czwartek, 18 marca 2021

Od Hekate cd. Echa

Podjechał do mnie mężczyzna na bułanym koniu. Zdziwił mnie fakt, że miał rozsmarowane błoto po całej twarzy, ale no cóż- może tak lubi. Wyczułam obecność Danru więc zapobiegawczo machnęłam ręką żeby przypadkiem nie ujawniła się. Wolałam mieć element zaskoczenia jakby jeździec chciał mnie zaatakować, a nie zdziwiłoby mnie to patrząc na to, że jest cały napięty i trzyma rękę na łuku. Do mężczyzny przede mną zbliżało się jeszcze kilku jeźdźców.
-Kim jesteś i czego tu szukasz?- spytał, jego głos był metaliczny i oschły, a akcent nietypowy- gdzieś go już słyszałam, ale nie mogłam skojarzyć gdzie.
-Jestem podróżnikiem, spodobało mi się to miejsce, a w szczególności ta zabudowa. Chciałabym tu zamieszkać.
Mężczyzna za nim uniósł brwi i odchrząknął.
-Jestem Aaron, te budynki za nami to gildia Kissan Viikset. Jeśli chcesz to możesz do nas dołączyć.
-Bardzo dobra wiadomość.- uśmiechnęłam się, po czym popatrzyłam na faceta na bułanku- Weź nie zastrzel mi kotka.
Zawołałam Danru, a kiedy ta wybiegła z zarośli mężczyzna wyraźnie się spiął. Pogłaskałam kotkę po karku po czym ich wyminęłam i ruszyłam w stronę zabudowań.
-Powodzenia w podróży!- krzyknęłam na odchodne.

Po przejściu przez bramę zobaczyłam trzy budynki- jeden duży pośrodku i dwa mniejsze po bokach. Intuicyjnie poszłam do tego największego. Większość osób się nie wyróżniała, lecz niektórzy zwracali na siebie uwagę. Najbardziej chyba zdziwił mnie widok żaby w kapeluszu. Nie czułam wzroku na sobie, jeśli już to tylko pojedyncze osoby na mnie zerkały- widocznie nowe osoby to musiało być nic nowego. Po wejściu do budynku przywitał mnie masywny hol. Mogłam pójść prosto, w lewo lub w prawo. Zawsze wybierałam prawo więc tą stronę też wybrałam. Po chwili marszu doszłam do wielkiej sali. Moją uwagę zwróciła kobieta o ciemniejszej karnacji oraz długich blond włosach.
-Hej, mogłabyś mi pomóc?- spytałam
Kobieta uraczyła mnie uroczym uśmiechem i przytaknęła.
-Jest tu jakiś dowódca? Chciałabym dołączyć do gildii.
-Jaka dobra wiadomość.- uśmiechnęła się- Musisz wrócić do holu i po schodach wejść na drugie piętro. Tam na pewno znajdziesz kogoś z dowództwa.
-Dziękuję za pomoc
Ależ ta kobieta była urocza. Cofnęłam się do holu i poszłam tak jak mi poleciła.

Gdy już weszłam na drugie piętro moim oczom ukazał się mężczyzna o lazurowych oczach i ciemnych włosach.
-Hej, szukam kogoś z dowództwa, chciałabym dołączyć do gildii.
-Witaj- obdarzył mnie delikatnym uśmiechem- Mam na imię Ignatius, zaprowadzę Cię do Cervana, to on tutaj rządzi.
Gestem pokazał żebym podążała za nim i zaczął iść. Chwilę później staliśmy przed drewnianymi drzwiami.
-To tutaj.- powiedział i odszedł
Zapukałam trzy razy do drzwi i usłyszałam krótkie “proszę”. Otworzyłam je i moim oczom ukazał się dość wysoki mężczyzna. Miał średniej długości czarne włosy i lekki zarost, a na jego rękach leżał brązowy kot.
-Nie znam Cię, w jakim celu przybywasz?
-Chciałabym wstąpić do gildii.- Lekko się uśmiechnęłam
Twarz mężczyzny lekko się rozjaśniła.
-Dobrze, pozwól tylko, że zadam Ci parę pytań i wyjaśnię parę rzeczy.

***

Po mniej niż godzinie byłam już dumnym członkiem gildii. Wyszłam z Głównego Domu z celem zwiedzania tego miejsca i poznania ludzi. Najpierw skierowałam się do wschodniego budynku, bo właśnie tam miałam swój pokój. Nie był ani za mały, ani za duży, był w sam raz. Rozpakowałam swoje i Danru rzeczy po czym wyszłam zwiedzać dalej. Dowiedziałam się, że w zachodnim budynku jest to samo co we wschodnim, więc odpuściłam sobie pójście tam. W ogóle nie wiedziałam gdzie iść, co prawda mogłam zwiedzać Główny Dom, ale wydawał mi się istnym labiryntem- wolałam żeby ktoś mnie po nim oprowadził.
Wyszłam poza teren zabudowań. Niedaleko widziałam las więc stwierdziłam, że to jest miejsce gdzie pójdę. Muszę przyznać, że jest pełen uroku. Śnieg wyglądał jak pierzynka, w której odbijały się liczne ślady zwierząt. Liście na drzewach zastępował śnieg, a kałuże na pobliskiej drodze były skute lodem. Chodziłam bez celu, chciałam tylko się rozejrzeć, może znaleźć miejsce dla siebie żeby się zrelaksować.
Po jakimś czasie zaczęło się ściemniać, była to pora powrotu. Nadal ciężko mi było uwierzyć, że w końcu mam swoje miejsce, swój dom. Ludzie, w większości, też wydawali się bardzo mili i pomocni. Doszłam do swojego pokoju, rozebrałam się po czym założyłam luźną koszulkę i spodenki. Położyłam się na łóżku i przysunęłam jak najbliżej ściany żeby Danru też się zmieściła. Ewidentnie muszę kupić większe łóżko. Chwilę leżałam głaszcząc miękką sierść pantery i myśląc o dniu, który właśnie się kończy, po czym odpłynęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz