poniedziałek, 21 marca 2022

Od Serafina cd. Hotaru

Noc minęła im spokojnie, bez żadnych niespodzianek. Obudzony z samego rana Serafin uznał, że przespał zadowalającą ilość godzin, co w jego przypadku było wyczynem raczej wartym szczególnej uwagi. Czarnoksiężnik poświęcił tej kwestii stosowną ilość czasu spędzonego na myśleniu i dumaniu. Herbata była mu idealną towarzyszką tego dumania i zdawał się nawet nie zwracać uwagi na krzątającą się przy ognisku Hotaru. Tancerka nie sprawiała wrażenia zasmuconej tym faktem.
Po lekkim i prostym śniadaniu ruszyli w dalszą trasę, prosto między ryżowe pola. Serafin z umiarkowanym zainteresowaniem przyglądał się zanurzonym pod wodą roślinom, ale nie pytał. Hodowla ryżu nie zajmowała go nadto, uznał więc, że wystarczy mu wiedza, którą już posiada.
― Ciekawy ten twój wachlarz ― odezwał się niespodziewanie. ― Ale nie wydaje się, żeby był specjalnie przydatny.
― Myślę, że jego zakres przydatności jest skrojony pod inne potrzeby niż twoje, panie. ― Skłoniła uprzejmie głowę. ― Jestem prostą osobą, moim powołaniem jest taniec. Uzupełniamy się z Hikaru. Artefakt emanuje zadowoleniem, kiedy spoczywa w mojej dłoni, a ja czuję się na właściwym miejscu tańcząc z nim. Jest mi tak przydatny, jak ja jestem przydatna jemu.
― Chwila na dworze tego całego Tsuru i już zaczynasz mówić jak on.
Hotaru skłoniła głowę, przyjęła słowa czarnoksiężnika bez słowa skargi i bez względu na to, czy był to komplement, czy obelga. W towarzystwie Serafina trudno było odróżnić jedno od drugiego.
― Przeklęte okrągłe zdania ― podsumował mrukliwie i podkręcił wąsa.
W najbliższym polu ryżowym coś zachlupało niespodziewane i żywo, ściągając ich uwagę w tamtym kierunku. Serafin wstrzymał konia, zaciekawiony. Niemająca innego wyjścia Hotaru zrobiła dokładnie to samo.
― Jakieś sugestie? ― spytał.
Woda gwałtowną falą obiła się o krawędź pola, wylała na drogę. Falafel cofnął się, parsknął gniewnie.
― Jest parę opcji, panie, ale zanim…
Potwór nie dał jej dokończyć. Podpłynął do krawędzi i uczepił się jej palcami pokrytymi błoną, wystawił łeb ponad krawędź wody. Serafin uniósł nieznacznie brwi, bowiem widok wklęsłej głowy był nawet dla niego dość niecodzienny i dziwny. Uważnie przyjrzał się reszcie łba, nie umknął mu wianuszek ciemnych włosów obrastający wgłębienie, ani rozciągnięte usta przypominające spłaszczony dziób. Na szczycie łba, we wgłębieniu, zauważył wodę. Mieniła się dziwnym blaskiem, a od stwora tchnęło słabą magią.
― To kappa, panie ― oświadczyła trzeźwo Hotaru.
― Groźne to?
Pokręciła głową i z zapamiętaniem zaczęła szukać czegoś w jukach. Serafin dzielił uwagę pomiędzy tancerkę, a wodnego potwora. Ten zdawał się robić dokładnie to samo, choć z niewyjaśnionych dla księcia przyczyn, to Hotaru przyglądał się uważniej. Poczuł się niemal urażony tym faktem.
― To taki… niezbyt szkodliwy demon wodny ― wyjaśniła w końcu. W jej dłoni mignęło coś zielonego, Serafin nie zdążył się przyjrzeć co to było takiego. Przedmiot zniknął w szerokim rękawie jej szaty. ― Bywają złośliwe, niekiedy porywają dzieci, zdarza się, że niszczą uprawy.
― Trzeba było mówić od razu ― prychnął. ― Zabiłbym go i po sprawie.
― Nie wiem… nie wiem czy to najlepsze rozwiązanie, panie.
Uniósł brew. W milczeniu oczekiwał na uprzejme rozwinięcie sugestii. Hotaru zmieszała się wyraźnie, zerknęła w stronę kappy. Demon podniósł się, stanął na dwóch nogach. Jego ciało pokrywała dziwna, żółtawa skorupa i zielone łuski.
― Czasem lepiej odpowiedzieć uprzejmością, niż siłą, panie.
― Tylko nie znowu te filozoficzne frazesy ― burknął, przewracając oczami.
Hotaru zsunęła się z konia i postąpiła jeden duży krok w kierunku ryżowego pola. Kappa obserwował uważnie każdy jej ruch, bulgotał coś w niezrozumiałym dla Serafina języku. Najwidoczniej moc jego artefaktu nie obejmowała języków demonów.
Przyglądał się całej sytuacji z zainteresowaniem, ciekaw tego jak niemagiczna Hotaru z nieprzydatnym wachlarzem zamierza obłaskawić demona. Tancerka nie zrobiła jego zdaniem nic ciekawego, przywołała na twarz uśmiech i skłoniła się głęboko, z szacunkiem, na który stwór nie zasługiwał.
Kappa odpowiedział tym samym. Skłonił się, woda z jego głowy wylała się na drogę powodując migotanie gleby. Potwór musiał być głupi, nie przewidział tego, co nadchodzi. Spanikował, kiedy woda się rozlała, zaskrzeczał przeciągle i zapłakał. Serafin wyczuł jak jego aura słabnie i niknie, a cały demoniczny byt kurczy się w zastraszającym tempie.
Wtedy Hotaru wyjęła z rękawa ogórek. Zielony, podłużny, całkiem świeży. I cisnęła nim w pole ryżowe.
Potwór wydał z siebie radosny okrzyk i rzucił się za ogórkiem, zniknął w wodnej toni, rozpłynął się.
― Pokonywanie demonów ukłonami i obłaskawianie ich ogórkami ― stwierdził Serafin z wyraźnym powątpieniem w głosie. ― Takie rzeczy tylko w Yamato.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz