poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Od Javiery cd Michelle

     — Nie byłby to wcale taki głupi pomysł. Jakby się tak nad tym zastanowić, to można by tak zrobić. Może akurat udałoby nam się i w Tirie znalazłby się jakiś dobry kowal, który znałby się na swojej robocie. Ale i tak nie zamierzam ryzykować. Tym razem będę osobiście nadzorowała podkucia. Bo w końcu nie wiemy, na kogo natrafimy. Może akurat byłby to ten imbecyl, który aktualnie skrzywdził tak konie. Nie pozwolę na to, aby się to powtórzyło — wiedziała, że byli aktualnie w dość trudnej sytuacji. Trzeba było chwytać się ostatnich desek ratunku. Jednak jak już miała pozwolić na takie coś, to nie było mowy, aby zaryzykowała. Zamierzała dopiąć wszystko na ostatni guzik. Musiała być stuprocentowo pewna, że konie będą bezpieczne i zdrowe. — Szykujmy się. Najlepiej wyruszyć jak najszybciej — po tych słowach, nie zwracając już więcej uwagi na towarzystwo, po prostu wyszła z pomieszczenia.
    Szybkim krokiem znalazła się w swoim pokoju. Nie potrzebowała wiele na ich “wycieczkę”. Zaledwie kilka rzeczy, które na spokojnie była w stanie zmieścić w niewielkiej torbie czy worku, jak zwał tak zwał, przyczepionej do pasa. Kilka ziół leczniczych, które zawsze nosiła przy sobie na wszelki wypadek, monety jakby udało im się znaleźć kowala, a ten zażądał zaliczki, a także smakołyki. Te ostatnie zabrała głównie ze względu na to, że postanowiła zabrać ze sobą Harry’ego. Nie zmierzała nie wiadomo jak daleko, a miała wrażenie, że ostatnio zaniedbała szczeniaka. Powinien dostawać stanowczo większą dawkę ruchu niż ta, jaką mu aktualnie zapewniała. Liczyła na to, że Michelle nie będzie miała nic przeciwko temu. Jakby nie patrzeć to też była weterynarzem, więc obecność zwierząt nie powinna jej przeszkadzać. Zresztą. Jakby było inaczej, to nie zależało jej na towarzystwie. Równie dobrze mogła iść sama. Dobro jej pupila było dla niej ważniejsze. W ten oto sposób wkrótce znalazła się przed budynkiem. Zaraz zauważyła Michelle - a raczej Harry ją zauważył pierwszy, bo gdy tylko wyszli, momentalnie podbiegł do niej i zaczął na nią skakać.
— Harry! Zostaw! — krzyk kobiety rozniósł się po okolicy, ale trzeba była przyznać, że poskutkował. Już po chwili szczeniak siedział na ziemi, spokojnie wpatrując się w nią.
— Przepraszam cię za niego. Ostatnio nie miał okazji się wyszaleć i teraz widać tego skutki. Dlatego też postanowiłam zabrać go z nami na tę małą wycieczkę.

Michelle?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz