niedziela, 10 kwietnia 2022

Od Jamesa, CD. Apolonii

Szanowna Pani Polu,

z prawdziwą pokorą przyjmuję Pani opinie na temat mojego idiotyzmu. Sama Pani przecież zauważyła, że przywary są rzeczą ludzką, a ja swój umysł w całości poświęciłem nauce. Ewentualnie po części pedagogice. Trudno zaprzeczyć, żeby znalazło się logiczniejsze tego wytłumaczenie, aczkolwiek uczyli mnie i studiowali ze mną podobni idioci, także nie przytaczałbym tutaj stopni naukowych w ramach dowodu na cokolwiek. Nauka jest przecież jako kobieta, Pani Polu, bardzo wybiórcza.
Jeżeli faktycznie doszłoby do takiej sytuacji, nie śmiałbym narzekać. Przecież im bardziej Panią zachęcę, tym szybciej się spotkamy, a czuję, że w pewnych tematach nawet na żywo odnajdziemy się jak dwie bratnie dusze. Kto inny zapewni taką formułę doznań opartych na kapce atramentu i stałości fantazyjnej kaligrafii? Nie będę dalej rozbudzać Pani ciekawości, myślę, że Pani wyobraźnia robi to już za mnie.
Myślę, że zdołałem ją już rozwiązać i przez wzgląd na grzeczność, jak i Pani uczucia, nie wspomnę konkretnie o tym w liście. Zdecydowanie jest to kwestia, którą przynajmniej wypada powiedzieć drugiej stronie w twarz, że z całego serca się współczuje. Nic mnie nie boli, proszę, nie przejmuj się tym. To, co mnie dopadło, to tylko zmęczenie, które minie z nadejściem prawidłowej wiosny, a nie tego hazardowego czasu pomiędzy ostatnim śniegiem, ciężkim mrozem i pierwszy, ciepłym deszczem. Podejrzewam jednak, że nie wierzysz w moje słowa i tylko nimi nie będę w stanie Cię przekonać. To porażka, jaką jestem w stanie zaakceptować. Kolejny powód do spotkania.
Jeżeli nie jesteś, Pani Polu, zazdrosna, to nie znajduję powiązania między twoimi słowami i odczuciami, które tłumnie zapisujesz równym pismem. Wątpię, żeby winę za jakikolwiek brak zainteresowania Pana A. ponosiły Twoje przywary, a i od razu wspomnę, że i zalety, oczywiście, według mnie, grają tu małą rolę. Ciężko mi się odnieść, jeszcze ciężej jest mi się na ten temat wypowiedzieć, więc rzucę tylko może marnym pocieszeniem, że jest Pani w moim mniemaniu zajmującą kobietą. Zdają sobie sprawę, że nie jest to komplement najwyższej klasy, ale odczuwam, że już w nim na zbyt wiele sobie pozwalam. Wnoszę więc wniosek formalny o docenienie starań biednego historyka, któremu właśnie Billy zagląda przez ramię. Odczuwam ulgę, że jeszcze naprawdę kiepsko czyta w naszym języku.
Nie ukrywam, od kilku lat stronię od balu debiutantek. Ich matki są przerażające w tej kwestii, same debiutantki, zgodnie zresztą ze zwyczajem, młode i otrzymawszy poradę od jednego z moich drogich przyjaciół, że po owdowieniu nie powinienem się na nich pokazywać przynajmniej do znalezienia następnej żony albo osiągnięcia wieku lat siedemdziesiąt. Cokolwiek nastąpi pierwsze. Poczuwa się pani do roli tamtejszych matek, Pani Polu? Woli pani samodzielnie składać pary, rzucać półsłówka, czy może raczej bezszelestnie wciągać resztę świata w spiralę zagmatwanych intryg?
Nie wiem, co byłoby dla mnie bardziej komicznym obrazem. To zawsze przynosi zabawny wyraz, gdy rozpoczynają się bale, a wraz z nimi szaleńcza pogoń. Czasem za debiutem, czasem za papierosem, cóż więcej rzec.
My, czarodzieje, za takie uogólnienie się nie gniewamy, jeżeli mogę mówić w imieniu nas wszystkich. Postęp zwykle nie bywa dla nas łaskawy, gdy z każdym nowym pomysłem łamiemy kolejne prawa natury, naginając je dla swojej woli, zapominając o konsekwencjach. Po prostu, Polu, żyjemy bardziej świadomi.
Następnym razem obiecuję odpowiedzieć na więcej pytań. Twój list sprawił mi wyśmienity humor, jednak godzina staje się powoli podła, a jutro z rana wyruszam do Ethiji. Obawiam się, że miniemy znacznie Obarię w trasie swojej podróży, ale przynajmniej listy będą dochodziły odrobinkę szybciej.

Kończący listy po nocach,


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz