środa, 17 marca 2021

Od Isidoro cd. Inanny

Isidoro przywykł do tego, że ludzie pytają go z wielkim zdziwieniem o rzeczy zupełnie normalne i oczywiste, toteż gdy nieznajoma zapytała, czy istnienie poduszek jest rzeczą normalną, Isidoro nawet nie musiał się zastanawiać.
— Tak, to coś zupełnie normalnego — potwierdził, wyciągając poduszkę w jej stronę, jakby starając się pokazać ów cud wypoczynkowej myśli technicznej. Może w stronach, z których pochodziła, nie było w zwyczaju spać na poduszkach? Może ludzie spali tam wśród zwiniętych koców albo na drewnianych klockach, których użycie Isidoro widział niegdyś zilustrowane na kartach ksiąg, nie zdarzyło mu się jednak nigdy korzystać z takiego udogodnienia. Z całym szacunkiem do odmiennych obyczajów, astrolog szczerze też wątpił, czy dałby radę wyspać się na takim twardym klocku i czy w ogóle by się do czegoś takiego przyzwyczaił.
Rozmyślania o alternatywach dla poduszek astrolog musiał jednak zaraz odłożyć na bok, bo oto był radośnie gdzieś ciągnięty. I tak, jak Isidoro przywykł już dawno do tego, ze to on jednak ciągnie ludzi za sobą, starając się sprowadzić ich na optymalną drogę wyznaczoną przez przeznaczenie, tak teraz role się odwróciły. Mężczyzna pozwolił nieznajomej, by powlekła go przez pół stołówki, a następnie usadziła na jakiejś ławie. Również i bycie częściowo rozebranym i nazwanym wątłym i chudziutkim niespecjalnie astrologowi przeszkadzało, jako że czuł przecież, że złej intencji w tym nie było. Cóż, kompleksów na punkcie swego wyglądu Isidoro nie miał zbyt dużych. Czasem może żałował, że nie urodził się nieco wyższy i postawniejszy, jednak takie myśli nachodziły go wyłącznie, gdy musiał zdjąć ciężką książkę z wyższej półki i akurat nigdzie nie mógł znaleźć stołka. Gdy jednak tylko stołek się znalazł, Isidoro od razu wracał myślami do rzeczy ważnych i produktywnych, porzucając całkowicie nieprzynoszące niczego konstruktywnego gdybanie.
— Isidoro — zdołał wtrącić w potok słów, nie był jednak pewien, czy i dalsza jego wypowiedź dotarła do Inanny. — Isidoro D'Arienzo, jestem astrologiem.
Zaraz przed mężczyzną pojawił się talerz jedzenia. Isidoro zerknął na poprzedniego właściciela. Antares wydawał się równie zaskoczony obrotem sytuacji, co sam Isidoro, podobnie jednak do astrologa widać wyszedł z założenia, że co kraj to obyczaj, i wymiana śniadania jest na porządku dziennym w dalekich, zamorskich krainach. Rycerz zerknął tylko ostatni raz na połówki bułki z twarożkiem i dżemem, westchnął, potrząsnął głową, a następnie wziął się za kompletowanie sobie nowej porcji śniadania.
Tymczasem zaś Isidoro, nie chcąc pozostać kompletnie bierny, złapał za dzbanek inki i nalał kawy zarówno sobie, Antaresowi, jak i Inannie. Rycerz zdziwił się ponownie, podziękował. Isidoro wydawało się, że gdy poprawił się nieco na ławie, przesunął się również nieco dalej od astrologa i bardki.
— Staram się nie robić rzeczy niebezpiecznych — powiedział zupełnie szczerze i zgodnie z prawdą Isidoro.
Jego najmocniejszą stroną była w końcu astrologia i związana z nią moc przewidywania przyszłości. Isidoro nie polegał na sile swego ramienia, na sprycie czy zręczności. Nie, on wszystkie najtrudniejsze misje wykonywał w całości za zamkniętymi drzwiami obserwatorium astronomicznego, a następnie działał tak, by wydarzenia przebiegły w ten jeden, najbardziej optymalny sposób. Jak na razie mógł bez wyrzutów sumienia powiedzieć, że mu się udawało.
Słabo szły mu rozmowy z innymi - Isidoro był tej swojej wady boleśnie świadomy. Miał jednak nadzieję, że łatwość, z jaką ledwo co poznana kobieta wypowiada kolejne zdania pomoże mu w jakiś sposób, i uczyni ich rozmowę żwawą. Nie do końca miał jednak pomysł, jak by tu dalej ową rozmowę pociągnąć. Mgliście przypomniało mu się, jak Mattia podsunął mu niegdyś książkę, w której to autor opisał nieco pomysłów na to, jak zacząć interesującą konwersację, problem był tylko taki, że Isidoro nie do końca pamiętał, jak to tam wszystko w owej książce szło.
Astrolog zmarszczył brwi, zapatrzył się na chwilę na kanapki, upił łyk inki. Gorąca kawa chyba nieco pobudziła jego umysł. Isidoro otrząsnął się, podniósł wzrok na Inannę.
— Kim chcesz zostać, jak dorośniesz? — wypalił, i w momencie, gdy tylko te słowa opuściły jego usta, już czuł, że chyba jednak coś pomylił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz