wtorek, 9 marca 2021

Od Williama cd. Antaresa

    - Spokojnie, to nic takiego. Zdarza się, że szukamy czegoś, niewiele o tym wiedząc. Nie ma się czym martwić. Poradzimy sobie - William uśmiechnął się, starając sprawić, aby jego towarzysz rozluźnił się i poczuł chociaż trochę bardziej komfortowo. - Zresztą mimo wszystko muszę przyznać, że, tak czy siak, pomogłeś mi. Mamy jakiś punkt zaczepienia co już dużo daje. Szczególnie że akurat ostatnio segregowałem i trochę przestawiałem książki. Chodź za mną - chwycił delikatnie nadgarstek rycerza, dzięki czemu o wiele łatwiej było mu zaprowadzić go we właściwe miejsce i nie musiał się martwić o to, czy nie zgubił się gdzieś po drodze.
Po chwili stanęli przed sporym regałem. Na pierwszy rzut oka można było odróżnić, które książki były popularne, a które zalegały dłuższy czas w bibliotece praktycznie nieruszane.
- Spójrzmy… - lekko pochylił się, przypatrując dokładnie grzbietom. William niestety zapomniał zaznaczyć w jakiś widoczny sposób, gdzie kończyła się jedna wymyślona przez niego kategoria, a zaczynała kolejna. Musiał zdać się na swoją pamięć do tytułów i żyć nadzieją, że dobrze kojarzył wszystko. - Mam! Okej, może nie jest to jakiś za częsty sposób segregowania książek, ale te kilka półek zapełniłem samymi tytułami, które opowiadają historie rycerzy. Więc jak widzisz, twoje informacje jak najbardziej przydały mi się. Teraz jednak musimy zlokalizować, która jest tą właściwą - zamyślił się na chwilę. Wiedział, że może nie być to aż takie łatwe. A mógł posegregować je także imionami rycerzy. Jednak jak to już często bywa, że niestety wpadamy na tysiące pomysłów już po fakcie dokonanym. - Chociaż czekaj! Coś sobie przypominam. Kojarzę, że chyba nawet czytałem to ostatnio. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem? - wymamrotał do siebie. - Poczekaj tutaj - szybkim krokiem, uważając w międzyczasie, aby w nic nie uderzyć, powrócił do biurka. Od razu zaczął sprawdzać kupkę woluminów. - Romans. Tomik wierszy. Książka podróżnicza. Nie to, nie to, nie to… “The Knight in the Panther's Skin”... czyżby to było… - zaczął kartkować tytuł, ścigając go wzrokiem, aby sprawdzić, czy przeczucie go nie myliło. W końcu w oczy rzuciło mu się imię, jakiego szukał. Avtandil! To była ta książka! Uśmiechnął się szeroko do siebie. Szczęśliwy, wrócił do Antaresa, który jak się okazało, grzecznie czekał tam, gdzie zostawił go bibliotekarz. - Proszę, oto książka, której prawdopodobnie szukasz - wręczył wolumin rycerzowi. - Może chciałbyś posiedzieć i tutaj poczytać? Na pewno jest to jedno ze spokojniejszych i cichszych miejsc w gildii, więc nikt by ci nie przeszkadzał. A jakbyś chciał, to bardzo chętnie zrobiłbym i przyniósł ci gorącą herbatę. Co ty na to? - uśmiechnął się i lekko przechylił głowę na bok.

Antares?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz