poniedziałek, 13 września 2021

Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina

Serafina
Obudź się, księżniczko Serafino...

Masz zaledwie pięć lat, kiedy zostajesz poddana próbie magii i siedem, kiedy to samo dzieje się po raz drugi. Nadworny mag z dnia na dzień przestaje się tobą interesować, służki potajemnie wzdychają z ulgą, królewscy doradcy zaczynają podsuwać nowe rozwiązania prosto pod ojcowski nos. W końcu jesteś jeszcze dzieckiem – nie masz prawa decydować za siebie samą. W przeciągu następnego miesiąca przez pałac przewija się wiele nieznajomych ci twarzy; rodzice nazywają ich właścicieli kandydatami, starszy brat na temat każdego wyraża się nieprzychylnie. Jesteś jeszcze dzieckiem – męczą cię wielokrotne wizyty i przeróżne próby, nie rozumiesz o co cały ten szum. W końcu nowi kandydaci przestają pojawiać się na dworze, a ty otrzymujesz prywatnego nauczyciela, którego winnaś zwać swoim mistrzem. Zwinność i spryt w walce twoją chlubą, nie magia. A ty wciąż jesteś tylko dzieckiem – chociaż nigdy nie narzekasz i usłużnie wykonujesz ojcowskie rozkazy, to przykro ci, że nie możesz już dłużej uczestniczyć na lekcjach u mistrza Jaafa wraz z Serafinem; przecież już od dawna ciągle powtarzasz, że w przyszłości chciałabyś być zupełnie taka jak on. Jest twoim jedynym wzorem do naśladowania. Ale jak masz naśladować go teraz, kiedy wszystko tak drastycznie się pozmieniało? Przy każdej możliwej okazji prosisz, żeby zabrał cię ze sobą i pozwolił chociaż obserwować. Przysiadasz się gdzieś z boku, milczysz jak grób, oglądasz uważnie i słuchasz jeszcze uważniej. Jesteś tylko dzieckiem – wciąż masz marzenia i nikt nie odbierze ci do nich prawa. Wraz z upływem lat coraz częściej wracasz myślami do nieszczęsnego dnia drugiej próby; wiele analizujesz, rozumiesz prawie wszystko. Powoli zaczyna docierać do ciebie, że już wtedy wszyscy przestali pokładać w tobie jakiekolwiek, chociażby najsłabsze resztki nadziei. A mimo wszystko, ty, głupia, nadal tak samo mocno łudzisz się, że coś kiedy jeszcze się zmieni. I łudzisz się bardzo naiwnie.

Nigdy nie spełnią się twoje najskrytsze marzenia, księżniczko Serafino. Zostałaś przeklęta jeszcze zanim zdążyłaś wyjść z matczynego łona.

Już w wieku dziewięciu lat po raz pierwszy towarzyszysz królowi podczas spotkania rady, a więc w życie polityczne na dworze zostajesz wtajemniczona dosyć wcześnie, zwłaszcza jak na dziewczynkę. Nie zastanawiasz się długo nad powodem ojcowskiej decyzji, bo takowa schlebia ci po prostu samym swoim istnieniem – z przyjemnością i zaangażowaniem pojawiasz się na każdej obradzie, z szacunkiem wymalowanym w ciemnej tęczówce przymujesz rady od tych starszych i mądrzejszych od ciebie. Starsi i mądrzejsi prędko doceniają twój potencjał. Zlecają ci do przeczytania tony książek, organizują długie i wymagające wykłady, udzielają jeszcze więcej cennych rad. Nie są jednogłośni w przekazywaniu swojej wiedzy, czasem bardzo mieszają ci w głowie. Podążaj zawsze ścieżką pokoju, a twój lud zawsze będzie ci wierny, radzą jedni. Tylko ten władca, który rządzi twardą ręką, da rady w pełni zapanować nad swoimi poddanymi, podpowiadają drudzy. Dopiero mając dziesięć lat – dokładnie w dniu dwudziestych pierwszych urodzin Serafina – zaczynasz rozumieć, dlaczego twoja polityczna przygoda rozpoczęła się tak wcześnie. W pałacu od samego rana panuje zamęt i chaos, służba jakby zdezorientowana plącze się po korytarzach, doradcy króla (ci, którym nigdy nie podobała się twoja obecność wśród nich) w złości wymachują dłońmi. To niedorzeczne, – krzyczą – niedorzeczne! Jeszcze tego samego wieczoru dowiadujesz się, w dniu osiągnięcia pełnoletności zostaniesz mianowana nową królową Sallandiry. Nie Serafin, nie on. Ty.

Jesteś jedyną nadzieją swojego ludu, księżniczko Serafino.

W dniu piętnastych urodzin po raz pierwszy na własnej skórze odczuwasz cenę królewskiego życia. Na twoją cześć zostaje urządzona huczna biesiada, do pałacu zjeżdżają się ważni ludzie z całego królestwa i nie tylko. Uśmiechasz się szeroko, śmiejesz cicho, postępujesz z gracją i uprzejmie podajesz dłoń każdemu, kto poprosi cię do tańca. Wysłuchujesz mnóstwo komplementów, dziękujesz za obecność oraz prezenty, zachwycasz niespotykaną dojrzałością. Nikomu nie dajesz po sobie poznać, że stopy cię bolą, ciało pragnie snu, mięśnie twarzy drętwieją, w brzuchu burczy, a nieustanne rozmowy z obcymi męczą; nie możesz zawieść ich oczekiwań. Chociaż niektórzy wciąż widzą w tobie tylko małą, naiwną dziewczynkę, ty dostrzegasz już coraz więcej i więcej – jesteś bardzo spostrzegawcza, uważna obserwacja otoczenia po tylu latach weszła ci w codzienny nawyk. Tego dnia znów masz wrażenie, że Serafin od samego rana zabija wzrokiem jeszcze bardziej niż zwykle. Podczas wieczoru na spotykasz wielu (zbyt wielu jak na organizowane przez króla przyjęcia) swoich rówieśników, podczas uczty przy stole kilkakrotnie wyłapujesz już dobrze znane ci słowo kandydat. Odnosisz wrażenie, że historia zatacza koło. Wtedy dopiero dociera do ciebie, że wcale nie musisz być dzieckiem, żeby wciąż być pozbawioną prawa do decydowania nad własnym życiem.

Księżniczko Serafino, jesteś tylko marionetką.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz