niedziela, 26 grudnia 2021

Od Ayrenn cd. Sophie

Dalsza część podróży upłynęła im w miłej atmosferze. Antares czasem podpytywał jeszcze o łosia i jego możliwości, Sophie z kolei bardziej interesowało to, czy elfka ma wierzchowca na każdą okazję, czemu Ayrenn musiała zaprzeczyć. Przez możliwość komunikacji ze zwierzętami i przez dobre podejście do mieszkańców okolicy miała naprawdę szeroki wybór, ale wątpiła, by znalazło się coś na każdą możliwą sytuację.
Kiedy w oddali zamajaczyła potężna sylwetka rezydencji Angwinów, nadszedł czas na podjęcie pewnych decyzji. Zatrzymali się w zagajniku młodych drzewek, tuż przed samą puszczą. Wierzchowce zachowywały spokój, nie alarmowały swoich właścicieli, ale w okolicy było coś, co nie dawało Ayrenn spokoju. Elfka rozglądała się co chwilę na boki, marszczyła brwi i mamrotała elfickie słowa pod nosem, absolutnie nie przejmując się tym, czy ktoś ją zrozumie, czy nie.
― Co się dzieje? ― spytała Sophie.
― Coś… ciągnie czymś od strony lasu. ― Ayrenn ściągnęła wodze łosia, ten zakręcił się topornie w miejscu. Elfka czujnym spojrzeniem obrzuciła najbliższe im konary drzew. ― Jakąś magią, ale jakby… nie do końca. Przepraszam, nie wiem jak to wyjaśnić.
― Może powinniśmy to sprawdzić?
― A nie lepiej najpierw byłoby pojawić się u państwa Angwinów? ― włączył się do rozmowy dotąd cichy Antares.
Sophie zamyśliła się na chwilę, dotknęła knykciami brody. Spomiędzy koron drzew uleciało spłoszone stado mokrych, skrzących się w słońcu kosów.
― Angwinowie udowodnili już, że są interesowni ― odpowiedziała w końcu alchemiczka. ― Zawitamy do nich, owszem. Ale skoro Ayrenn wyczuwa coś niepokojącego od strony lasu, moglibyśmy sprawdzić to teraz. Być może akurat trafimy na coś, o czym Angwinowie nam nie powiedzą.
― Lub nakłamią ― wtrąciła elfka.
― Dokładnie ― Sophie pstryknęła palcami ― wtedy na samym starcie będzie można ich przycisnąć, albo jakoś umiejętnie podejść, by w końcu dowiedzieć się prawdy. Albo chociaż czegoś zbliżonego do prawdy.
Argumentacja alchemiczki zdawała się przekonać Antaresa, rycerz nie miał więcej pytań. Zsiadł z konia, rozejrzał się po okolicy za jakimś solidnym konarem do przywiązania, kiedy nagle Lakmus spłoszył się bez powodu. Zarzucił łbem, bryknął, niemalże zrzucając Sophie z siodła. Antares przytrzymał bułanka za uzdę, alchemiczka sprawnie zsunęła się na ziemię.
― Cokolwiek to jest, nasila się ― zawyrokowała Ayrenn, już kierując się w stronę lasu. Łoś pozostał luzem, niezaopiekowany i nieuwiązany. W wyrazie ogólnego braku zainteresowania ich sprawami skupił się na skubaniu tego, co kryło się w ściółce zagajnika.
Tuż przed linią starych konarów, elfka przystanęła i przykucnęła, zanurzyła dłonie w trawie, dotknęła ziemi. W tym czasie dołączyła do niej pozostała dwójka. Przywiązany do konara Favellus parsknął z dozą irytacji, stuknął kopytem.
Drzewa zaszumiały, korony położył mocny podmuch wiatru. W głębi puszczy coś trzasnęło raz, potem drugi. Przeciągły jęk naprężanego drewna był wyraźny, zbyt wyraźny jak na zwykły efekt mocniejszych wiatrów.
― Drzewa rozmawiają ze sobą ― orzekła po chwili milczenia Ayrenn. Dłonie cofnęła z ociąganiem, strzepnęła z nich grudki ziemi. ― Ale ich język jest zbyt skomplikowany by przełożyć go na ludzką mowę.
― Jesteś w stanie zrozumieć o czym mówiły?
― Mniej więcej. Tam skąd pochodzę drzewa nagminnie ze sobą rozmawiały, mieliśmy nawet paru pasterzy drzew w okolicy. Powiedzmy więc, że mam nieco wprawy.
― Pasterzy? Znaczy się…
― Entów? ― elfka obejrzała się przez ramię na Sophie. ― Tak. To o nich mowa. A z tych strzępków, które udało mi się wychwycić, rozmawiano o karczowaniu. I o ciemności.
― Brzmi niepokojąco ― wtrącił Antares.
Las znów szumiał, trójka gildyjczyków stała przy linii starych drzew. Wiatr targał płaszczami, rozrzucał włosy, niósł zapach igliwia i żywicy.
― Chodźmy. Nie wejdziemy zbyt głęboko, tylko powierzchownie rozejrzymy się po okolicy. ― Ayrenn przekroczyła granicę lasu, widmowe ramię zamigotało w reakcji na magię otoczenia. ― A potem szturmujemy Angwinów.


przepraszamprzepraszamprzepraszamprzepraszamprzepraszamprzepraszamprzepraszamprzepraszam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz