sobota, 18 grudnia 2021

Od Małgorzaty cd. Aherina

Aherin dbał o to, by poruszali się w rytmie i w stosownym tempie. Małgorzata, o dziwo, poddała się prowadzeniu bez najmniejszej próby namieszania w tańcu, czy w planach czarodzieja. Dłoń spoczęła na ramieniu, ułożyła się na materiale koszuli w przepisowy sposób, bez zbędnych wycieczek po barku. Kroki stawiała płynnie i z niewymuszoną swobodą, nie popełniła błędu przy skomplikowanym obrocie, ani przy zmianie kierunku. Można byłoby się nawet pokusić o stwierdzenie, że za Małgorzatę ktoś się podszył, bowiem każdy kolejny krok i każdy kolejny gest był grzeczniejszy niż poprzedni, trzymający się schematu i pewnych konwenansów.
― Wspominając wydarzenia Parady ― odezwał się Aherin miękko, nieco mrukliwie ― dochodzę do wniosku, że planujesz jakieś nieczyste zagranie. Mam rację?
Małgorzata parsknęła wesoło, powstrzymała chęć, by taktycznie umknąć wzrokiem w bok.
― Nieczyste Zagranie to jedno z moich imion ― odpowiedziała zaczepnie, uniosła kącik ust w tajemniczym uśmiechu. ― Kto wie co szykuję na grande finale. Czyżbyś bał się utraty kontroli?
― Niespecjalnie ― przyznał grzecznie, zawinął nią w półobrocie. ― Ale za to chętnie poznam resztę imion.
― Z sympatii zdradzę ci jedno: Asteria.
― Ładnie brzmi.
Małgorzata posłała mu długie spojrzenie spod rzęs.
― W takim razie możesz się nim do mnie zwracać.
Aherin uśmiechnął się połową ust, ale żaden komentarz nie padł z jego strony. Małgorzata wykorzystała sytuację, zgodnie z przewidywaniami wyłamała się ze schematu, obróciła nim w wymyślny sposób, przejęła kontrolę nad tańcem. Wykonali niestandardową figurę z innego zestawu, choć zaskakująco pasującą do wygrywanej przez grajka melodii.
Czarodziej nie dał jej długo cieszyć się prowadzeniem, szybko ukrócił kolejne próby wejścia mu na głowę. Pochwycił ją w talii, otoczył ciasno ramieniem, ciało zetknęło się z ciałem. Małgorzata wcale nie pozostała mu dłużna, dłoń powędrowała po barku, badając przy tym wyrobiony mięsień przez materiał koszuli. Wnioski z przeprowadzonego badania przedstawiały się nader interesująco; Małgorzata uśmiechnęła się przebiegle pod nosem, pochwyciła spojrzenie czarodzieja. Nim doszło do niej do czego zmierza, już była w powietrzu. Aherin zakręcił się z nią z wprawą, szybko, zwinnie, sprawiając, że kolejne jasne pasmo znalazło się poza splotem warkocza.
Grajek doprowadził melodię do końca, Małgorzata skończyła przegięta głęboko w tył, wdzięcznie wygięta, wsparta o ramię czarodzieja. Poświęciła chwilę, być może nieco zbyt długą, na błądzenie spojrzeniem po jego twarzy; poświęciła kolejną na odchylenie głowy, wyeksponowanie szyi. Tym razem pochwyciła spojrzenie grajka.
― Dobra robota ― pochwaliła tajemniczo, sięgnęła do kieszeni, wydobyła stamtąd monetę. Zdecydowanym, szybkim ruchem rzuciła ją w kierunku chłopaka, choć celowanie do kogoś, kogo widziało się do góry nogami nie było najprostszą sztuczką. Złota korona trafiła jednak do celu, grajek uśmiechnął się wdzięcznie, skinął im głową. Aherin pociągnął ją do góry, okręcił po raz ostatni.
― Teraz cię zostawię, zgodnie z zapowiedzią. Pieski czekają ― powiedziała, jak gdyby nigdy nic, z powrotem naciągając koszulę na odsłonięte ramię.
― Zaczekam.
Małgorzata skierowała się do przenośnej budki z wyrobami mięsnymi znajdującej się na drugim końcu placyku, znów sięgnęła do kieszeni. Psy na jej widok zerwały komendę wydaną przez dziewczę strzegące mięsnego skarbu, podbiegły z wywalonymi jęzorami pragnąc uwagi właścicielki. Małgorzata wręczyła dziewczynie parę monet, uśmiechnęła się znacząco, w zielonych oczach mignęło coś niepokojącego.
― Patrzy? ― szepnęła miękko, zaczepnie.
Dziewczę zaryzykowało szybkie spojrzenie w kierunku pozostawionego samemu sobie czarodzieja. Skinęło główką.
― Na kudłatki patrzy ― uzupełniła nieśmiało ― albo… na pani nogi.
Małgorzata uśmiechnęła się szerzej, obejrzała przez ramię, skrzyżowała spojrzenie z Aherinem.
― Właśnie dlatego lepiej nosić spodnie, niż spódnicę ― stwierdziła lekkim tonem, sięgnęła raz jeszcze do kieszeni, wróciła spojrzeniem do dziewczęcia i wręczyła dodatkową monetę. ― Za współpracę. I za opiekę nad pchełkami, dziękuję, że się nimi zajęłaś.
Pożegnała się grzecznie, gwizdnęła na psy. Miękkim, elastycznym krokiem wróciła do Aherina, po drodze rozplątała warkocz, decydując, że pora doprowadzić włosy do porządku. Jasne loki falą opadły na plecy, promienie jesiennego słońca wydobyły z nich parę złotych błysków. Małgorzata owinęła sobie wokół dłoni wstążkę, którą wiązała włosy.
― Znalazły się o wiele szybciej niż początkowo zakładałam. Ale skoro tak, to narzekać nie będę. ― Znów posłała mu dłuższe spojrzenie, po chwili namysłu zmniejszyła między nimi odległość, zniwelowała ją do minimum. ― Dziewuszce podziękowałam za opiekę. Tobie dziękuję za uczestnictwo w akcji ratunkowej ― zamruczała miło, płynnym ruchem wspięła się na palce i przytrzymała jego ramienia, musnęła wargami gładki policzek czarodzieja. I zaraz się wycofała, wyminęła go kolejnym krokiem, jak gdyby nigdy nic. ― Wracamy na rynek? Czy wzywają cię twoje ważne, poważne i magiczne sprawy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz