środa, 9 marca 2022

Od Jamesa do Hugo

Świat Jamesa ostatnimi czasy rozpieszczał. Postępująca zima sprawiała, że jego dłonie aż tak się nie pociły, gdy ich właściciel przebywał w wiecznie wychłodzonych pomieszczeniach (ogrzać całą gildię, to w końcu było wyzwanie), a i ostatnimi czasy miał przyjemność rozpocząć nawet ciąg miłej korespondencji. Cala znalazła sobie wieczorami zajęcie i nie wymuszała na historyku zbyt dużych ilości alkoholu, zamiast tego projektowała… coś. Jeszcze nie chciała powiedzieć, ale jej częste wizyty u miejscowego kowala dawały pewne wskazówki. Nawet Billy wydawał się powoli odnajdywał w nowej przestrzeni i wypowiadać więcej niż trzy słowa na zdanie. 

W dodatku do gildii dołączył ostatnimi czasy nowy członek. James nie miał jeszcze sposobności zapędzić go do wypełnienia stosiku formularzy, które miał zamiar umieścić w świeżej teczce przybysza, ale spotkania z samym jegomościem nie mógł się doczekać. Nie każdego dnia człowiek dostaje od losu szansę zapoznania się z uczniem samego profesora Himmersona. Co prawda sam historyk miał z nim niewiele do czynienia, tak w gronie akademickim na DUMie wszyscy byli w absurdalny sposób wzajemnie ze sobą powiązani. Stary Nibyłowski o swoim koledze z pracy wypowiadał się w samych superlatywach, a i w listach do Jamesa zachęcał go do otwartego korzystania z młodego geniuszu. Co by jego umysł na tej gildyjnej prowincji nie zardzewiał tak jak ten jamesowy.

Nic więc dziwnego, że zaplanował sobie w końcu z młodym Hugonem spotkanie. Przyniósł ze sobą książkę, kawę dla nich obu, licząc, że w ten sposób nie zostanie pogoniony i rzeszę papierów schowanych w połach marynarki. Odkrył już jakiś czas temu, że wraz gdy tylko na horyzoncie pojawiała się papierologia, tak większość gildyjczyków magicznie przestawała mieć czas na to, żeby się z Jamesem spotkać i te małe formularze wypełnić… Całkowicie dziwne. Wycwaniony i pewny siebie, zapukał do gabinetu mykologa, wchodząc po pozwoleniu do środka. 

— Dzień dobry, szanownemu panu, ja do pana w oczywistej prawie, proszę przyjąć moje najszczersze wyrazy uznania, szkoda tej Obarii, ale profesor Himmerson to zawsze wielki człowiek był, a w zasadzie to mam niespodziankę i jakby mógł pan wszystkie te formularze wypełnić… — zagaił, nie dając Hugonowi żadnej szansy na wtrącenie się w swoją wypowiedź i odłożył tacę z kawami na pobliską szafkę. 

Wyjął wówczas dopiero papiery, które ze szczerym uśmiechem wręczył mężczyźnie.

— James Hopecraft, historyk gildii do pańskich usług. Jednocześnie, jakbym mógł od razu pana wykorzystać do pewnej zajmującej kwestii, to mam sprawę. Grobową sprawę. I grzybową w sumie. — Zmarszczył brwi. 

I może wtargnięcie do czyjegoś gabinetu i rozpanoszenie się po nim nie było zgodne z zasadami etykiety, ale ostatnimi czasy James rozluźnił nieco swoje standardy. A może po prostu w okolicach gildii zaczął czuć się zwyczajnie swobodnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz