sobota, 27 marca 2021

Od Isidoro cd. Inanny

Isidoro uniósł lekko brew na pierwsze z pytań Inanny. Bo choć przekręciła nieco słowo, to astrolog zrzucił to na karb jej pochodzenia i możliwość, że język, którym obecnie się posługiwali nie jest jej językiem ojczystym.
— Astromorfologia to dość wąska specjalizacja, zaś zajmujące się nią osoby poświęcają swój czas na prowadzenie katalogów opisu morfologicznego obserwowalnych galaktyk. Stąd mamy klasyfikację Vorontsova-Velyaminova, prawda? — wyjaśnił, mając nadzieję, że skutecznie. Spojrzenie Inanny wyraźnie mówiło, jak płonna jest owa nadzieja, jednak Isidoro pozostał tego faktu cudownie nieświadomy.
Kolejne słowa zarezonowały z Isidoro. Przeżuł kęs kanapki i podjął wątek.
— Tak, mam dwóch starszych braci, więc wiem, jak to jest, kiedy pięści idą w ruch, a twoje nie są za duże... — powiedział w zamyśleniu. — Zazwyczaj nie mieszałem się do bijatyk między Luciano i Mattią, ale raz Mattia stwierdził, że nasz zamek jest za mały dla nich obojga i postanowił zrzucić astrolabium na Luciano. Próbowałem go powstrzymać, przypadkiem dostałem od Mattii w zęby, a potem dostałem też od Luciano, bo nie trafił pięścią w Mattię. Straciłem wtedy dwa mleczaki, krew była wszędzie i tata musiał nas rozdzielać. To znaczy, musiał rozdzielać Luciano i Mattię, bo pobili się w końcu o to, że obaj mnie uderzyli, i jeden próbował wymierzyć sprawiedliwość temu drugiemu...
Astrolog pokiwał w namaszczeniu głową roztrząsając w duchu, jak to jedno, z pozoru mało ważne wydarzenie, zaważyło na całym jego życiu. Tak, to był ten dzień, kiedy zdecydował, że przemoc nigdy nie jest rozwiązaniem, i że najlepiej będzie mu zostać całkowitym pacyfistą. Jak na razie podejście to sprawdzało się doskonale - los miał też swojego ulubionego, lekko pierdołowatego astrologa w opiece, bo za każdym razem, gdy cokolwiek Isidoro groziło, na jego drodze pojawiały się kompetentne osoby, dzięki którym udawało się uniknąć wszelkich nadmiernie destruktywnych i pełnych przemocy wypadków. Również i jego bracia częściowo porzucili swoje waleczne zapędy, bo po historii z astrolabium o wiele mniej się bili. A może po prostu w końcu zaczęli dorastać, kto wie?
Isidoro nie do końca wyczuł tę subtelną zmianę w nastroju Inanny, nie do końca uświadomił sobie, że jej pogodny głos przygasł, jakby letnie słońce skryło się za chmurami. Popatrzył na kobietę, przechylił lekko głowę, jakby w zaciekawieniu.
— Grasz i śpiewasz, więc to chyba dobrze. Balthazar i William mają też mnóstwo kartek w bibliotece - będziesz mogła pisać, ile tylko będziesz chciała. Nawet, jeśli to podstawy — dodał, nie do końca też wyobrażając sobie, na czym polega znajomość jedynie podstaw pisania.
Domyślał się mgliście, że pisanie piosenek na pewno musi mieć jakieś zasady, na pewno są do tego podręczniki i poradniki, na pewno da się je też znaleźć w bibliotece. Wynajdywanie rymów musi być trudne... Chociaż, czy piosenki się rymowały? Nie, chyba nie wszystkie. Cóż, on sam nie wyszedł swoją edukacją muzyczną poza proste odwzorowanie tego, co wypisane było w nutach (a i tak musiał przecież dany utwór przećwiczyć, by chociaż trafiać za każdym razem w dobrą strunę), a już na pewno nie dotarł do poziomu komponowania czegoś na własną rękę.
— Ja miałem wiele pomysłów na to, kim chcę zostać, jak dorosnę, ale przytłaczająca większość była niemożliwa do zrealizowania. Chciałem zostać kapitanem okrętu, ale nie takiego zwyczajnego. Chciałem, żeby mój okręt latał, i żebym na jego pokładzie pożeglował w stronę gwiazd. Byłem ciekawy, jak wygląda Księżyc z bliska i co znajduje się po drugiej jego stronie... — Isidoro wziął następny kęs kanapki, usmarował się twarożkiem pod nosem. — Jak trochę podrosłem, chciałem zostać astrologiem i wygląda na to, że nawet mi się udało.
Isidoro upił nieco kawy zbożowej, skończył kanapkę i wziął się za następną.
— Właściwie, co skłoniło cię do przybycia do nas? — zapytał, dochodząc do wniosku, że to powinno być chyba pierwsze pytanie, które dobrze byłoby zadać. Nie chcąc jednak, by Inanna poczuła, że zasypuje ją lawiną pytań i rozmowa zamienia się w przesłuchanie, dodał: — Ze mną i Mattią było łatwo. Tak poprowadziły nas gwiazdy i przeznaczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz