niedziela, 6 marca 2022

Od Asy CD. Calitha

Ze stajennego progu doszedł go kobiecy głos, spiął mięśnie i zwrócił wzrok w stronę jego właścicielki. Calitha. Asa nie miał zbytnio o niej zdania, wiedział jedynie, że kobieta chyba lubi dzieci i najwyraźniej Jamesa.
- Ja muszę spasować, mam inne plany... - wymruczał, po czym wrócił do wypatrywania swojej zguby.
- Czego ty tam w ogóle tak szukasz? - podeszła bliżej i skierowała wzrok na posadzkę, w którą wbite oczy miał Asa.
Spojrzał na nią. Nie wyglądała na kogoś, kto po usłyszeniu "Nie chcę o tym gadać" odpuści sobie i odejdzie. Westchnął głęboko i rozpoczął swoją zawiłą opowieść:
- Siedziałem sobie w Sali Wspólnej, piłem herbatę, analizowałem zadania szachowe, aż tu nagle dosiadł się do mnie ten taki mały brunet, wskazał na skoczka i wydukał coś w stylu "Konik". Odpowiedziałem mu, że prawda, to koń, starałem się być miły. Oczy mu się zaświeciły, jak płomyk na świeczce, powiedział coś o stajni i gówniak zajumał mi czarnego skoczka! - zapauzował na chwilę, żeby wziąć oddech, po czym wrócił do swojej opowieści. - Wybiegł z budynku do stajni, ja za nim. Przerażająco szybki był, jak już zadyszany do stajni wbiegłem widziałem tylko, jak rzuca moją figurę gdzieś w powietrze i wybiega w stronę kurnika.
Brzmiało to niedorzecznie, pewnie dlatego, że było niedorzeczne. Calitha spojrzała na niego z góry, ze zdziwionym wzrokiem, jakby Asa był niespełna rozumu, a po chwili zamysłu i ciszy rozpromieniła się lekko i oznajmiła czarnowłosemu, że zna chłopca, który jest odpowiedzialny za całe to zajśćie.
- Pomogę ci odzyskać twoją stratę... - oznajmiła z szelmowskim uśmiechem. - ...ale pojedziesz ze mną na polowanie!
Asa spojrzał na nią, po czym zamyślił się jeszcze bardziej niż był. Czy to byłaby dobra decyzja? Nie mógł przecież grać bez skoczka, ale wizja wyruszenia na polowanie, w dodatku pierwszy raz w swoim życiu też się raczej do niego nie uśmiechała.
- Zgoda. Ale jeśli pozwolisz mi się zemścić na tym gałganie - odpowiedział chłopak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz