niedziela, 24 kwietnia 2022

Od Jamesa, CD. Isidoro

— Panie Serafinie, obawiam się, że to nie byłoby zbyt mądre rozwiązanie — wymamrotał cicho James, licząc, że ich dyskusja nie przyciągnie zbyt dużo świadków.
Sala powoli wypełniała się zainteresowanymi mniej lub bardziej wykładem akademikami. A ci, zwłaszcza, gdy niewielu się tego spodziewało, byli niezwykle skorzy do wszelkiego rodzaju plotek. Zwykle ignorowani lub otwarcie traktowani protekcjonalnie w zaciszy gabinetów przy kawie potrafili lecieć niestworzonymi historiami, podkreślającymi jakieś polityczne czy kulturowe aspekty ichnich dywagacji. Zwłaszcza ze sprawami, w których mogli pochwalić się swoją osobą lub pozycją, a porównywanie się do młodziutkiego i jeszcze niezbyt popularnego w towarzystwie Isidoro pewnie wyniosłoby plotki na niejedne salony. Nic dziwnego, że te o kupnie dyplomu i inne tego typu tak szybko roznosiły się wokoło.
James mógł przysiąc, że czuł wyraźnie jak kilka ostrych spojrzeń wlepia się w jego plecy. Nie śmiał się jednak bardziej rozejrzeć.
— Zbyt mocna interakcja skończy się jedynie skandalem, a on nie przyniesie panu D`Arienzo żadnej pomocy — syknął w końcu, przyglądając się wchodzącemu na podest mężczyźnie, który odchrząknął i zaczął niewyraźnym głosem prowadzić swój monolog. Nie miał przy tym za grosz charyzmy, dlatego tu i ówdzie można było wsłuchać się w narastające powolnym rytmem po Sali szepty.
— To chyba najnudniejsz…
— Proszę księcia, proszę słuchać, nie wybrzydzać. A pan, panie D`Arienzo, proszę się uspokoić. — Zerknął ukradkiem na kulącego się w sobie mężczyznę, którego wcześniejsze wieści widocznie przybiły. Kolejną kwestię zaczął więc dużo łagodniej, udając, że nie słyszy za sobą czyjegoś uciszającego pouczenia. — Ludzie zawsze będą gadać. Najlepsze, co może pan zrobić, to dać im wykład, którego nie zapomną. Większość z nich i tak nigdy nie zrozumie pańskiego talentu, proszę mi wierzyć.
Nie wydawało mu się, żeby faktycznie zdołał dotrzeć do maga, a prychnięcie Serafina wyraźnie podsumowało sytuację. Ktoś z boku chrząknął, ktoś z pierwszego rzędu zadał prowadzącemu jakieś mało istotne pytanie, na które ten uśmiechnął się z wdzięcznością. Interakcje z publicznością zawsze były dużo milej widziane, zawsze istniała szansa, że przynajmniej będzie się z czego pośmiać.
— Nie dostrzega pan nigdzie znajomych twarzy? Żadnego starego profesora ze studiów albo może jakiegoś kolegi z ławki? — spytał, luzując sprawnym ruchem kołnierzyk koszuli. — Może dawna znajomość poprawi twoje morale?
I zdecydowanie poprawiłaby ich obecną sytuację. Trochę nie dowierzał tej scysji na Isidoro, niewytłumaczalnego spisku i czuł podświadomie, że musiały się tutaj odgrywać sprawy większego kalibru niż poślednie uprawnienie magika.
Isidoro rozejrzał się wokoło, okręcając szyję na wszystkie strony, ignorując rzucane mu z boków ciekawskie spojrzenia. W końcu spuścił głowę, spoważniał nieco mocniej i Jamesowi wydało się nawet przez moment, że jego duch upadł ostatecznie na dno.
Serafin wydawał się dużo bardziej pewny Isidoro niż sam Isidoro, mruknął coś pod nosem, czego James zbytnio nie usłyszał, szturchnął drugiego mężczyznę, chyba niechcąco, przy zmianie swojej pozycji, ale jak do tej pory Hopecraft nie zauważył niczego, co świadczyłoby, żeby Serafin cokolwiek robił niechcący. W jego mniemaniu książę był zbyt pewnym siebie człowiekiem, żeby pozwalać sobie na taką swobodę gestów.
Wykład się zakończył, a panowie mogli w końcu ponownie rozprostować kości.
Oddalili się na moment od głównego tłumu, żeby przedyskutować właściwa strategię działania.
— Przydałoby się przypomnieć elicie akademickiej, że nie mają monopolu na wiedzę. Czy czujesz się na siłach, panie D`Arienzo, na kilka rozmów? Gdyby zasugerował pan niektórym i przedstawił zawczasu trochę informacji o swoim temacie, mógłby pan przetestować swoje umiejętności prezentera zawczasu — zauważył, klepiąc nieporadnie mężczyznę po ramieniu w ramach zachęty.
— Tylko błagam księcia, naprawdę proszę, niech pan nie da nikomu po twarzy, inaczej to wszystko skończy się fiaskiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz