czwartek, 21 października 2021

Od Isidoro cd. Tadeusza

Szachy wyparły z jego życia każdy inny element. Isidoro nie miał nawet czasu na to, by zastanowić się nad astrologią, by choć unieść wzrok ku niebu. Partia za partią, przeciwnik za przeciwnikiem, dzień za dniem. Na deseczce z jego numerem - kolejne znaki. Tadeusz brnął przez swoje partie niepowstrzymany niczym śnieżna lawina. Isidoro początkowo dotrzymywał mu kroku, ale im dalej w turniej, tym trudniejsi okazywali się jego przeciwnicy. Czarnoksiężnik poświęcał czas na edukację swego podopiecznego, toteż Isidoro z każdej partii wynosił mnóstwo wiedzy, każda rozgrywka czyniła go lepszym, bystrzejszym, bardziej dalekowzrocznym.
Końcówka turnieju była już jednak dla niego wyzwaniem. Partie ciągnęły się, a zamknięcia, wciąż nieco niedopracowane, sprawiały, że od każdej z nich wstawał wyczerpany.
To miał być jeden z ostatnich dni. Isidoro zakończył już swoje zmagania, podziękował ostatniemu przeciwnikowi, i tak jak zawsze - poszedł szukać Tadeusza.
Nie musiał szukać długo - spory tłumek wokół stołu jasno wskazywał, gdzie odbywa się najciekawsza partia. Isidoro podszedł tam, przepchnął się nieco, stanął i popatrzył. Karty mówiły mu przecież, że w każdej z partii Tadeusz pozostanie niezwyciężonym. Jednak Isidoro nie miał już na tyle siły by w tych słowach usłyszeć to, los naprawdę chciał mu przekazać.


Wrócili do pokoju.
Isidoro stał przez pewien czas przy wejściu, przenosząc wzrok od szachownicy do Tadeusza i z powrotem. Zobaczyć swojego mentora w takim stanie - siedzącego bezwładnie, z obliczem ukrytym w łapach. Twarz Tadeusza przybrała niezdrowy, zielony odcień. Inny zielony, niż zazwyczaj, Isidoro nie był do tego przyzwyczajony.
— Siadaj — powiedział czarnoksiężnik, kiwnąwszy łapą w kierunku krzesła. Słowo brzmiało jak rozkaz, ale nie było w nim wiele mocy.
Isidoro usiadł, popatrzył na planszę.
— Nie wolałbyś najpierw zjeść?
— Jedzenie poczeka.
Isidoro trochę go rozumiał. Gdy sam stawał przed trudnym problemem, jedzenie było jego ostatnim zmartwieniem. Tadeusz zeskoczył w końcu z fotela, przeszedł się kilka razy po pokoju. A potem wskoczył na krzesło naprzeciwko Isidoro.
— Twój ruch — ponaglił, znów machnąwszy łapą w roztargnieniu.
Isidoro zastanawiał się nad nim już od pewnego czasu. Wydawało mu się nawet, że wie, do czego przeciwnik Tadeusza próbował zmierzać. Wyciągnął rękę, przesunął figurę. I tak - wydawało mu się.
— Nie, Isidoro, nie tędy droga. Spójrz.
Tadeusz wyciągnął dłonie nad planszą, zaczął przestawiać pionki rozgrywając dalszy przebieg partii, tłumaczyć sens każdego ruchu. Isidoro patrzył w skupieniu, kiwał głową. Tadeusz pstryknął palcami, figury wróciły na swoje miejsca, do momentu, gdzie czarnoksiężnik przerwał partię.
— Spróbuj jeszcze raz.
Isidoro spróbował. Teraz było lepiej, ale wciąż nie optymalnie. Tadeusz tłumaczył. Za oknem księżyc przepływał nad dachami.
— Za bardzo liczysz na pomyłkę oponenta — mruknął Tadeusz, poprawiając się na krześle. — Bo jeżeli…
I urwał. Oczy mu się rozszerzyły, stały się bardziej wyłupiaste, niż zazwyczaj (o ile było to w ogóle możliwe), aż Isidoro zaczął się obawiać, że zwyczajnie wyjdą z orbit.
— Tadeuszu…? — zapytał ostrożnie.
Tadeusz wciąż się nie odzywał. Wpatrywał się w planszę, łapy wsparł na stole. Isidoro wstał, już miał…
— Mam to — powiedział w końcu czarnoksiężnik. Podniósł wzrok na astrologa. W żabich oczach błyszczała determinacja. — Ten turniej jest mój.


Noc była późna, Isidoro - wyczerpany. Przywykł do długiego siedzenia po nocach, do studiowania dzienników gwiazdowych i obserwacji nieba. Jednak jego wytrzymałość nie dorównywała Tadeuszowi, który popychany wolą walki i determinacji, zdolny był zapewne nie spać całą noc, następnego zaś dnia w pełni sił zetrzeć się ze swą nemezis wśród czarno-białych pól. Nie, astrolog nie miał aż tyle sił. W ciszy i samotności swego pokoju wyłożył karty tarota na stół, wpatrywał się w widniejące na nich obrazy. Oczy mu się same zamykały, może więc dlatego skupił się tylko na jednym z aspektów wróżby. Wypatrywał tego, jak Tadeuszowi pójdzie, karty zaś wciąż powtarzały - były rektor będzie na turnieju niezwyciężonym. Mówiły też i o innych rzeczach, o kłamstwach i tajemnicach czających się na linii mety, jednak Isidoro ich nie dostrzegł. A gdyby nawet dostrzegł - czy coś by to zmieniło?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz