sobota, 23 października 2021

Od Jamesa, CD Serafina

Złapał za poleconą książkę, przyglądając się ładnej, majestatycznej okładce. Złote litery pięknie lśniły na tle czerwonego obicia, a i zdołał rozpoznać nazwisko autora, co dobrze zwiastowało w kierunku przyjemnej lektury. Skinął z podziękowaniem głową, wsłuchując się w dalsze słowa księcia. Turner mógłby być przydatny, zwłaszcza w obliczu tego, że powinien w ciągu kilku najbliższych tygodni lepiej zabezpieczyć stare kryształy i kamienie. Teoretycznie większość z nich bezpiecznie siedziała w podziemnej skrytce zakopanej w ogrodzie, ale był święcie przekonany, że przynajmniej kilka tych z jego domowego gabinetu zniknęło przed przyjazdem do gildii. I nie wiedział, czy nawet chce się bawić w ich poszukiwanie, wiedząc, że nowemu właścicielowi mogłyby przynieść co najwyżej zgubę, trochę kocich kłaków w gardle i chwilową, fałszywą, lichą fortunę. Do zniknięcia iluzji.
― Turner wydaje się dobrym wyborem, dziękuję za polecenie. Podobnym tematem zwiększenia potencjału zajmował się Hemil, ale zdecydowanie jego skutki uboczne uniemożliwiają praktykę jego metod. ― Skrzywił się przy tym lekko, przypominając sobie kilka nieprzyjemnych eksperymentów. Dwukrotnie podjął się próby weryfikacji hemilowskich założeń, żeby za pierwszym razem spalić sobie brwi, a za drugim doprowadzić do destrukcji artefaktu. Na co komu zwiększenie mocy, skoro trwało tylko przez pierwsze czterdzieści osiem godzin, a później zaburzało strukturę układu?
Odłożył książki i usiadł w wolnym fotelu. Zapowiadała się ciekawa pogawędka, a ze wszystkich obecnych w gildii ludzi, przyszły król wydawał się idealną, żywą skarbnicą wiedzy na temat kraju, o którym nawet archiwalne zasoby świeciły pustkami.
― Ale ciekawszym tematem od mojej obecności, wydaje się być stan pańskiej aury. Szuka pan remedium na nadszarpnięte siły magiczne w artefaktach, czy to jedynie odskocznia? ― Drgnął znacznie, bo przecież mistrzem intryg nie był, a temat jednak ciążył mu na duszy równie mocno, co jej, obecnie opłakany, stan.
― Można powiedzieć, że oba. ― Uśmiechnął się ze zrezygnowaniem. ― Jeden ze starych eksperymentów wyszedł nieco poza zakres moich oczekiwań, a nim się zorientowałem, zdążył uszkodzić mój rdzeń magiczny. Szukam na ten moment sposobów raczej na pozbycie się bezpiecznie resztek artefaktów po eksperymencie, jeszcze komuś przyjdzie do głowy, nie daj wszystkim bogom, pójść w moje ślady ― wyjaśnił po krótkiej chwili przerwy, starając się uważnie dobierać słowa, które jednak przyszły mu z łatwością. Tę samą formułkę sprzedawał ostatecznie dawnym kolegom z pracy, zaciekawionym, dlaczego nagle zaczął stopniować aurę i wyciszać swoją obecność.
― Skąd u pana takie zainteresowanie artefaktami? Wyłącznie pobudki oparte na pochodzeniu czy może szczere chęci? ― Pochylił się nieco bardziej do przodu, uważnie wpatrując się w mężczyznę. ― Nie ukrywam, że spodziewałbym się po książęcej mości więcej zainteresowania, chociażby herbatą, jak dobrze pamiętam, to najlepsze marki sprowadzamy od was? ― A z drugiej strony gromadzenie skarbów? Nagle Jamesowi wydało się całkiem głupie jego nagłe, dygresyjne pacnięcie. Więcej złota, więcej mocy, w zasadzie idealnie pasowało do człowieka wyższego stanu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz