sobota, 26 lutego 2022

Od Calithy, CD. Tallulah

— Nigdy nie odmawiam darmowego pokazu. — Uśmiechnęła się z satysfakcją, obserwując kolejne ruchy kobiety, zanim ta czmychnęła z pokoju gnana własnym smrodem. Cóż, nawet jeżeli Calitha nie mogła odmówić jej uroku, nic tak mocno nie zniechęcało człowieka do wykazania właściwego dla kobiety, pełnego zainteresowania niż nieciekawe zapaszki. Co prawda sama zwykle rzadko spotykała się z ciepłą czy zimną balią, ale miała swoją godność. I najwyraźniej kończyła się ona na systemie miejskiej kanalizacji. Przeleżała sobie kilka minut w ciepłej pościeli, próbując sobie przypomnieć, po co w ogóle przybyła do tego miasta i może nawet zdążyła się kimnąć przez kilka błogich minut, otoczona przyjemnym zapachem lawendy, wszytej w kołdrę.
Obudził ją dopiero głos współpracowniczki, który przebił się przez zamglony drzemką umysł.
— Tallulah Barbeau, dawniej nadworna czarodziejka ethijskiego władcy, Olivera I, obecnie wróg publiczny numer jeden, o nielichej nagrodzie na swojej głowie, wciąż przez króla poszukiwana za szkody, których nigdy nie wyrządziła.
Zamrugała, uważnie obserwując kobietę. Przełknęła głośno ślinę, przymykając na moment oczy. I nawet stanowcze „do usług” wybrzmiało w jej głowie jak plan na skazanie kogoś na społecznik.
— Kochanie, zapewniam cię, że można mi zaimponować bez takich ładnych tytułów w zanadrzu — rzuciła szorstkim głosem (i może kurwą, gdy poczuła rozluźnione snem mięśnie), podnosząc się z oporem z miękkiego łóżka.
Znowu wplątać się miała w jakieś bagno, a nie zapowiadało się na łatwą, przyjemną przeprawę, tylko prędzej na jedną wielką aferę. Nie żeby Cala nie miała doświadczenia w ich wywoływaniu, ale zastanawiała się, na ile pakowanie się w taką sytuację mogło zaszkodzić jej własnej pozycji. Bądź co bądź, również była poszukiwana i sercem stała przy kobiecie, która mimo swojego hardego wzroku wydawała się lekko stłamszona własną wypowiedzią.
Tallulah zdawała się mieć coś do powiedzenia, zapewne ostrego i czającego się tuż na końcu języka, ale Calitha uniosła w górę dłonie, kręcąc głową.
— Nawet nie próbuj tłumaczyć, nie chcę wiedzieć, o co chodzi. Mów mi lepiej, co trzeba z tym faktem zrobić, a nie jak to wszystko się zaczęło. Swoją historię możesz mi sprzedać kiedyś przy piwie, a nie tak o suchym pysku, przecież nie wypada. — Mrugnęła do niej filuternie.
— Mam cię odstawić do gildii, zapakować w kokardę i powiedzieć Cervanowi, żeby sam sobie z tym radził? Chyba że wolisz załatwiać problem samodzielnie — zastanowiła się przez chwilę na głos, mrucząc do siebie i drapiąc się lewą dłonią w kolano. — No, ewentualnie możemy pomyśleć, co z tym fantem zrobić.
Założyła, że strażnicy wykryli pewnie Tolkę i świsnęli bokiem próbą unicestwienia, jako wroga publicznego, ale kilka rzeczy jej się w głowie nie składało. Mogłyby upewnić się, że strażnicy znikną, zanim zaczną sprawiać więcej kłopotów, ale gdyby Cala była na ich miejscu, za pierwszy krok operacji wzięłaby rozruszanie linii komunikacyjnej. Pewnie wieści o przyuważeniu Talulli dotarły już do kolejnego posterunku, szpiega czy ktokolwiek wie czego, przez co można było przekazać informacje dalej.
— Dobra, masz wstępnie jakiś plany? Mamy gości zwinąć, ciebie wyprowadzić z miasta, coś podwędzić? — spytała w końcu, nie chcąc zbytnio popadać w spekulację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz