niedziela, 9 stycznia 2022

Od Billy`ego — Event [3.1]

Billy nie lubił zamkniętych drzwi. Otwartych też zresztą nie lubił. Jakby się na tym zastanowić, to w ogóle z samą koncepcją drzwi miał malutki problem, opierający się na zwykłym niezrozumieniu zasady ich działania. Rzadko mierzył się z brakiem możliwości dotarcia gdzieś. Zwykle, gdy sobie to wyobraził, już znajdował się w środku danego pomieszczenia, robił to, co miał zrobić i chwilę później był z powrotem tam, gdzie powinien w końcu być od samego początku. W trakcie swojego życia zauważył natomiast, że nie wszystkim pojawianie się i znikanie przychodziło tak naturalnie, jak jemu. Przyczyn dopatrywał się w tym, że inni ludzie zbyt bardzo zastanawiali się nad sposobem osiągnięcia swojego celu, a mniej nad po prostu dążeniem do niego.
Calitha mówiła za to, że jest małym skurczybykiem, który załatwia wszystko świecącymi oczkami.
Billy nie rozumiał, co znaczy słowo „skurczybyk”, ale miał w zwyczaju przyznawać kobiecie rację niezależnie od sytuacji. Gdyby Cala była wtedy obecna, może powiedziałaby chłopakowi, że miejsce kur jest wyłącznie w kurniku. Ale skoro drzwi były tak ochoczo i otwarcie rozstawione, to Billy uznał to za zaproszenie dla każdej istoty, dla której normalnie zamknięte drzwi stanowiły dziwny, niezrozumiały dla chłopaka problem nie do przeskoczenia. Więc przyprowadził do środka gildyjskiej posiadłości swój wspaniały zwierzyniec, wysypał im mieszankę żywieniową, jaką preparował każdego oranka, żeby miały co sobie podjadać w chwilach odpoczynku i z nieukrywaną dumą ruszył do kuchni po kawałek zasłużonej ciepłej czekolady.
A że drzwi nadal były otwarte i kurki zaczęły wydziobywać już dziury w podłodze, to inna kwestia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz