poniedziałek, 8 marca 2021

Od Antaresa do Lei

Antares traktował każde zlecenie od Mistrza Cervana bardzo poważnie - w końcu pochodziły od człowieka, który zgładził dwa dzikie, oszalałe smoki - toteż w gabinecie Mistrza pojawił się te kilka minut przed czasem. Zapukał, po krótkim "Proszę!" wszedł, przywitał się i zajął miejsce na jednym z krzeseł.
— Posłałem po Leę — powiedział Cervan, przerywając ciszę. — Znacie się już?
— Tak, mieliśmy już okazję się sobie przedstawić — odpowiedział mu rycerz, wyraźnie się ożywił.
Znów zapadła cisza, Cervan przełożył jakieś papiery. Antares doszedł do wniosku, że może to była dobra okazja, by dopytać się o jakieś szczegóły walki z tymi smokami, chociaż z drugiej strony na pewno wiele osób już Mistrza o to pytało... Może był znuzony odpowiedziami, może już go to denerwowało?
"Skończ biadolić! Pytaj albo nie, na cholerę się tak spinasz!"
Rycerz poprawił się na krześle, ten drugi oczywiście wcinął się w jego myśli w najgorszych momentach. Antares skupił się, wrócił do pytania, czy zaczynać rozmowę o smokach, czy też nie.
Właściwie to nie wiedział, kiedy następnym razem będzie miał okazję o cokolwiek zapytać. Trudno było powiedzieć, czy zdarzy mu się jeszcze chwila, w której będzie po prostu siedział razem z Mistrzem, kiedy nikt inny nie będzie uczestniczył w konwersacji, będzie cisza i spokój... Tak, trzeba było kuć żelazo, póki gorące! Antares zebrał się w sobie, nabrał tchu, odwrócił się do Mistrza i...
Rozległo się pukanie do drzwi.
— Proszę! — Cervan zawołał, podniósł wzrok.
"No i tyle było z tych twoich wielce dramatycznych rozterek" prychnął mag.
W progu stanęła Lea. Antares wstał, skłonił jej się na powitanie. Dziewczyna posłała mu pogodny uśmiech, zajęła drugie krzesło.
— Skoro oboje już tu jesteście, możemy przejść do zadania — zaczął Cervan, wyjmując ze sterty papierów jakiś nieco zmemłany list. — Niedawno dotarła do mnie wiadomość z Taewen. Według mieszkańców, w okolicznych lasach zalęgła się jakaś agresywna kreatura i napada na drwali i myśliwych. Ludzie probówali już z nią walczyć, ale stwór okazał się zbyt silny, były ofiary.
— Napisali, co to za stowrzenie? — spytał Antares. Był rycerzem, prawda, ale potwory nie do końca leżały w jego ekspertyzie i martwił się, na ile da sobie radę.
— I tu właśnie jest problem — Cervan przełożył kilka kartek listu, znalazł wzrokiem odpowiedni fragment. — "Stwór ten podobny jest olbrzymiemu niedźwiedziowi, jednak jego cielsko pokrywa nie tylko gęste i zmierzwione futro, ale i gadzie łuski. Grzbiet okryty ma kolcami, szyja jego długa jest i cętkowana. Ma wyłupiaste, czerwone ślepia, krótkie rogi na szczycie łba i pazury niczym ostre sztylety. Jego głód jest wielki, potrafi pożreć trzy krowy jednej nocy, a drzwi obory nie stanowią dla niego żadnej przeszkody. Ognia się nie lęka, widły się go nie imają. Biega chyżo niczym koń, w ciemności widzi lepiej, niźli kot." — Cervan przerwał, odłożył list na bok, popatrzył na Leę i Antaresa. — Jak myślicie, co to za istota?
Zapadła cisza. Antares łamał sobie głowę nad zagadką, Lea też zastanawiała się głęboko.
"Cholera go wie, francę jedną..." mruknął w zamyśleniu mag.
— Ja też nie wiem. Ten opis nie przypomina żadnego potwora, o którym kiedykolwiek słyszałem. Nawet, jeśli weźmie się poprawkę na to, że opisy są rozdmuchane i przekręcone, jeśli wyrzuci się część elementów, nadal nie składają się one na żadne realne stworzenie. Może mamy do czynienia z jakimś nowym, egzotycznym gatunkiem. Może komuś uciekło jakieś magiczne stworzenie. Może stało się coś jeszcze innego. Nie wiem tego, dlatego prosiłbym, żebyście uważali na siebie w Taewen i mieli oczy szeroko otwarte. Waszym głównym zadaniem jest oczywiście ochrona mieszkańców przed tą istotą - nie możemy dopuścić do sytuacji, kiedy ludzie nie mogą wyjść bezpiecznie z domu, bo obawiają się ataku bestii. Jeżeli wam się uda, postarajcie się też dowiedzieć czegoś o potworze, ale to jest drugorzędny cel.
Antares pokiwał głową. Zabić monstrum, by chronić ludzi... Tak, poradzi sobie z tym. Nawet, jeśli walka z potworami to nie była jego najmocniejsza strona, dołoży wszelkich starań, by zgładzić bestię i przywrócić porządek.
— Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, zadajcie je śmiało. Jeśli nie, ruszajcie jak najszybciej. Im dłużej ten stwór terroryzuje miasto, tym więcej będzie ofiar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz