czwartek, 25 czerwca 2020

Od Pelagoniji

Nikt nie wiedział, co właściwie malutka Eternum robiła w gildii i nikt nie oczekiwał, że przyjmie jakieś bardzo poważne stanowisko, zważywszy, że miała dziesięć lat. Sama Pelagonija też nie miała pojęcia, czym chciała się zająć, nawet jeśli doskonale zdawała sobie sprawę, że najbardziej ciągnęło ją do roślin oraz zwierząt. Problemem dla dziewczynki było to, że wszyscy byli dla niej jeszcze obcy, a jeśli byli obcy, to byli niebezpieczni. Choć uśmiechali się ładnie, zwracali się do niej miło i pomagali, gdy czuła się zagubiona w nowym środowisku, to nadal nie przyzwyczaiła się do takiej ilości ludzi, którzy byli... Stałą częścią jej życia. Cóż, dziewczynka chciała małymi kroczkami przekonać się do reszty, więc wędrowała za nimi po cichu i obserwowała, co porabiają. Niektórym przynosiła kwiatki albo zapraszała na herbatkę, bo tata mówił, że herbata zawsze jest dobrym pomysłem na pierwszy krok do pięknej znajomości. Ponoć ludzi najlepiej się poznawało po tym, jaką herbatę lubią, ale dla Pelci każda osoba, która lubiła herbatę była dobrą osobą. 
Pelagonija Eternum przemierzała korytarze ze swoim ukochanym pluszakiem Amigo oraz zielnikiem pod pachą. Choć bardziej odpowiednim określeniem byłby pusty notes oprawiony w skórę, ponieważ poprzedni zielnik dziewczynki został zniszczony i musiała założyć nowy, który udało jej się jakoś uprosić. Uparła się, że najpierw uzupełni go na własną rękę i pójdzie pozbierać roślinki, a dopiero potem spróbuje się zwrócić o pomoc do któregoś z zielarzy. Ale zanim się udała prosto do ogrodu, musiała wybrać się na wielce groźną wyprawę po atrament oraz pióro, ponieważ o tym drobnym, ale niezwykle ważnym szczególe dziewczynka zapomniała. Potuptała do biblioteki i nieśmiało zerknęła do środka, zastanawiając się, czy bibliotekarz już pracował, a jeśli nie on, czy był ktoś, kto mógłby pożyczyć jej atrament i pióro. Weszła do środka, rozglądając  się dookoła i gdy tylko dostrzegła kogoś w zasięgu swojego wzroku, podreptała do niego szybko, ale cichutko, żeby zbyt dużo nie hałasować w bibliotece, po czym zadarła głowę, uśmiechając się delikatnie i uniosła jeszcze-nie-zielnik, jakby miał wszystko wyjaśnić za nią.
— Przepraszam, wiesz, gdzie mogę znaleźć atrament i pióro? Albo od kogo mogę pożyczyć? Bo ja potrzebuję do pisania. I nazywam się Pel. I mam dziesięć lat. I... I przepraszam, że przeszkadzam, ale bardzo potrzebuję pióra i atramentu. — Ostatnie słowa wydukała z siebie nieco zdenerwowana, ale starała się mówić z jak największą pewnością siebie.

<Ktoś chętny?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz