wtorek, 15 marca 2022

Od Serafiny CD. Isidoro

— Dziękuję.
Serafina skierowała spojrzenie na astrologa, nieznacznie skinęła głową i uśmiechnęła się ciepło, całą niewypowiedzianą na głos odpowiedź temu właśnie uśmiechowi powierzając. Tak było łatwiej, bo gdyby słowa miały zastąpić gesty, to musiałoby ich paść dużo, zdecydowanie za dużo, niż w tamtej chwili wypadało. Tak było prościej, bo ani Jayadevie, ani Niranjanowi niepotrzebne wcale było wiedzieć, że księżniczka pomogła Isidoro nie bez powodu, a że wręcz przeciwnie, było tych powodów więcej niż jeden. I za żaden z nich Isidoro dziękować nie powinien.
On także okazał jej wsparcie, kiedy jeszcze niespełna kilkanaście minut temu tego potrzebowała. Czuła, że była mu to dłużna.
To ona, nikt inny, zadała pytanie, którego zadawać nie powinna, zupełnie niezamierzenie wpędzając go w kozi róg, powodując, że zleceniodawcy przez krótką chwilę jakby zwątpili w jego kompetencje i umiejętności. Kto wie, Niranjan może i nawet nie tylko na chwilę. A przecież można było tego łatwo uniknąć, gdyby upewniła się wcześniej, dopytała, ustaliła. Czuła, że była mu to winna.
Byli drużyną. W drużynie trzeba wspierać siebie nawzajem, cokolwiek by się nie działo. Czuła, że to była jedyna, słuszna decyzja.
— Wychodzi więc na to, że na chwilę obecną w kwestiach organizacyjnych wszystko już mamy ustalone — nie marnując ani sekundy dłużej na niezręczną i zbędną w tej chwili ciszę, Jayadeva zręcznie zmieniła temat; ten wydawał się być znacznie każdemu wygodniejszy. I bezpieczniejszy. — Pozostają jeszcze te formalne. Na przymiarki strojów pora zdecydowanie za późna, a i wam zapewne skutki tak dalekiej teleportacji zaczną za niedługo doskwierać, dlatego tym zajmiemy się już jutro, niechaj wszyscy odbiorą swój należyty odpoczynek. Wtedy też przetestujemy w miarę możliwości waszą znajomość savoir vivre, oraz w zapoznamy z najważniejszymi zasadami obowiązującymi w moim kraju. Wierzę, że twoje dotychczasowe doświadczenie z Aishwaryą, Serafino, możliwie jak najbardziej nam to zadanie ułatwi. Z oczywistych powodów, na które chcąc nie chcąc żadnego wpływu nie mam, surowo będę wymagała od ciebie nienagannej wręcz postawy.
Nienagannej postawy, powtórzyła w myślach Serafina, raz jeszcze kiwając głową, powoli, ze zrozumieniem. Dobrze się składa. Tego w Sallandirze wyuczyli mnie aż do perfekcji, do znudzenia, do mdłości. Tego prędko nie zapomnę. O ile kiedykolwiek. W końcu to całkiem porządny kawał życia.
— To jak najbardziej zrozumiałe. Dołożę wszelkich starań, żeby sprostać twoim oczekiwaniom, maharani. — zapewniła, pozwalając wyrazowi determinacji ponownie zawitać na twarzy. Była to determinacja pewna, niezachwiana. I spokojna.
— Wielką ulgę uczyniła mi ta obietnica. — Jayadeva nie pozostała dłużna, oszczędnie odwzajemniła uśmiech, po czym, nie doczekawszy się dodatkowych uwag lub pytań, kontynuowała: — Względem ciebie, Isidoro, jako doradcy oficjalnie przydzielonego już w Iferii, moje wymagania co do kwestii związanych z Aishwaryą nie będą objęte aż takim rygorem, aczkolwiek i ciebie chciałabym poprosić o uczestnictwo w obydwu częściach. I tym razem wierzę, że to nam nie zaszkodzi, a może okazać się jedynie pomocne.
— Z wielkim zainteresowaniem wezmę udział. — odrzekł uprzejmie Isidoro.
Księżniczka zastanowiła się, jak dużym zasobem wiedzy na temat Aishwaryi astrolog dysponował już z książek, o których wspomniał wcześniej, jeszcze w Toire. Czysta ciekawość, raczej zdrowa. Całkiem niedawno temu Serafin zdradził jej, że już raz zdołał zaskoczyć go znajomością sallandirkiej pawany. Kto wie, czym zaskoczy ją?
— Bardzo miło mi to słyszeć — przyznała szczerze Jayadeva. — Ważne, żeby przygotowania zacząć jak najwcześniej. Im więcej czasu tym lepiej dla nas, a wszyscy dobrze wiemy, że mamy go przecież niewiele. Dlatego chciałabym spotkać się z wami i zacząć już o świcie. Czy to wam pasuje?
Sprzeciwów brak.
— Wspaniale. Dziękuję wam, na ten wieczór to byłoby wszystko. Zanim jednak zlecę służbie zaprowadzić was do odpowiednich sypialni, napijmy się herbaty, porozmawiajmy chwilę na tematy lżejsze, przyjemniejsze, przyziemne Skoro mamy taką możliwość, chciałabym dowiedzieć się o was czegoś więcej, poznać lepiej. I pozwolić myślom chociaż na chwilę zająć się czymś innym niż dniem jutrzejszym. — skończywszy podsumowanie półżartem, z gracją pochyliła się delikatnie w kierunku stolika. Wnioskując po ruchach znacznie swobodniejszych oraz wyrazie twarzy spokojniejszym niż na początku spotkania, wszystkie uzyskane odpowiedzi – a przynajmniej znaczna ich część – faktycznie wydawały się ją satysfakcjonować.
Spojrzenie Serafiny powędrowało za dłonią Jayadevy. Zdziwiła się odrobinę, gdy czarna tęczówka zatrzymała się na jednym z kubków o zawartości gorącego napoju. Bo całkowicie przegapiła moment, w którym służba zdążyła przemknąć przez drzwi, wykonując maharani zlecenie. Mogłaby bez problemu wytłumaczyć to samej sobie aktywnym zaangażowaniem w rozmowę, która wymagała najwyższego skupienia. Ale wiedziała, że to nie do końca byłaby prawda. Skoro nienagannej postawy nie zapomni prawdopodobnie nigdy, to i pewnych nawyków życia po królewsku nie oduczy się prędko.
— Specjalnie z okazji waszych odwiedzin zleciłam przygotować aishwarską herbatę według tradycyjnego przepisu. Czarna herbata, przyprawy, mleko i miód. — podjęła maharani, prostując się w fotelu. — Choć jak mniemam, przynajmniej dla jednego z was nie jest to już żadna nowość?
Mniemanie było uzasadnione i jak najbardziej słuszne. Serafina potwierdziła.
— A ty, Isidoro? Czy miałeś już kiedyś okazję skosztować naszej aishwarskiej herbaty? — Jayadeva przeniosła wzrok na astrologa.
Niranjan, nieproszony i nie pytany, siedział bez słowa. Obserwował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz