiadała, Nova poprosiła kobietę by nieco się zbliżyła. 
— Pani Kai, opowiedziała nam pani o Eilean Mor — nocnica spojrzała na Pelagoniję, a widząc że ta potakuje domyślając się co chce zrobić, kontynuowała — więc możemy powiedzieć o co chodzi. Budujemy bazę. A wiadomo, że najlepsze bazy noszą wspaniałe imiona. Ale nie może pani nikomu o tym powiedzieć! Jeszcze nie teraz.

Dzień szybko minął, kiedy dziewczynki skrupulatnie pracowały. Musiały przerwać poszukiwania imienia, by kontynuować porządkowanie wspólnego pokoju. Wieczorną porą wybrały się do sali jadalnej i gdy zasiadały do stołu Novę uderzyła gwałtowna myśl. 
— Pel, chyba już wiem! — spojrzała na przechodzącą niedaleko kucharkę — Irina Wspaniała. Nazwijmy ją tak! Pani Irinka zasługuje! Tyle dla nas wszystkich robi.






Notka od autora: dziękuję wszystkim z dc, którzy wzięli udział w akcji "rzuć imię", oraz wszystkim z nich, którzy pozwolili użyć tutaj swoich postaci uwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz