[gotowe]Podczas wysiedlania ze starego miasteczka, kapłani kościoła Erishii zdołali uratować pamiątkowy dzwon, który przez wieki bił w wieży starego, drewnianego kościółka. Został on przetransportowany do nowej Obarii, gdzie przez kilka lat czekał, aż powstanie nowa świątynia. Jednak podczas osadzania go w wieży doszło do tragicznego wypadku; zginęli ludzie, metal zdołała popękać. Na szczęście oceniono, że dzwon nie uległ na tyle poważnemu zniszczeniu, aby nie mógł dłużej pełnić swojej funkcji, dlatego ostatecznie zawisł w kościele i dogrywa po dziś — ku niezadowoleniu starego organisty. Mężczyzna twierdzi, że dzwon nie powinien bić, że to nie ten sam dźwięk co przed laty i na fałsz wcale nie wpływa ubytek na metalu, a coś innego, coś o wiele gorszego.
[rezerwacja] Louise Reinick to uznany rzeźbiarz, który przybył w okolice Obarii z przekonaniem, że to tu odszuka idealny materiał do wykończenia swego najnowszego dzieła. Jednak nie interesują go powszechne marmury i inne granity, a marzy o kruszcu, o którym niegdyś przyszło mu usłyszeć z lokalnych legend; mityczna, niepowtarzalna skała, która ponoć zalega gdzieś w kopalniach pod Kasrirem. Mężczyzna oferuje pokaźną zapłatę dla każdego, kto zgodzi się zejść z nim pod ziemię oraz zapewni mu ochronę.
[gotowe] W potoku, który przepływa przez Obarie, od czasu do czasu można odszukać drobne, kolorowe kamyczki, które są dość podobne do morskiego szkła. Nikt nie wie, skąd się one biorą, a na pewno żaden z mieszkańców nie potrafi ich obecności wytłumaczyć w żaden logiczny sposób — za to dzieci w ogóle nie miały z tym problemu i zdołały utworzyć wokół potoku wiele legend, które na własny, baśniowy sposób tłumaczą cały ten fenomen. Zwłaszcza popularna jest jedna historia, którą usłyszałeś od pewnego dzieciaka; chłopiec nie tylko był przekonany o jej prawdziwości, a nawet zachęcił cię, żebyś sam podążył za słowami opowieści i spróbował osobiście przekonać się, skąd biorą się te kamyczki.
[gotowe] Chociaż mówi się, że z terenów zagrożonych wysiedlono wszystkich, to w rzeczywistości dość zakłamany fakt. Niektórzy pozostali na wyższych terenach i nadal prowadzą tam gospodarstwa lub skromne własności. Jedną z takich osób jest kobieta, na którą niektórzy z sympatii mówią ciotka. Ciotka, chociaż zalicza się do osób wiekowych, to swoim wigorem nie raz pokazała, że nie boi się upływu lat, trudów życia, czy drzemiących wulkanów i chociaż samotnie, to daje sobie doskonale radę. Jednak nawet w przypadku niezłamanych charakterów trzeba od czasu do czasu sprawdzić, czy wszystko u nich w porządku — odnajdź więc kobietę i upewnij się, czy niczego nie potrzebuje.
[gotowe] Od pewnego czasu na targowisku można spotkać dość osobliwie wyglądającego kupca. Mężczyzna na sprzedaż ma głównie przedmioty, które według zapewnień są magiczne; kamienie, wisiorki, kościane paciorki z odległych krain i czasów. Jednak oprócz wspomnianych reliktów, człowiek ten również twierdzi, że posiada prawdziwe smocze jaja. Może warto, żeby Gildia sprawdziła, czy te dziwnie wyglądające otoczaki, to faktycznie potomstwo tych niesamowicie rzadkich bestii?
[gotowe] Mathurin Gautier to poważany naukowiec z Almery, który teoretycznie parę lat temu odszedł na emeryturę, lecz ostatnio znowu zaskoczył środowisko naukowe nowym wynalazkiem. Mężczyzna dość mocno interesował się wyładowaniami atmosferycznymi i na podstawie ich obserwacji zdołał opracować urządzenie, które ponoć w sposób bezpieczny będzie zdolne magazynować ich energie. Koncept co prawda obecnie znajduje się na etapie doświadczeń i tworzenia pierwszych prototypów; mężczyzna przybył w te strony właśnie po to, żeby wykorzystać w testach nieprzewidywalną górską pogodę, a także skonsultować projekt ze starym przyjacielem, inżynierem, który uczestniczy w badaniu Kasrira. Jednak krótko po tym, jak Gautier przybył do Obarii, jeden z jego prototypów został skradziony. Mężczyzna błaga o pomoc w ujęciu sprawcy i odzyskaniu wynalazku.
[gotowe] Niedaleko granic Obarii, na trakcie prowadzącym w stronę fortu stoi samotna ławka. Ławka, jak to ławka niczym ciekawym się nie wyróżnia, ot sparciałe deski, złamana klepka, zazielenione od deszczu gwoździe. Jednak zauważyłeś, że każdego wieczoru ktoś zostawia tam pudełko, które znika nad ranem. Zainteresowany tym codziennym małym rytuałem postanowiłeś zapytać okolicznych, czy nie wiedzą do kogo należy pudełeczko, ale ku twojemu zdziwieniu nikt nie zaobserwował niczego podobnego, a nawet twierdzą, że we wskazanym przez ciebie miejscu nie ma żadnej ławki.
[gotowe] Zgłosił się do ciebie młody chłopak, który błaga o odszukanie zegarka, zagubionego podczas wypasu owiec. Błyskotka ta ponoć należy do jego ojca i chłopak boi się możliwych konsekwencji za zapodzianie przedmiotu, ale również nie chce wracać teraz w góry, zwłaszcza że zapada wieczór, a pogoda nie zwiastuje gwieździstej nocy.
[gotowe] Rodzinna Ramler mieszka poza Obarią, w głębi doliny, blisko zalesionych przez pierwotny bór terenów; można do nich dotrzeć wyłącznie przez potok. W ostatnich latach poszerzyli most nad ciekiem, tak żeby swobodnie można było przejechać wozem, ale od tamtego czasu ktoś uparcie zaczął niszczyć budowle; co wymienią deski, to po krótkim czasie nowe klepki ponownie zostają strzaskane i zrzucone do wody. Ramlerowie od pewnego czasu przestali posądzać o krzywdy złośliwość ludzką i poczęli szukać winowajcy w niekoniecznie śmiertelnych bytach.
[gotowe] Na trakcie odchodzącym od fortu w kierunku Phale stoi ruina murów wraz z samotną wieżą strażniczą. Placówka dawno temu przestała pełnić swoją funkcję, niczego nie chroni od lat, a większość kamienia i drewnianych elementów została rozkradziona, ale pomimo tego dzień w dzień do tego miejsca przychodzi pewien mężczyzna. Ubrany w skórznie, z kuszą na plecach wspina się na wieże i siedzi tam do zmierzchu obserwując okolicę.
Victor Kleist to młody pisarz, który głównie interesuje się literaturą faktu. Przybył do Obarii chcąc spróbować opisać losy tego miejsca przed wydarzeniami ze stycznia sześćdziesiąt trzeciego. Z tego powodu poszukuje osoby, która odpłatnie uda się z nim na tereny opuszczonego miasteczka, będzie mu asystować w badaniach oraz zapewni mu ochronę, zwłaszcza przed bandytami i możliwymi szabrownikami, którzy ponoć wciąż szukają w starych domostwach pochowanych dobytków.
[rezerwacja] Gdy schodziłeś z wyższych terenów gór, niespodziewanie drogę zastąpiła ci gromada dziwnych istot — ni to gremliny, ni to gobliny, ale na pewno mało urodziwe i na nieszczęście w pełni uzbrojone. Zagrozili ci, że albo cię zatłuką, albo zgodzisz się być sędzią w ich konkursie i rozstrzygniesz kto z klanu upędził najlepszy alkoholowy napitek.
[gotowe] Zaczepiła cię mała dziewczynka, która przyznała się, że od jakiegoś czasu wymyka się z domu, żeby spotkać się z nową koleżanką na łąkach niedaleko lasu. Ponoć bawiły się razem niemal codziennie od paru dni, ale przy ostatnim spotkaniu dziecko zabrało przez przypadek zabawkę, która należała do towarzyszki i od tamtego zdarzenia tamta przestała przychodzić na ich umówione miejsce. Mała boi się, że uraziła tym koleżankę i prosi, abyś ją odszukał, a także zwrócił zabraną zabawkę.
[gotowe] Z problemem zgłosił się karczmarz, który kilka dni temu gościł w swoim lokalu pewnego osobliwego podróżnika. Enigmatyczna postać ponoć nie odkrywała twarzy, niewiele mówiła oraz dźwigała na plecach pokaźnych wielkości statuę. Co prawda gość nie sprawiał z początku żadnych problemów; ot zamówił posiłek, wynajął pokój na noc, lecz na drugi dzień niespodziewanie zniknął. Nikt nie widział, żeby wychodził, kluczy również nie oddał, a we wynajętym lokum pozostawił po sobie wyłącznie posąg. I to właśnie ten enigmatyczny przedmiot sprawia najwięcej problemów, gdyż nikt nie chce go ruszyć, obawiając się, że może być przeklęty. Nawet sam właściciel karczmy nie chce igrać z możliwymi klątwami i zwraca się do nas z prośbą o zbadanie tego dziwnego dzieła.
Na północnym szlaku prowadzącym na szczyt stoi niewielka kapliczka. Została ona postawiona niedaleko krytycznego punktu, którego nie można przekroczyć ze względu na pierwsze złogi wiecznego śniegu. Naukowcy wykorzystują to miejsce, jako punkt orientacyjny, lecz dla mieszkańców kapliczka ta to przede wszystkim obiekt kultu. Jest to związane z umieszczoną tam niewielką latarenką, która świeci wiecznym światłem. Uważa się, że to ten niewielki płomień powstrzymuje śnieg przed postąpieniem w dół wulkanu, lecz niedawno ktoś ośmielił się ukraść latarenkę i wywołać trwogę wśród osób wierzących w siłę przedmiotu. Koniecznie trzeba odszukać złodzieja i odzyskać święty ogień.
[gotowe] Idąc szlakiem, w pewnym momencie drogę zastąpiło ci stado owiec. Chciałeś przegonić gromadę, lecz wtem zwierzę, które zdawało się przewodzić grupie, nagle do ciebie przemówiło i to całkiem ludzkim głosem: ich pasterz zaginął i to ty musisz go odnaleźć.
[gotowe] Strapiona gospodyni prosi o pomoc z rozprawieniem się z czartem, który co noc wykrada z jej kuchni naczynia. Kobieta zarzeka się, że nigdy nie zapomina uszczelnić okien na wieczór i zawsze chowa własność do szafek, a ostatnio to nawet kupiła grubą kłódkę na komodę, wysypała sól na progi, oraz wpuściła psa do domu, lecz i tak złośliwe demonisko za każdym razem zdoła przywłaszczyć sobie garnuszek, czy inną patelnię.
Wśród ludzi zainteresowanych sprawą wulkanu można także spotkać kilka osób, którzy przybyli na te tereny, aż zza oceanu. Jeden z takich naukowców nazywa się Tanha i zamiast zauroczyć się w Kasrirze i fenomenie tego terenu, ten całkowicie uległ lokalnemu folklorowi. Po pierwszym obeznaniu się z Obarią kompletnie nie w smaku mu było potem latać na niebezpieczną górę po materiały do badań; wolał całe dni włóczyć się po miasteczku, zachodzić na gospody i obserwować mieszkańców. Tak właśnie spotkał córkę karczmarza, która momentalnie go oczarowała — i to tak oczarowała, że aż zdesperowany zwrócił się do ciebie z prośbą o pomoc. Mężczyzna ten bowiem niestety słabo zna nasz język, brak mu lokalnego obycia, czy znajomości kultury, a przy tym straszliwie obawia się, że popełni paskudne faux-pas.
[rezerwacja] Maiwaldowie szczycą się niezwykle mądrą krową. Krowa ta ponoć jest członkiem ich rodzinny od wielu pokoleń i chociaż nie pozwala się wydoić, czy zacielić, to od lat służy im dobrą radą, a nawet przynosi szczęście oraz spełnia drobne życzenia. Niestety zeszłego wieczoru okazało się, że ta niespodziewanie zniknęła z pastwiska. Zdesperowani właściciele proszą o pomoc w odszukaniu ich magicznej krasuli.
[rezerwacja] Na forcie działała kiedyś kaplica; obecnie pomieszczenie straciło całkiem swe duchowe zadanie i po wierze pozostał tam tylko ołtarz, kilka ławek oraz witraże w oknach. Prawie nikt tam nie zagląda, dlatego też doktor Retté dość mocno ulubiła ten zaułek i gdy tylko chce odpocząć, zachodzi tam, żeby podziwiać misternie ułożone szkiełka, barwne dzieła, na których wyróżniono wulkan wraz z lokalną florą i fauną. Kobieta na tyle dobrze poznała wzór na oknach, że tylko ona zauważyła, gdy pewnego dnia doszło do przedziwnego zdarzenia — z witraży niespodziewanie zniknęły wszystkie ptaki.
[rezerwacja] Potok schodzi z gór, przecina miasteczko, kręci się po łąkach i w pewnym momencie, na odległość kilku metrów, rozszerza się; pęd zwalnia, rzeka pogłębia się, a skaliste brzegi przechodząc w piaskowo-ziemiste plaże. Przez lata z tego uskoku korzystały praczki, ale niedawno w okolicy osiedliło się bóstwo wodne — istota nie była groźna, wyłącznie złośliwie podkradała ubrania, wywalała balie, albo wywracała do wody gospodynie, lecz te drobne żarciki stopniowo sprawiły, że gromadzące się tam kobiety ostatecznie straciły cierpliwość i postanowiły przenieść się na inną część rzeki. To postanowienie nie spodobało się kompletnie bytowi, który niby niegroźny i nieszkodliwy nagle zagroził, że za takie znieważenie jego osoby podniesie poziom wody i zatopi Obarie.
[gotowe] Poznałeś w karczmie pewne rodzeństwo niziołków, którzy swoim przemiłym uosobieniem zdołali przekonać cię do tego, żebyś pozwolił im się do siebie dosiąść — ponoć chcieli dotrzymać towarzystwa, ponoć dowiedzieć się trochę o okolicy, ale okazali się tak poczciwym duetem, że ostatecznie wkręciłeś się z nimi w kilkugodzinną rozmowę. I to tak dobrze ci się z nimi dyskutowało, że w momencie, gdy mieliście się rozstać, rodzeństwo zaproponowało, że odprowadzą cię kawałek do fortu — i możliwe, to było twoje ostatnie wspomnienie z tamtego wieczoru. Obudziłeś się następnego dnia z pustą w głowie, w nieznanym dla ciebie miejscu i – co gorsza – towarzyszyły ci dwa niedźwiedzie; może śnięte, może niegroźne, ale niewątpliwie były to niedźwiedzie.
Zgłosił się do ciebie młody doktorant, który w pewnym zawstydzeniu wyznał, że zeszłego wieczoru miał niemiłe zdarzenie z watahą dzików: został przez nie zaatakowany, kiedy to zbierał próbki porostów na wyższych partiach gór. Na szczęście udało mu się umknąć przed zwierzętami, lecz w całym zamieszaniu zagubił pakunek ze zebranymi materiałami. Mężczyzna miał wrażenie, że zapamiętał gdzie się to stało, ale obawia się samotnie udać w to miejsce, dlatego poprosił cię o pomoc w poszukiwaniach.
[gotowe] Lata temu na znak miłości pewna para wrzuciła pierścionki do wyłomu kopalni. Ten gest miał im przynieść wspólną wieczność, lecz czas pokazała, że na nic zda się takie zaklinanie losu — wypaliły się namiętności, para się rozeszła, a w niedługi czas również doszło do tragedii, gdzie życie stracił jeden z kochanków. Dusza zmarłego, zamiast jednak udać się na wieczny odpoczynek, niespodziewanie zaczęła nękać dawnego ukochanego, nawiedzać go i powoli doprowadzać do szaleństwa. Pechowiec próbował odpędzić ducha na wiele sposobów; chodził do egzorcystów, wróżek, kapłanów, aż pewien mag poradził mu odszukać pierścionki, na których to przysięgali sobie wierność i zniszczyć możliwie wiążące ich przedmioty. Właśnie z tego powodu człowiek ten poszukuje kogoś, kto odważy się zejść do kopalni i przyniesie mu przeklęte błyskotki.
Na trakcie prowadzącym od Obarii do granic z Defros od wielu lat działała pewna banda. Rabusie głównie napadali na kupców, posłańców pocztowych, czasem na zamożnych. Stanowili niezwykle upierdliwy problem dla władz, ale nie tylko ze względu na ich działalność, ale głównie przez dość częste pół-charytatywne wybryki — zwłaszcza harnaś bandy wykazywał spore zamiłowanie do dzielenia się zgrabionymi dobrami. Głównie obdarowywał młode kobiety, ale czasami miał gest również dla przypadkowego gospodarza, lub dla lokalnych notable. To właśnie ci wpływowi mieszkańcy przez długi czas utrudniali władzy aresztowanie bandy, czy to swoimi znajomościami, czy wystosowaniem odpowiedniego alibi, lecz do czasu, gdy do sprawy zostały przydzielone osoby ze stolicy. Grupa ta zdołała w zasadzce pochwycić harnasia i nie ulegając żadnym groźbom, czy łapówkom, zadecydowała, że lokalny bohater niedługo trafi na stryczek.
[gotowe] Przypadkiem Kasrira zainteresowali się również bracia Benes, inżynierowie z Toirie. Panowie są dość rozpoznawani w środowisku, ale nie z powodu swoich osiągnieć, a ich całkowitego braku. Rodzeństwo, zamiast brać udział w przyziemnych badaniach, za honor postanowili sobie stworzenie i opatentowanie wynalazków, które często uchodzą za coś niezwykle absurdalnego, skomplikowanego, ale również nie do końca bezpiecznego. Nawet tu w Obarii, nie zrezygnowali ze swoich szalonych pomysłów i w wolnych chwilach nękają innych naukowców, mieszkańców, a ostatnio nawet zaczęli proponować gildyjczykom zapłatę za udział w testach.
[gotowe] Koło fortu kręci się dzieciak. Codziennie zachodzi przed mur i przygląda się strażnikom, ruchowi wokół bram, a niekiedy nawet uczepi się osób wychodzących z fortecy i z dystansu śledzi ich aż do Obarii. Jednak zauważalnie młody niby-szpieg dopiero co przyucza się do zawodu, więc w swoich działaniach zachowuje się dość nieporadnie; łatwo go zauważyć w zaroślach, wiadomo od razu, że podąża za tobą nie przez przypadek, a wywołany zawsze ucieka w panice. Może uda ci się go w końcu złapać i dowiedzieć się, o co chodzi z tą dziwną zabawą?
Do fortu przeniesiono niedawno dwóch nowych szeregowych. Młodzi panowie zostali przydzieleni pod opiekę starszego porucznika, który postanowił wraz z innymi żołnierzami zabrać ich do gospody i odpowiednio przywitać w Obarii. Jednak cała grupa tak dobrze bawiła się tamtego wieczoru, że następnego dnia dwóch kadetów nie stawiło się na poranną zbiórkę. Wpierw uznano, że nie dali rady z powodu kaca, ale gdy posłano po nich, okazało się, że nigdzie nie można ich znaleźć. Porucznik zwrócił się z prośbą, aby Gildia rozejrzała się za młodymi, mając nadzieje, że ci tylko zabłądzili po ciężkiej nocy, a nie dokonali dezercji.
[rezerwacja] Do sześćdziesiątego trzeciego niedaleko Obarii mieszkała pewna wiedźma, która ponoć w swoimi niewielki gospodarstwie hodowała cudaczne odmiany zwierząt. Chodziła opowieść o miniaturowych kurkach, nakrapianych gęsiach z długimi ogonami, królach wielkości ogarów, ale poruszenie wywoływała przede wszystkim magiczne owce. W plotkach zwierzęta te posiadały niesamowicie miękkie runo, o barwach albo tęczowych, albo iskrzących się metalicznym poblaskiem; rogi zwinięte dwa razy, złote, diamentowe, rubinowe. Okoliczna ludność uwielbiała opowiadać między sobą wymysły na ich temat i to do tego stopnia, że nawet dwadzieścia lat po wyprowadzce kobiety, wciąż można usłyszeć bajki o niezwykłych zwierzętach. Jedną z popularniejszych plotek jest przeświadczenie, że podczas katastrofy kilka sztuk z stada uciekło, a ich potomstwo teraz błąka się po starych lasach — kto zdoła wytropić osobnika ten nie tylko wzbogaci się, a również zdobędzie wróżbę ogromnego szczęścia na przyszłość.
Przed opuszczoną sztolnią umieszczona została kamienna płyta. Tablica ta ma z kilkanaście wieków oraz możliwie jest powiązana z wierzeniem, którego wyznawców obecnie próżno szukać na tych terenach. Do niedawna stała nienaruszona przez nikogo, ale w ostatnich miesiącach do Obarii przybył nowy inwestor, który postanowił spróbować ponownie otworzyć część kopalni. Zlecił on zniszczenie starego pomnika, lecz osoba, która miała to zrobić, ostatecznie nie powróciła z zadania. I – co gorsza – po tym zdarzeniu niespodziewanie wszyscy pracownicy zatrudnieni do renowacji wyrobiska bez większego wytłumaczenia odmówili dalszego brania udziału w przedsięwzięciu.
[gotowe] Na szlaku do granic można spotkać kilka niewielkich kapliczek: drewniane, wymurowane, wkute w skałę, skromne, czasem nawet trudne do dostrzeżenia z drogi. Uważa się, że niektóre z nich zamieszkiwane są przez drobne opiekuńcze bóstwa, które chronią podróżnych przed możliwymi nieszczęściami i nie pozwalają, żeby ktoś bezmyślnie zabłądził w górach. Jeden z mieszkańców zachęcił cię, abyś odwiedził którąś z nich i złożył drobną ofiarę; za własny los, ale również za bezpieczeństwo innych osób z Gildii.
Jeden z naukowców ciągle natrafia na dziwne karteczki; w swoich notatkach, w bagażach, pod poduszką, czasem nawet we własnych kieszeniach. Nie wie, kto może mu to podrzucać, ale, co gorsza, ma problem z zinterpretowaniem, co mogą oznaczać wymazane na nich znaki.
[gotowe] Zgłosił się do ciebie człowiek z arrasem, na którym została przedstawiona górska panorama z okolic Obarii z widocznie zaznaczonym punktem w środku scenerii. Właściciel ponoć przez lata szukał przedstawionego na tkaninach terenu i tylko przypadek zaprowadził go pod Kasrir; obecnie liczy, że ktoś pomoże mu rozeznać się w okolicy oraz zapewni mu bezpieczeństwo, gdy dotrze do punktu wskazanego przez materiał.
[gotowe] W charakterystycznym punkcie niedaleko jednego z wejść na Kasrir, nad olbrzymim wykrocie wznosi się coś na wzór osłony. Dziwna forma okrywa półkolem wgłębienie w ziemi i z jakiegoś powodu nie przepuszcza nikogo. Kilku naukowców zainteresowała się tym zjawiskiem i poszukują osoby, kto pomoże złamać barierę, albo w inny sposób odkryje jej tajemnice.
[gotowe] W karczmie w Obarii zatrzymał się artysta, który przybył z egzotycznych krańców, z krain odległych od granic Iferii. Postanowił urozmaicić wieczór opowieścią i akurat tak się zdarzyło, że również miałeś okazję posłuchać tego występu.
[gotowe] Podczas prac w terenie w trakcie asystowania w rozkładaniu sprzętu pracownik techniczny pechowo uszkodził krąg grzybów. Początkowo zdarzenie to obeszło się bez większego zaaferowania, ale z czasem całą grupę badawczą zaczęło nękać nieszczęście; ktoś, chociażby utrącił kostkę na prostym dukcie, komuś pękła kolba w dłoni, ktoś został okradziony. Takie nagromadzenie małych i średnich nieprzyjemnych przypadków było w pewnym momencie na tyle duże, że naukowcy przestali wierzyć w nieprzychylność losu, a zaczęli podejrzewać, że przywlekli z lasu coś złośliwego i niekoniecznie bezpiecznego.
Na wyrobisku skalnym po kopalni zaobserwowano dziwne znaki wyrysowane kredą. Ponoć pierwszy rysunek został przez kogoś naniesiony na początku tygodnia i od tego momentu, codziennie dochodzi następny. Początkowo uważano, że są to oznaczenia prowadzone na rzecz badań, lecz ostatecznie żadna grupa badawcza nie chce się do nich przyznać.
[gotowe] W niektórych opuszczonych pomieszczeniach na forcie można znaleźć laleczki; proste, słomiane, niektóre gołe, niektóre przyozdobione wstążeczką lub tkaniną. Ponoć to zwykłe zabawki, ale leżą po kątach od wielu lat i nikt nawet nie myśli, aby spróbować coś z nimi zrobić.
[gotowe] Starsza kobieta szuka kogoś, kto zgodzi się z udać na dawne tereny Obarii i zdoła odnaleźć pustostan po zakładzie, który prowadziła przed sześćdziesiątym trzecim. Ponoć pozostawiła tam po sobie kilka cennych wartości, które zostały pochowane po skrytkach i nieoczywistych miejscach — z tego powodu kobieta wierzy, że przynajmniej ich część nie została opróżniona przez szabrowników i nawet po tylu latach zdoła cokolwiek z tego odzyskać.
[rezerwacja] Podróżując traktem trafiłeś na sporą grupę ludzi. Zgromadzili się wokół kapliczki i widocznie szykowali się do możliwego obrządku. Może zechcesz się do nich przyłączyć, albo chociaż poobserwować ich lokalny obyczaj.
Zostałeś poproszony o pomoc w zbieraniu próbek ze skał na dość, rozległym terenie. Początkowo pracowałeś z innymi, lecz po jakimś czasie podzieliliście obszar na kilka sektorów i rozdzieliliście się, uprzednio ustalając, że po zebraniu materiału spotkacie się w pewnym charakterystycznym punkcie. Po wykonaniu pracy udałeś się teoretycznie w to miejsce, lecz o dziwo nikogo tam nie zastałeś i nawet pomimo twojego dość długiego oczekiwania nikt tam ostatecznie się stawił.
[gotowe] Kilka gospodarzy poskarżyło się, że bestialsko zaorało im pola. Zniszczenia są rozległe, obserwowane na kilkunastu hektarach oraz mają kształt głębokich kanałów i menisków w ziemi. Niemożliwe, żeby uczynił to człowiek, dlatego właściciele poszkodowanych akrów poszukują kogoś, kto ma obycie z większymi stworzeniami i wytropi co przyczyniło się do takich szkód.
Dwie grupy badawcze z Ethiji oraz Defros odnalazły części starego mechanizmu. Dziwne metale można złożyć w okrąg, który zawiera na sobie starożytny zapis. Problemem jednak jest, że kierownicy obu grup darzą się przeokropną niechęcią i żadnemu nie w smak współpracować, dlatego badania obu załóg tkwią w zawieszeniu od dobrych miesięcy.
Niedługo po naszym przybyciu do Obarii naukowcy zgłosili nam, że wokół fortu regularnie kręci się kobieta. Chociaż rozmawiało z nią kilka osób, zarówno uczonych jak i poproszonych o pomoc żołnierzy, nikt nie jest w stanie określić, jak się nazywa, ani skąd pochodzi, a próby aresztowania zawsze kończą się powrotem pod mury warowni. Sama nieznajoma regularnie próbuje wedrzeć się do fortu, by przeszkodzić w badaniach powołując się na wizję, którą ujrzała pół roku temu. Naukowcy z początku skłonni byli uznać, że mieli do czynienia z wariatką, bowiem nie potrafiła określić, w jakich okolicznościach dostąpiła widzenia. Część z nich zwątpiła jednak w swoją diagnozę, kiedy kobieta wspomniała o tym, że zatrzymać przed badaniami ma również Gildię, o której przybyciu nie wiedział nikt poza gośćmi fortu. Zdecydowali się więc poczekać z tą sprawą do naszego przybycia i poprosili nas o zajęcie się nieznajomą.
Poproszę ślicznie 12 dla Tassariona!
OdpowiedzUsuńPelcia chce pomóc owieczkom, więc 16 proszę
OdpowiedzUsuń33 dla Cahira ♥
OdpowiedzUsuń