niedziela, 24 kwietnia 2022

Od Ayrenn cd. Kukume

― Pani Irinko kochana ― Małgorzata zgarnęła z ziemi pierwszy garnek, Gnatołam trącił nosem drugi, leżący zdecydowanie dalej, gdzieś pod oknem. Naczynie brzdęknęło charakterystycznie, pies zdumiał się nie na żarty i zaszczekał na wszelki wypadek. ― Panujemy nad sytuacją, wszystko w najlepszym porządeczku.
― W porządeczku? ― podchwyciła Irina, mierząc ją nieufnym spojrzeniem. Zważyła w dłoniach patelnię.
― Najlepszym! ― podłapała Ayrenn, w końcu wygrzebując się spod garnków i pokrywek. Potarła czoło palcami. W zasadzie, to nawet nie bolało, tylko piekło w dziwny, trudny do opisania sposób. Ciekawe, czy będzie miała z tego tytułu wielkiego sińca. Chyba nie powinna. ― I naprawdę, nie ma co zawracać medykom głowy. Tallula pewnie jest zajęta zbieraniem ziół, a Tadeusz… ― wykonała bliżej nieokreślony gest rękami ― no, na pewno też jest zajęty, tak? ― Pomyślała, że mogłaby iść przecież do Raviego, był chyba najmilszym medykiem, jakiego posiadała gildia, ale satyr wybył gdzieś z siedziby, być może na misję, być może na spacer. Nie była pewna.
― Posprzątamy wszystko zaraz ― wtrąciła ugodowo jadowniczka, wyciągnęła rękę w kierunku elfki. Ayrenn chwyciła ją ufnie, podciągnęła się zwinnie i lekko, bez ociągania.
― No ja myślę, że posprzątacie. ― Jeszcze jedno ostrzegawcze spojrzenie, jedno stanowcze uderzenie patelni o dłoń. ― Inaczej się pogniewam.
― Niech się pani nie gniewa, pani Irinko. ― Ayrenn otrzepała spodnie z piasku. W kuchni wypadałoby chyba zamieść, tak prócz ogólnego odstawiania garnków na miejsca i tym podobnych rzeczy. Przekręciła nieznacznie głowę, spojrzała jeszcze na baraszkujące w nieporządku psy. Je też przydałoby się jakoś ogarnąć, pewnie na łapkach miały błoto. No i sam Gnatołam… Westchnęła ukradkiem. Co on miał w sierści?
― Po konfiturach ― odezwała się niepewnie, odruchowo dotknęła czoła ― może wykąpiemy te twoje bestie, Gosiu? Czy nie byłoby warto żeby nieco je odświeżyć? Zobacz na Gnatołama.
Małgorzata powiodła spojrzeniem w stronę najmłodszego psa, wzruszyła ramionami.
― We trójkę powinnyśmy sobie dać radę. Ale ostrzegam, to jest osiemdziesiąt kilo żywej wagi. Bardzo żywej wagi i łasej na głaski.
― Czy twoje komendy nie utrzymają go w miejscu? ― spytała Kukume, splatając ze sobą dłonie.
― Może tak ― Małgorzata przechyliła głowę. ― Może nie. Jeśli chodzi o kąpiele, to niczego nie gwarantuję.
― Ale i tak najpierw konfitury. Pomóżcie mi z tymi garnkami ― poprosiła elfka.
We trójkę uporały się z nieporządkiem w całkiem zadowalającym czasie. Pokrywki i naczynia zostały odstawione na swoje miejsce, no, może poza paroma potrzebnymi sztukami o większej pojemności. Małgorzata znalazła opakowanie cukru, Kukume przeniosła koszyki z jabłkami bliżej paleniska i wróciła do obierania. Ayrenn zaklęciem rozpaliła ogień w palenisku. Płomienie trzaskały cicho, przyjemnie rozgrzewały pomieszczenie.
― Ile mamy jabłek? ― spytała w końcu.
Kukume przesunęła się, nachyliła nad miską.
― Myślę, że na pierwszą porcję już będzie. Pokroiłam je na większe kawałeczki, żeby było prościej.
― Świetnie. Gosiu, podaj misę.
Zaszurał odsuwany taboret, Małgorzata przejęła miskę, jabłka wylądowały w garze. Ayrenn dodała nieco wody, zasypała owoce cukrem. Płomień zmalał, skulił się, kontrolowany przepływem magii. Przypalenie jabłek byłoby przecież wysoce niepożądane.
― Muszą się chwilę podusić, to w tym czasie może zdążymy obrać kolejną porcję ― stwierdziła lekkim tonem elfka i przysiadła się obok Kukume. Sięgnęła po jabłko i… zawahała się. Przypomniała jej się reakcja z sadu, ewidentnie daleka od pozytywnej. Czy to możliwe, żeby miała już na koncie jakieś negatywne doświadczenia z magią? A może to kwestia wierzeń?
― Kukume… ― zaczęła, dość niepewnym tonem, chwiejnym, przeciążonym obawą. ― Czy ty się boisz tej mojej ręki?... Nie chciałabym żebyś czuła się źle w moim towarzystwie przez coś takiego i oczywiście, jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać. Chociaż nie ukrywam, znacznie ułatwiłoby mi to życie. ― Uśmiechnęła się ciepło, zachęcająco.
Małgorzata ukradkiem poczęstowała Wisielca skórką z jabłka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz