czwartek, 14 kwietnia 2022

Od Apolonii cd. Jamesa


Szanowny Panie Jamesie,
Dziękuję za Twe pokrzepiające słowa; nadal przyjmuję je jednak z pewną dozą pokory, która w moim przypadku pojawia się od czasu do czasu, można powiedzieć, wręcz sporadycznie. Zgodnie z Twoją prośbą temat zostawiam, nie mając zamiaru go poruszać. Czas leczy rany, a wiosna to zły czas na ich rozdrapywanie. Nieważne, czy są to małe zadry, czy te jątrzące się, niepotrafiące zasklepić się raz, a porządnie.
Cieszy mnie, że doceniasz mą poetyckość. Staram się i choć za pisanie poezji nigdy się nie brałam – możliwe, że w obawie, że słowem swym skażę tę misterną sztukę literacką – tak, mając na uwadze Twą pochwałę, postaram się ją podtrzymać w ramach mych możliwości. Dobrze słyszeć, że Twoja podróż przebiegła bezproblemowo.
Gildia, wydaje mi się, funkcjonuje jako coś więcej niż tylko zbiór podrzędnych pracowników, bowiem w trudnościach nazwać nas po prostu podrzędnymi pracownikami. Zbyt różnorodną kompilacją jesteśmy, ekstrawaganckimi personami, indywiduami o, zazwyczaj, rozbuchanych ego, by ograniczyć się do roli pracowników. Oczywiście, wiąże się to czasami z różnicą zdań oraz opinii, rozbieżnymi gustami czy nawet i niejednorodnymi morale, celami, dla których wszyscy znaleźliśmy się pod przewodnictwem jednego mężczyzny, pod jednym dachem oraz kocimi wąsami. Nie wydaje mi się bowiem, by wszystkim zależało jedynie na ochronie Kontynentu przed katastrofami, ba, wydaje mi się, że kilkoro członków organizacji niezbyt się tą kwestią choćby, bądźmy ze sobą w pełni szczerzy, Jamesie, przejmuje.
Mam wrażenie, że wytypowane przez nas imiona tych osobistości pokryłyby się ze sobą w sposób perfekcyjny. Nie jestem upoważnioną jednak, by to oceniać, choć własną opinię oczywiście posiadam. Nie mam również zamiaru nigdy szacować wkładu poszczególnych gildyjczyków w dobro tej grupy. Powtórzę się, upoważnienia do tego nie posiadam.
Liczę na Twój pośpiech, Panie Hopecraft. Po raz kolejny dziękuję za pozdrowienia, tym razem podwójne i po raz kolejny, bez zmiany w tym zalążku naszego dziwnego rytuału, ślę i swoje.
Z Lady Vermont miałam do czynienia kilka razy, czy to na różnego rodzaju bankietach, czy to na kilku salonikach. Pozwolę sobie w słowie pisanym przemilczeć jej kwestię, bowiem milczenie jest złotem, gdy naganne słowa cisną się na usta, w tym konkretnym przypadku, na me pióro.Niech to na chwilę obecną wystarczy w kwestii Lady Vermont, gdy spotkamy się osobiście, bardzo chętnie podzielę się z Tobą mą niezwykle naganną opinią na jej temat. Teraz jednak zamilknę, popełniając czyn, do którego ona skora nigdy nie bywa.
Twoją córkę, jak i jej teraz przyrzeczonego męża widziałam ulotnie, nie ocenię więc, czy prawda skrywa się w Twym wrażeniu. Wspieram Cię jednak w Tych trudnych dla ojcowskiego serca czasach i radzę, byś spoglądał w oczy młodego narzeczeństwa. Nie wiem, czy odnajdziesz w nich choćby szczyptę prawdy, bowiem ci doświadczeni maskują ją nawet w swych tęczówkach – wiem coś o tym – grzebiąc ją głęboko pod tkankami oka, ale wierzę, że dostrzeżesz coś, co pozwoli Tobie chociaż przez tydzień sypiać spokojnie.
Wybacz, że dowiadujesz się o tak ważnym problemie przez list, w dodatku przez list osoby, której daleko do uprawnień informatora. Zatrzymaj tę konkretną informację jedynie dla siebie, pozwól, że poproszę Cię ślicznie, niby do tańca, byś tego konkretnego sekretu nikomu nie przekazywał. Nie odmawia się kobiecie proszącej mężczyznę do tańca, pamiętaj i wykaż się podziwem do tego, jak sprytnie w ten sposób zamotałam Ciebie w brzydką przysięgę.
Jeżeli potrzebowałbyś innych szczegółów mojego spotkania z Panem A. do potencjalnego rozkładu zakładów z Calithą, daj tylko znak. Zastanowię się i może, ale tylko może, zdradzę coś więcej. Pozwolisz jednak, że na razie zostawię całą tę kwestię memu kruchemu, ale drżącemu sercu. To, ostatecznie, było bardzo miłe spotkanie. Jeżeli jednak list ten znajdzie Ciebie pomiędzy jedną, a drugą podróżą, proszę pięknie, przekaż Panu A. moje pozdrowienia oraz upewnij się, czy aby na pewno przy powrocie do Tirie nie ucierpiał zbytnio, pokazał się w jednym kawałku. Martwię się, tego ostatniego z łaski swojej mu nie przekazuj. Brakuje nam tylko, by napuszył się niczym paw. 
Buziaków i uścisków nie przekazuj, moja w tym rola. 
Napisz, czy coś interesującego dzieje się w Tirie. 
Również zauroczona tą kwestią, choć pozwolisz, że uśmiechu do swego listu nie dodam,
pol
a


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz