środa, 17 czerwca 2020

Od Mattii

Podróż była bardziej wyczerpująca dla Mattii, niż to początkowo oceniał. I była wyczerpująca inaczej, niż mu się wydawało. A wydawało mu się, że będący siłą rzeczy domatorem Isidoro będzie ciężko znosił konieczność długiego marszu, noszenia na plecach dobytku, spanie w różnych gospodach i tym podobne trudności. Okazało się jednak, że nieco młodszy astrolog do każdej tego typu rzeczy podchodził bez marudzenia, problemem zaś okazywali się inni ludzie.
W ich rodzinnym miasteczku niemal każdy wiedział, że rozmowy z Isidoro należą do specyficznych, więc ludzie instynktownie zwracali się do Mattii, jeśli bracia akurat byli gdzieś razem, albo wręcz na niego czekali wiedząc, że skoro Isidoro pojawił się na ulicach, to i Mattia powinien być w okolicy. Oczywiście poza granicami miasteczka nikt o czymś takim nie słyszał, więc już parę razy Mattia musiał ich obu gęsto tłumaczyć, szczególnie gdy dobrze (bądź co bądź) odzianego Isidoro zaczepiła jakaś prostytutka, która to miała kilku kolegów, takich z rodzaju ludzi skłonnych do agresji, chętnych pokazać Isidoro, jak należy zwracać się do damy. Całe szczęście, że astrologów ciężko zaskoczyć i byli w stanie w porę uciec.
Takie wypadki były męczące dla Mattii, jednak mężczyzna ani razu nie zdenerwował się przez to na Isidoro. Nie dlatego, że traktował go jak przerośnięte dziecko, które ma w poważaniu wszelkie zasady panujące w społeczeństwie, ale dlatego że Isidoro najzupełniej szczerze po prostu nie rozumiał tych zasad, nie docierały do niego, więc nie potrafił się do nich dostosować. I sam przez to cierpiał, choć widział i rozumiał to chyba tylko Mattia. Jego brat brnął przez życie niczym lodołamacz, ze wzrokiem utkwionym w gwiazdach i przepowiedniach, z niezachwianą pewnością, że los prowadzi go we właściwym kierunku i jest to jedyna słuszna droga. Z tej właśnie przyczyny isidoro nigdy się nie zastanawiał nad tym, jak się do tej czy innej rzeczy przygotować, zaś będący jego przeciwieństwem Mattia, zawsze obracał każdą możliwość w myślach, snując prawdopodobne scenariusze i planując, co powinien zrobić w każdym możliwym wypadku.
Takie właśnie podejście zaprowadziło jego kroki do biblioteki - nie spodziewał się, by biblioteka Gildii była nadspodziewanie duża, a już na pewno nie spodziewał się tam zbyt wielu atlasów nieba czy innych ksiąg przydatnych astrologom. Cóż jednak powiedzieć, musiał sprawdzić, jakie woluminy zawierała, jako że według tego co było na miejscu musiał posłać umyślnych z powrotem do domu by przynieśli potrzebne rzeczy. Niemożliwością było przetransportowanie ciężkich ksiąg na własnych grzbietach, a jako że Isidoro nalegał by wyruszyć jak najszybciej, Mattia nie miał czasu zorganizować żadnego sensownego transportu.
Mattia przechadzał się między zawalonymi książkami półkami, starając się zlokalizować może jakiś dział z książkami poświęconymi może naukom przyrodniczym lub czemuś pokrewnemu. Jego wzrok utkwiony był w lekko zakurzonych woluminach, astrolog od czasu do czasu przekręcał też głowę, by odczytać wypisane na grzbietach tytuły. Widać wpatrywanie się w górę i kręcenie głową musiało jakoś źle wpłynąć na jego zmysł równowagi, bo Mattia zawadził jedną nogą o drugą i byłby niechybnie runął na ziemię, gdyby nie postanowił złapać się w ostatniej chwili półki.
Dzięki temu runął na ziemię nie tylko on, ale i cała sterta książek.

1 komentarz: