niedziela, 19 września 2021

Od Kukume cd. Mattii

Kukume czuła lekkie oszołomienie, gdy Mistrz zaczął rozmawiać z Mattią o nazwiskach, które dla niej brzmiały obco i dość dziwacznie. Sporym pocieszeniem było jednak to, że siedzący obok niej mężczyzna zdawał się wiedzieć chociaż mgliście, o kim mowa. Niepokoiło ją tylko to westchnięcie, które wydał z siebie po usłyszeniu nazwiska sekretarza - znał go i nie wspominał najlepiej? Może po prostu się zamyślił? Czuła się niepewnie bez żadnego punktu zaczepienia, na usta cisnęło jej się pytanie, co właściwie mają zrobić, jeśli te amulety okażą się istotnie przeklęte. Nawet jeśli w zakamarkach jej pamięci ostały się strzępy słów i gestów ohamie odprawiającej rytuały, nie była pewna, czy potrafiłaby je odtworzyć - ani czy to by coś dało. Kukume była sceptyczna, gdy przechodziło do takich tematów, wciąż jednak czuła respekt, jeśli już ktoś decydował się na takie rytuały i wiedziała, że nie ma w nich miejsca na improwizację. Niemniej czuła, że nie jest to właściwa rzecz, o którą powinna zapytać: te wątpliwości należało rozważyć na własną rękę, wszak nie wybierała się tam tylko po to, by potrzymać Mattii płaszcz, gdy ten będzie rozmawiał ze szlachcicami - a przynajmniej taką miała nadzieję.
Układała powoli informacje w głowie. Maldor, czy była kiedyś w Maldor? Przewijała w pamięci listę odwiedzanych dotychczas miast i zdawało jej się, że mogła nawet być w okolicy, jednak nawet jeśli, to było to już jakiś czas temu, z pewnością zanim tajemnicze przedmioty zaczęły być modne...
Amulety. Zwykle były przedmiotami z pozoru błahymi, codziennymi, za zadanie miały jednak chronić właściciela - o ile jednak Kukume zdążyła się dowiedzieć w ostatnich latach, najczęściej były to tylko tandety, które raczej dodawały otuchy niż magicznie strzegły. Nieraz na targach mogła dostrzec ledwo skrywany uśmiech, błąkający się w cieniu warg sprzedawcy, który zapewniał klientów o niesamowitej mocy wisiorków, topornie wystruganych w drewnie - z rzemyków zwieszały się głowy kozłów lub innych stworzeń; w takich chwilach dziewczyna myślała, że gdyby przyszło jej nosić takie szkaradztwo, czułaby się z tym bardziej niekomfortowo niż ewentualny złoczyńca. Z drugiej strony, mało które stoiska były tak oblegane, a w tych rzadkich chwilach spokoju sprzedawcy pozwalali sobie nieraz na wymienianie rozbawionych spojrzeń (jeśli byli z kimś) lub kręcenie głową, jakby sami nie mogli uwierzyć, że ktoś kupił coś po usłyszeniu ich bajdurzenia. Im więcej Kukume ich słuchała - lubiła sobie przysiadać w okolicach kolorowych straganów, gdzie mogła nasycić się masą historii - tym znajdywała więcej elementów wspólnych, sama już pewnie byłaby w stanie sklecić podobną opowiastkę. Jeśli ktoś miał w rękach coś naprawdę niebezpiecznego, raczej się z tym nie afiszował: dziewczyna przypomniała sobie po raz kolejny niepokojące uczucie, tym razem wtedy, gdy zgubiła się w uliczkach jednego z mijanych miast i trafiła na maleńki sklepik, wciśnięty chyba na siłę między stare kamienice. Weszła tam, mając nadzieję zapytać o drogę, wycofała się jednak, gdy tylko postawiła krok w środku i poczuła już od progu niepokojącą atmosferę, duszący zapach ziół. Miejsce wyglądało jak wyjęte z książki o domu czarownicy, a kobieta za ladą zmierzyła ją czujnym wzrokiem i tylko pokręciła z dezaprobatą głową - zapewne już wiedziała, że w Kukume nie będzie miała klientki.
— Mam jeszcze jedno pytanie — wzięła głęboki oddech, spojrzała Cervanowi w oczy, a ten uśmiechnął się zachęcająco. — Powiedział Mistrz, że sprawa może okazać się "złożona"...
Zawiesiła na chwilę głos, usiłując znaleźć słowa, które najlepiej oddałyby jej wątpliwości: nie mogła przecież zapytać "Co ja tam, do diabła, mam robić?" (tym bardziej było to nie do pomyślenia, że przecież "do diabła" było jednym z najgorszych w jej odczuciu przekleństw!).
— Jest możliwe, że w tych amuletach drzemie jakaś demoniczna siła? Mamy... mam dokonać w razie czego egzorcyzmu?
Nie dodała, że jeśli faktycznie będzie to konieczne, znajdą się w nie lada tarapatach. Z ludźmi była gotowa stawać w szranki (choć raczej nie dosłownie), wątpiła jednak, by z innymi istotami mogło pójść gładko.
Mężczyzna tylko uniósł brwi i pokręcił zaraz przecząco głową.
— Być może okaże się, że to po prostu tanie błyskotki. Liczę, że sobie poradzicie i coś wymyślicie — po kolei powiódł spojrzeniem po Mattii i Kukume. — Ludzie często instynktownie wyczuwają takie rzeczy i je omijają, wątpię zatem, by w sprawę wmieszany był demon. Niemniej, zachowajcie czujność.
Dziewczyna wolno pokiwała głową, z niejaką ulgą przyjmując słowa Mistrza. Miała jeszcze wiele wątpliwości, czuła jednak, że te najlepiej będzie rozwiać już na miejscu, w Maldor.
— Rozumiem. Dziękuję — skinęła głową. — Zrobię, co w mojej mocy.
— Uważajcie na siebie. I powodzenia.
Gdy po pożegnaniu zamknęli za sobą drzwi, Kukume jeszcze kątem oka dostrzegła, jak Mistrz bierze głęboki wdech i zaczyna czytać kolejny list.

< Mattia? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz