piątek, 12 sierpnia 2022

Od Sophie cd. Reginalda

— Huh.
To jej w sumie nie przyszło do końca do głowy. Skupiła się bardziej na tym, by brnąć dalej przez tekst, by kolejne akapity po aishwaryjsku stały się tekstem po iferyjsku, zrozumiałym dla przeciętnego zjadacza pierogów, nie zaś samosów. No, może nie takiego przeciętnego, jednak metalurgia była dość specjalistyczną dziedziną. Ale do rzeczy.
— Synteza, synteza — westchnęła Sophie. — Sýnthesios, zinteso… Hmm…
Kobieta obracała w myślach te słowa, jakby to były jakieś dziwne łamigłówki – jakby przesunięcie jakiejś zapadki albo wciśnięcie ukrytego, ruchomego elementu miało sprawić, że pozornie niemożliwe do otwarcia pudełko nagle ukaże całą swą zawartość. Tylko słowa niespecjalnie chciały to robić, ich litery nie poprzestawiały się cudownie, prezentując nowe znaczenie. Poza tym – słowa nie były specjalizacją Sophie, to była dziedzina Reginalda. Ona znała tyle klasycznego, ile potrzebowała typowa alchemiczka (może taka ponadprzeciętnie ambitna), ale nadal nie było to zatrważająco wiele, nie mogła nazwać siebie ekspertką.
— Alchemia — zaczął nagle Reginald, wypuścił kłąb dymu, a ten poleciał z wiatrem, rozmył się w przestrzeni — o czym jest?
— Jak to – „o czym jest?"
Mężczyzna milczał przez moment, znów zaciągnął się dymem.
— Słowo jest w kontekście alchemii.
— Huh.
No tak, słowa używano przecież normalnie w języku, ale w kontekście naukowym niektóre słowa miały delikatnie inne znaczenie. Czasem bardziej specyficzne, czasem zakres tego, co określało, był nieco przesunięty, jakby w naukowych dziedzinach słowa ewoluowały w jakiś inny, alternatywny sposób. Jak chociażby słowo „skłócić" – Sophie pamiętała, jak jakiś sędziwy profesor użył sformułowania „skłócić dwie ciecze", zamiast po prostu „zmieszać". Jeśli usłyszy się to słowo, zazwyczaj człowiek myśli raczej o tym, że dwie osoby nie były w stanie dojść do porozumienia i się poróżniły – skojarzenie ze zmieszaniem nie jest oczywiste i może tylko turbulentność całego procesu naprowadzi na jakiś związek jednego z drugim.
Jej myśli wróciły do zadanego pytania.
— O przemianach, o związkach jednego z drugim, o procesach hm… O wielu rzeczach. To prawda, że prawdopodobnie słowo „alchemia" pochodzi od słowa oznaczającego „rozpuszczanie, stapianie", ale zakres tematów, jakimi zajmuje się alchemia, już od dawna wykracza daleko poza te dwa pojęcia. Jednakże… jedno i drugie to procesy, oba używane w oczyszczaniu, prawda… — Sophie zmarszczyła brwi jeszcze mocniej, wsparła podbródek na dłoni. — Ale wracając do pytania, o czym jest alchemia… Może czym się zajmuje? — Alchemiczka myślała na głos. — Oczywiście każdy chce w końcu zsyntezować kamień filozoficzny, zamienić ołów w złoto, znaleźć uniwersalny rozpuszczalnik…
Reginald wypuścił kolejny kłąb dymu, utkwił spojrzenie gdzieś w przestrzeni, zaś Sophie pozwalała myślom płynąć.
— … sprawić, żeby dana substancja była lepsza, czystsza, bardziej hm… prawdziwa.
Resztka popiołu opadła na ziemię, zniknęła w brunatnym pyle.
— Udoskonalić ją?
— Coś… coś koło tego — powiedziała w końcu alchemiczka. — Chodzi o dążenie do otrzymania substancji czystej, takiej, jaka jest. Bez domieszek, bez zanieczyszczeń, innymi słowy – esencji.
— Pasuje do metali? — Koniec papierosa rozjarzył się po raz ostatni.
— Bardzo. Rzadko kiedy metal, który udaje się wydobyć, jest całkowicie czysty i wolny od jakichkolwiek dodatków. Prawda, że stopy metali są tym, co interesuje metalurgów, zaś ich właściwości zmieniają się w zależności od tego, co wejdzie do takiego stopu i w jakiej proporcji, ale… — Kobieta westchnęła. — Widzisz, stopy najczęściej mają właściwości pośrednie między dwoma czystymi metalami. Nie jest tak, że jeśli połączysz z sobą dwa miękkie metale, stop będzie się nagle odznaczał dużą twardością. Więc dokładne poznanie właściwości czystych metali powinno sprawić, że będzie się dało stworzyć stop o dowolnych własnościach, zaś żeby poznać owe właściwości czystych metali trzeba mieć – właśnie – czyste metale.
Reginald oszczędnie skinął głową.
— Jest odpowiedź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz