środa, 6 kwietnia 2022

Od Aries do Mefisto

Ciepła kąpiel. Niewiele. Ale w tej chwili było to spełnienie marzeń. Niewiarygodny luksus jakiego nie zaznała od tygodni. Eksplorowanie ruin zimą bywa uciążliwe. Ale tylko prawie, jeśli by wyłączyć zimno, żywienie się sucharami i zupą z suszonych pokrzyw, a także przeciskanie się przez zwały gruzu byle tylko dotrzeć do kolejnego pomieszczenia. Tylko jak zwykle nie znalazła żadnej odpowiedzi. Nic co by ją choć odrobinę przybliżyło do przywrócenia życia Unniasowi. Kolejny zmarnowany czas. Westchnęła ciężko i osunęła się niżej w wannie. W końcu zanurzyła się całkowicie w gorącej wodzie.
"Pani, smutna. Brat?" - głos Shio był zatroskany. Rzecz jasna, na tyle na ile zwierzę mogło wyrazić w ten sposób troskę. - "Pani?"
Aries nie odpowiedziała. Telepatia Shio była jednostronna i kartografka nie była w stanie jej odpowiedzieć pod wodą. Wypuściła jedynie kilka bąbelków. W odzewie dostała tylko stłumione łupnięcie w bok wanny. Nie zwróciła na to większej uwagi. Pomyślała, że Śnieżynka pewnie się przekręciła żeby bardziej przylegać do ciepłej ścianki. Próbowała oczyścić głowę z natrętnych myśli. Z kolejnego niepowodzenia. Nie była jednak w stanie. Każda porażka do niej wracała z każdym uderzeniem serca. W rytm pulsującej, przed oczami zaczęły jej się pojawiać obrazy z każdej, wręcz desperackiej próby przywrócenia życia bratu. Wspomnienia stawały się coraz bardziej natarczywe. Aż w końcu zaczęło jej brakować powietrza. Miała się wynurzać, gdy poczuła na swojej skórze bolesną a zarazem aż za bardzo znajomą gromadę kłów. Chciała krzyknąć z bólu, lecz tylko zachłysnęła się wodą. Shio niemal wyszarpała jej prawe ramię ze stawu gdy próbowała uratować swoją właścicielkę.
"Pani, spokojna, Shio, trzyma. Pani, nie, topi." - Śnieżynka z dumą ogłosiła swoje dokonanie.
- Puść mnie, wcale się nie topiłam! - krzyknęła, gdy napad kaszlu ustał. Próbowała się oswobodzić, ale szczęki jej chowańca pozostawały niewzruszone. Wiedziała, że dopóki zwierzę nie postanowi jej puścić, to może się szarpać i szarpać, a nic to nie da. - Shio, nicponiu, puszczaj. To boli!
"Pani, nie. Shio, puści, Pani, topi. Znów." - zwierzę zaczęło ciągnąć odrobinę mocniej. Tak, że kartografka czuła jak dosłownie, siłą wyciąga ją z wanny. Czuła też, że wanna zaczyna się przechylać.
- Shio! Stój do cholery! Zaraz przewrócisz wannę! - ucisk na ramię nieco zelżał. - Wychodzę, już wychodzę. Wygrałaś.
Ucisk osłabł, ale nie zniknął. Zwierzę trzymało Aries do samego końca, aż ta w nie wyszła całkowicie z wody. Ostre zęby dotkliwie poraniły dziewczynę. Dopiero gdy wycierała się, zobaczyła jak głęboko wżęły się zęby Shio w jej ciało. Kilka długich, dość głębokich rozcięć po siekaczach i bardzo nieprzyjemna dziura pozostawiona przez jeden z kłów. Zaróżowiona woda w wannie. Strużki krwi na ręce.
"Pani? Dobrze, czuje?" - chowaniec wysunął swój długi wężowy język i najdelikatniej jak tylko umiał, musnął dłoń kartografki - "Shio, przeprasza."
***
Weszła do gabinetu gdy usłyszała polecenie. Mefistofeles siedział za biurkiem. Rzucił wzrokiem na Aries i na czerwony ręcznik przewiązany wokół ramienia. Usiadła na kozetce i zdjęła swój prowizoryczny opatrunek. Skrzywiła się gdy lekarz wziął ją za rękę i uniósł bliżej światła.
- Wygląda jakbyś się z dzikim psem szarpała. - rzucił rozglądając się za czystymi bandażami.
Na te słowa Shio, która rozłożyła się w kącie położyła uszy po sobie, nakryła pysk łapami i wydała ciche skomlenie.

Mefisto?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz