niedziela, 10 kwietnia 2022

Od Apolonii cd. Jamesa


Jamesie,
czy ból jest immanentną cechą kobiet? Cierpię, cierpię okropnie.
Poszliśmy w góry, trafiliśmy do szkoły z kapliczką. Wyższa partia gór, dokładnie ta, której dotknęła katastrofa. Na miejscu wiele drobnych kości i zabawki. Płakałam i płaczę nadal za tymi, których nigdy nie dane mi było poznać, a w sercu jakaś przeokropna pustka, wyrwa, której nie sposób wypełnić.
Wydaje mi się, że jako ojciec doskonale zrozumiesz, co próbuję Tobie właśnie przekazać. I wiedz, że i ja rozumiem, że mam doświadczenie, które ból podwaja, a może potraja.
Moja skłonność do dramatyzowania może wynikać z wybranej przeze mnie profesji – nie zaprzeczam, ba, wręcz przeciwnie, jestem tej przywary w mej personie całkowicie świadoma. Można by rzecz, taka już moja uroda, taki wdzięk mej osoby i choć staram się nad tym pracować (naprawdę, przysięgam!), tak czarne myśli zawsze znajdują moment, w którym opuszczam swą doskonale wyćwiczoną gardę i wykorzystują ów, by ponownie przyćmić mój pogląd na otaczający mnie świat, by uczynić go jeszcze ciut bardziej poszarzałym od tego, jakim jest w rzeczywistości. Zima, właśnie to zima oraz chłód robi z człowiekiem. Ależ czyż można mnie winić?
Nie powiedziałabym. Przeżyłam w życiu swoje, lepiej więc dmuchać na zimne. Zawsze.
Pan Asparsa nie jest zainteresowanym od kilku miesięcy. Dziękuję, bardzo szczerze i z ogromną wdzięcznością, za wsparcie. Obawiam się jednak, że nie wszystkie wojny i bitwy jest mi dane wygrać, nie podejmuję również rękawic w potyczkach z góry przesądzonych na czyjąś korzyść. Najwidoczniej tak ma być, tak jest, tego kwiatu jest pół światu – czarodziejów bawidamków o pięknych spojrzeniach, które śnią się po nocach, prawdopodobnie trochę mniej, ale wydaje mi się, że ostatecznie i z tym sobie w jakiś sposób poradzę. Ach, jak łatwo jest okłamywać – siebie samą, jak i innych! Śniłam o nim, Jamesie, kilka razy i mówię o tym tylko Tobie, bo odczuwam niezwykłą potrzebę zwierzenia się z tego drobnego szczególiku, który nęka moje myśli i który, obawiam się, nękać ich przez następny miesiąc nie przestanie.
Śniłam rzeczy, których śnić prawdopodobnie nie wypada, skaziłam swe myśli. Nie czuję się z tym ani dobrze, ani źle, bo i jakiż wpływ mam mieć na swe sny? Żaden, po prostu żaden, a sny, kiedy słowa, te pisane i te mówione są nieprawdą, zaprzeczeniem faktu, w bezczelnym czynie zdradzają człowieka przed samym sobą.
Wiedz więc, że śniłam. Ale i to minie, to przejdzie, choć zastanawiam się, czemuż nadal chowam w sobie jakąś brzydką, zupełnie nie na miejscu nadzieję. Jestem dojrzałą kobietą, doświadczoną i dorosłą.
Wystarczy. Należy wziąć się w garść.
Zaraz wiosna. Zaraz wracamy. Widziałam pierwsze przebiśniegi, w niezwykle smutnych okolicznościach, ale jednak. Pięknie prezentują się te kwiatki, gdy wystawiają swe lekko pochylone w zadumie, białe główki i kołyszą się na wietrze.
Poznałam Kasieńkę, która, zupełnie tak jak Ty, zwraca się do mnie per Pani Polu. To rozczulający zwrot, przyznaję i serce drży, zwrot rozmraża to, co zdążyło zamarznąć tej zimy. Niezwykle miła dziewczynka, trochę rozrabiaka, ale mam słabość do takich nicponi. Sama w końcu nim bywam.
Obaria, Jamesie, stała się dla mnie miejscem wielu przemyśleń i jeszcze większej ilości rozliczeń, przede wszystkim z samą sobą. W śniegu pozostawiłam pamiątkę po tym, co kiedyś przeżyłam i przyznaję – od dawien dawna nie czułam takiej namiastki ulgi. Dawno nie oddychałam tak lekko, a nadal przecież trzyma mnie za klatkę piersiową tyle rozterek.
Nie mogę się doczekać tego, co przyniesie wiosna, ta obrzydliwa nadzieja nadal kołacze się po sercu.
Smutna, ale dzielnie spoglądająca w przyszłość i w to, co przyniosą następne dni,
pol
a


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz