niedziela, 28 czerwca 2020

Od Pelagoniji CD Lancelot

Po krótkiej chwili dziewczynka odważyła się obniżyć nieco notes i zerknąć na zebrane towarzystwo, które było liczniejsze niż się spodziewała. Milczenie nie trwało zbyt długo, ale miała wrażenie, że wszyscy na nią patrzą, jakby stanęła przed nimi enigma, której nie byli w stanie na ten moment rozwiązać. Uśmiechnęła się do nich promiennie, nieco nieśmiało, ponieważ miała w głowie słowa mamy, która powtarzała, że najlepiej uśmiechać się do ludzi, nawet jeśli czujesz się niekomfortowo, a cały świat może rzucić ci się do gardła.
Jako pierwszy ciszę przerwał chłopiec. Dużo wyższy od niej, skrzydlaty chłopiec. Dziewczynka zdawała sobie sprawę z tego, że na świecie znajdowały się magiczne istoty. W końcu kilka z nich pracowało w gildii, zdarzyło jej się natknąć na nie u boku taty, ale nic nie umiała poradzić na to, że rozdziawiła usta i patrzyła z widocznym oczarowaniem oraz ciekawością na skrzydła z czarnym upierzeniem, z których nawet nie śmiała myśleć, żeby wziąć pióro do podpisywania ziół. Powróciła myślami do rzeczywistości dopiero w momencie, gdy odezwał się piękny jegomość, stojący obok Faustusa. Coś w jego głosie sprawiło, że Pelagonija zamknęła usta, bo zdała sobie sprawę, że to bardzo niegrzeczne tak się gapić z otwartą buzią i wyprostowała się, unosząc nieco wyżej brodę, żeby móc spojrzeć uważniej na mężczyznę, mimo że ciężar pluszaka oraz dosyć sporej księgi ciągnęły ją delikatnie w dół i nie pozwalały osiągnąć dziewczynce maksymalnych możliwości jej wzrostu. Nie żeby miała go jakoś szczególnie dużo. 
W trakcie wypowiedzi mężczyzny nie miała odwagi się odezwać, tylko przysłuchiwała się uważnie, zbierając myśli oraz informacje z owej wymiany zdań. Trybiki w jej małej główce obracały się, pracowały, co jakiś czas zwalniając bądź zatrzymując się, gdy trafiły na jakąś cięższą myśl, ale koniec końców udawało im się ją przetworzyć. Miała dostać pióro i atrament, znaczy tusz, który był lepszy od atramentu, od miłego pana i miłego chłopca, sir Lancelota i Faustusa. Okazało się też, że będzie dreptać do ogrodu razem z nimi, więc nie będzie chodziła samotnie po terenie gildii. I mogli wziąć herbatę. W porcelanie. Z ciastkami i rogalikami. Twarz Pelagoniji wyrażała absolutny zachwyt i zwiększał się on z każdą mijającą chwilą w nowopoznanym towarzystwie. Sama nigdy nie prosiła pani Iriny o porcelanę, bo wiedziała, że to nie była to tania rzecz, a samotnie bała się, że ją potłucze. Dlatego  kiedy już przeszli do picia herbaty, ostrożnie brała w swoje dłonie filiżankę, wręcz z nabożną czcią i upijała łyk naparu, mrucząc pod nosem zadowolona z życia. Do tego mogła pobawić się z kimś zbliżonym jej wieku i zalewała Faustusa masą pytań. Kim był? Ile ma lat? Czy był częścią gildii? Czy posiadanie skrzydeł jest fajne? Czy mogłaby ich dotknąć? A co trzeba zrobić, żeby ona też miała skrzydła? I czy lubi kwiaty, bo to bardzo ważne pytanie, a ona lubiła kwiaty, umiała z nich pleść wianki i mogła mu oraz sir Lancelotowi upleść, żeby mieli ładne kwiatowe korony.
Jedyna rzecz, z którą dziwnie się czuła, jakby była nieodpowiednia, było siadanie na pelerynie mężczyzny, która wyglądała zbyt ładnie, żeby rozkładać ją na trawie niczym koc, ale po czasie się oswoiła i szła za przykładem Faustsa, który wydawał czuć się ze wszystkim dużo bardziej komfortowo niż ona. W pewnym momencie, kiedy jej poziom szczęścia zaczął się stabilizować, a kolory świata nie wydawały już się tak przytłaczać, zauważyła, że herbatę pili tylko ona i Faustus, a sir Lancelot siedział z boku, przeglądając listy. Wydawał się pogrążony w pracy, więc przez kilka krótkich sekund Pel rozważała, jak najciszej i najszybciej przekazać mu filiżankę herbaty. Koniec końców chwyciła naczynie z herbatą dla mężczyzny i podreptała cichutko, ostrożnie w stronę fontanny, żeby postawić je niedaleko sir Lancelota. Nie na tyle blisko, żeby zostało przypadkiem strącone bądź spadło, ale wystarczająco, żeby mógł do niego sięgnąć.
— Proszę... Sir — dodała pospiesznie, przypominając sobie rozmowę w bibliotece i wróciła pospiesznie do Faustusa, chcąc dokończyć bajkę, którą zaczęli. No i wianki. Wianki też były ważne.


{Pelcia bardzo dziękuje i się bardzo cieszy <3}

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz