poniedziałek, 7 lutego 2022

Od Małgorzaty – Novum

Androuche, 30 I 1788 r.
Droga przyjaciółko,
dziękuję za pamięć i podarek, Twój list był dla mnie miłym zaskoczeniem. Mam nadzieję, że wiadomość ode mnie, napisana odpowiednio wcześniej, zdoła trafić w Twe dłonie na czas i zaskoczyć Cię w równym stopniu.
Żywię nadzieję, że odnajduję Cię w dobrym humorze i równie dobrym zdrowiu, że żadne troski nie nastręczają Ci zbytnich problemów – a nawet jeśli – to są jedynie drobną przeszkodą, sposobem na zmyślne użycie uroku osobistego i gładkich słów, by problem raz-dwa zażegnać. W końcu ani jednego, ani drugiego nie można Ci w żaden sposób odmówić.
Ślę najserdeczniejsze życzenia, choć daruję sobie standardową i powszechnie stosowaną formę ich przekazania. Zamiast więc pobożnych życzeń w temacie urody i zdrowia – ziszczenia planów, nawet (a może szczególnie) tych najskrytszych; żeby teoretycznie istniejąca patronka szczęścia nigdy nie spojrzała na Ciebie nieprzychylnie – wiadomo bowiem, że planom, nawet najlepszym, zawsze przyda się przychylność sił wyższych, życzliwy uśmiech losu.
Och, Polu.
Wywiało mnie. Wywiało mnie dokumentnie, nie spodziewałam się, że sprawy mogą przybrać taki obrót. Ale muszę przyznać – nie protestowałam, przecież lubię wyzwania, a szczególnie te podpadające pod kategorię novum. Nie wiem ile jeszcze tu zabawię, ale z miłą chęcią opowiem Ci o wystawności lokalnego dworu, o tym jak świetne organizują tu bankiety i bale. Ach, początkowo planowałam nawet wyrwać się na chwilę i złożyć Ci wizytę by nieco porozmawiać. Niespodziewaną, dokładnie tak niespodziewaną jak ta, którą złożyłam Tezeuszowi w jego urodziny. Ale cóż ― nim zebrałam się by spytać o portal, doszły mnie słuchy, że wybierasz się w malowniczą podróż do rustykalnej, zimnej Obarii, co jednoznacznie położyło kres moich planów. Nie będę Ci przecież przeszkadzać w pakowaniu i planowaniu. Nie ukrywam także - moje zamiary wzbudziły zainteresowanie paru osób, którym Twoja osoba jest znana z prześwietnych występów. Wtedy też, całkiem nieskromnie zresztą, miałam okazję pochwalić się faktem naszej znajomości. W końcu to nie lada gratka - znać osobiście aktorkę teatru narodowego!
Ale dość już, dość życzeń i anegdotek, przejdźmy do sedna, nim skłonność do rozwlekania listów ponad miarę weźmie nade mną górę.
Do listu dołączam pudełko z orzechowego drewna. Opakowanie prezentu, choć dość proste i nienarzucające się swoją formą, uważam za eleganckie, godne chowanego w środku skarbu, jak i tego, by Ci je ofiarować. Wewnątrz znajdziesz wachlarz, ale nim prychniesz uroczo pod nosem i pomyślisz sobie: „cóż ta Małgorzata znowu wymyśliła, przecież takich ozdób mam na pęczki”, proszę poświęć mu chwilę swego czasu. Ozdobę bowiem wykonano w warsztacie pana Batteux, sławnego w regionie wytwórcy wachlarzy i parasolek. Wiele w swoim życiu widziałam droga Polu, ale dzieła wychodzące spod ręki rzeczonego mistrza są absolutnie warte wszystkiego – tak ceny, jak i oczekiwania w kolejce. Szczęśliwie jednak towarzyszył mi niegdysiejszy bywalec lokalnego dworu, mój Zaufany Specjalista w kwestiach mody, toteż czas realizacji zamówienia był zdecydowanie krótszy niż dla przeciętnego śmiertelnika, a doradztwo o wiele uważniejsze.
Wybrałam dla Ciebie model płytkowy, którego pióra – wykonane z połyskującej kości słoniowej – łagodnie rozszerzają się ku górze, by po rozłożeniu stworzyć kojący dla oka, idealny łuk. Każda z kościanych płytek została poddana misternej obróbce; wpierw mistrz podjął się wyrzeźbienia w nich skomplikowanych zdobień, następnie udekorował tajemniczą farbą o złotym połysku i masą perłową, czyniąc z wachlarza przedmiot prawdziwie dworski, godny co najmniej hrabiny, i zgodny z najnowszymi modowymi trendami.
Raz jeszcze – najserdeczniejsze życzenia, uczyń ten dzień prawdziwie swoim. Pozwól także, że wypiję Twoje zdrowie, bo czymże byłyby urodziny bez słusznego toastu. Do zobaczenia, Polu.
Twoja oddana przyjaciółka,
Małgorzata De Verley


sto lat, Polu <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz