niedziela, 31 października 2021

Od Isidoro cd. Serafina

O ile tamci mężczyźni w ogóle się nie wyróżniali, starali swymi zwyczajnymi strojami wtopić całkowicie w mieszkańców wioski, o tyle po Serafinie i Isidoro z daleka było widać, jak bardzo nie pochodzą stąd. Już abstrahując od wzrostu Serafina, to i Isidoro odróżniał się od reszty - w stroju z grubej wełny, nie zaś skóry zwierząt, barwionym na niebiesko - kolorem, którego tutaj chyba nie znano - widoczny był z daleka. Astrolog przyjrzał się mężczyznom, zwrócił wzrok na Serafina. Co prawda Isidoro nie był mistrzem w ocenie ludzkich reakcji, jednak gdy chodziło o księcia, był skupiony na nim od dłuższego czasu i zaczynało iść mu coraz lepiej.
Serafin zlustrował mężczyzn spojrzeniem, a w uniesieniu jednej brwi widać było, jak niepomyślnie ocena ta wypadła. Isidoro przymknął oczy. To nie jego przeczucie mówiło mu, że tych ludzi nie powinno się lekceważyć - to była twarda logika.
— Moje wróżby nigdy nie mówią rzeczy niepotrzebnych — zaczął, otwierając oczy i zwracając się do czarnoksiężnika. Ten zerknął na niego z wnętrza futrzanego kaptura.
— Nie twierdzę, że to robią.
— Chodziło mi o to, że podsunęły mi dźwięk jakichś religijnych śpiewów. Zaraz obok było to uczucie, które wiązało się z antymagią, ten ucisk… — Isidoro przez chwilę szukał słów. — Ci ludzie przybyli tu wkrótce po tym, jak przestały działać amulety i od wioski odwrócili się bogowie, czyli wtedy, kiedy pojawiła się tu antymagia. I pierwszym, co zrobili, było powiedzenie, że chcą dostać się do wewnętrznego sanktuarium. Łowca mówił, że tak nie wolno i że wyznawcy by o tym wiedzieli. Prawdziwi wyznawcy.
W onyksowych oczach zatańczyły jakieś iskry, Serafin instynktownie sięgnął dłonią, by podkręcić wąsa. Otulona grubą rękawiczką dłoń trafiła jednak tylko w miękki szalik.
— To ma pewien sens…
— Gdy jeszcze byliśmy w Tirie, Mistrz mówił, że poszukiwany artefakt jest obiektem kultu religijnego.
— Czyli mamy konkurencję. — Książę przymknął oczy, westchnął. — Tak, dokładnie tego jeszcze brakowało. Prócz antymagii - banda pałętających się pod nogami amatorów.
— Na dodatek mają nad nami przewagę…
— Niby jaką? — prychnął Serafin, krzyżując ręce na piersi.
— Są tu dłużej, część wieśniaków bardziej im ufa. Pewnie próbują jakoś ich przekonać i poprosić, by wpuścili ich do wewnętrznego sanktuarium…
Serafin nie musiał zdejmować szalika - Isidoro niemal widział, jak wykrzywia usta.
— Nie zamierzam nikogo o nic prosić. Szczególnie tych tu… mieszkańców.
— Obiecałeś, że im pomożemy.
— Jeśli oni będą prosić, to rozważę.
Isidoro westchnął. Według niego to nie była dobra droga, jednak tym razem na poparcie swojej tezy miał jedynie własne przemyślenia, nie zaś moc tarota i kamieni szlachetnych. Wiedział, że tak Serafina nie przekona. Mimo to próbował.
— Gdyby udało nam się przekonać więcej osób, tak jak tamtego łowcę, mielibyśmy większe szanse i…
— Tamci ludzie też tego próbowali, artefaktu nadal nie mają, więc sam widzisz, jak skuteczne jest takie polubowne podejście.
— Ale my naprawdę możemy pomóc. — Astrolog nie dawał za wygraną. — Przecież zaklęcia…
Serafin machnął tylko dłonią, pokręcił głową.
— Mówiłem ci - używanie magii w polu antymagii nie jest takie proste, wiąże się z ryzykiem i konsekwencjami. Nie będę marnował swoich sił na przypodobanie się tym ludziom. Poza tym - mam lepszy pomysł. Zdobędziemy ten artefakt sami. — Serafin nachylił się do astrologa. — Nie wydaje ci się logicznym, że skoro wioskę nagle objęło pole antymagii, a wieśniacy czczą artefakt obdarzony tymi właściwościami, to jest spora szansa, że to właśnie artefakt jest jego źródłem?
— Tak, to bardzo prawdopodobne — odparł astrolog.
— Właśnie. Patrząc na to, jak prymitywna jest magia tych tubylców, pewnie w końcu coś w nim zepsuli, albo go aktywowali w trakcie tych swoich rytuałów czy innych modłów. — Serafin skrzywił się nieco. — A to oznacza, że tam, gdzie jest centrum pola antymagii, tam znajdziemy i nasz artefakt.
— Jesteś w stanie znaleźć centrum tego pola?
— Oczywiście — odparł, prostując się.
— Mówiłeś, że używanie magii w polu…
— Tak, to prawda. Ale jeśli ma to być jeden raz, jestem skłonny zaryzykować. Pójdziemy, weźmiemy artefakt i opuścimy to miejsce. Im szybciej, tym lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz