niedziela, 26 września 2021

Od Serafina cd. Isidoro

― Na co komu zagadki, kiedy w zasięgu ręki leży cała jego potęga i gromadzone przez lata skarby? ― odbił gładko pytanie, starając się zrozumieć tok rozumowania Isidoro, który wydawał mu się – krótko mówiąc – absurdalny, ale i w pewnym sensie niewinny. Nieskażony żądzą władzy, czy potęgi, którym to żądzom Serafin sam bardzo chętnie się poddał.
― Wyobraź sobie swoje wróżby i przewidywania, gdyby w twoim posiadaniu znalazł się artefakt potęgujący zdolności, albo generujący dodatkową magię ― pstryknął palcami dla lepszego efektu, w powietrzu przeskoczyło parę złotych, magicznych iskier ― Ot tak mógłbyś prześledzić losy dowolnej osoby na całe lata do przodu. Z dokładnością do miesiąca, do dnia, do godziny. Mógłbyś być kimś wielkim, Isidoro.
Po minie astrologa wywnioskował jednak, że nie dojdą porozumienia w tej kwestii.
― Robisz w ogóle coś w kierunku opanowania swojego talentu? ― zagadnął, znów zmieniając temat. Falafel strzelił ogonem, wyjątkowo zirytowany jakąś końską sprawą, Serafin obdarzył D’Arienzo spojrzeniem, które przez niewprawnego obserwatora mogłoby zostać odebrane jako troskliwe. Każdy, kto jednak znał Serafina przez dłużej niż pięć minut byłby zdolny wywnioskować, że to jedynie zainteresowane, jakie okazywał wszystkiemu, co wiązało się z magią w jakikolwiek sposób.
Isidoro pokręcił głową przecząco, książę westchnął teatralnie, a szpony znów wybiły na udzie dobrze znany rytm.
― Niekiełznana magia w końcu wymknie ci się spod kontroli. To nie będzie zawsze wyglądało tak miło, że rozłożysz sobie tarota, a karty będą do ciebie mrugać, gadać, czy cokolwiek tam właściwie robią ― głos księcia zmienił się nieznacznie, ewidentnie zyskując jakichś mentorskich nut ― Możesz kogoś skrzywdzić. Szczególnie tych, którym nie chcesz się przyznać. ― dodał po chwili przerwy, szukając odpowiedniego argumentu, który mógłby przemówić astrologowi do rozsądku.
― Czytałeś „Teorię magiczną” Magnusa Ernharta?
Isidoro pokręcił głową.
― „Aura magiczna i jej podstawowe elementy”?
Isidoro pokręcił głową.
― „Podręcznik samoobrony magicznej”? ― rzucił z nadzieją w głosie Serafin, wywołując pozycję tak oklepaną, że chyba nie było na świecie człowieka, który by jej nie czytał.
Isidoro pokręcił głową, książę przymknął oczy w akcie kompletnej kapitulacji. Falafel parsknął.
― Mamy dużo czasu ― odezwał się w końcu Serafin po dłuższym milczeniu. Wykonał niedbały gest dłonią, pstryknął palcami i przywołał do siebie jedną z wcześniej wymienionych przez siebie ksiąg. „Aura magiczna i jej podstawowe elementy” poszybowała w kierunku astrologa, wiedziona myślą czarnoksiężnika i spoczęła w jego dłoniach ― Zacznij od tego. A jak już skończysz, dam ci kolejne ― polecił, nawet nie zakładając opcji sprzeciwu, bo w końcu kto mógłby się mu sprzeciwić? Może jedynie wiecznie popisujący się Asparsa, ale jego – na szczęście dla D’Arienzo, który mógłby nie znieść takiego natężenia narcyzmu i przerośniętego ego – z nimi nie było.
― Jeśli coś będzie budzić twoje wątpliwości - a zaręczam, że będzie – zwróć się bezpośrednio do mnie ― Serafin, jeśli los dałby mu odpowiednią szansę wcześniej, całkiem dobrze odnalazłby się w roli mentora i nauczyciela. W Sallandirze, łudząc się jeszcze, że jego siostra posiada talent magiczny, usiłował nauczyć jej najprostszej sztuczki ze znikającą filiżanką i wykazał się wtedy całkiem sporą, jak na niego, dozą cierpliwości i wyrozumiałości. Serafina okazała się jednak przeklęta, nie miała w sobie niczego, co wiązać mogłoby się z magią.
Teraz jednak los postawił na jego drodze Isidoro i Serafin zaczął przeczuwać, że dziwka fortuna znowu robi sobie z niego żarty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz