piątek, 7 stycznia 2022

Od Gavriela cd. Hotaru

Z samego rana, po nieprzespanej nocy, siedząc w miejscu przeznaczonym dla mnie sprawdzałem ilość opatrunków i robiłem listę czego mi brakuje. Jak na razie nikt do mnie nie przychodził i pewnie nie miało się to szybko zmienić, nie chciałem marnować swojego czasu, dlatego robiłem jakieś mało ważne czynności by zająć ręce czymkolwiek. Musiałem przyznać, że nieco się nudziłem - w końcu nikt chyba nie chciałby tylko siedzieć i zajmować się układaniem rzeczy, ale ktoś wysłuchał moich modłów i do pomieszczenia wszedł mężczyzna. Odłożyłem wszystko co miałem w dłoniach i wstałem z miejsca by go przywitać.
– W czym mogę pomóc? - spytałem grzecznie.

~*~

Nie było mi dane poznać kobietę, która siedziała teraz obok mnie. Od kiedy tutaj przybyłem nie miałem czasu by dobrze rozejrzeć się wokół i poznać kilka osób, które także tutaj pracowały. I to nie tak, że nie miałem na to ochoty. Czułem się nieco przytłoczony nowym miejscem i nie chciałem na razie wychodzić z miejsca, w którym było choć trochę dla mnie komfortowo.
Z uwagą słuchałem o czym rozmawiałem i wtrącałem pytania, która dla mnie wydawały się ważne. Znałem się na magicznych stworzeniach od dłuższego czasu, jednak nie miałem z nimi dużo do czynienia. Zazwyczaj zajmowałem się zwierzętami, które spotkać można było codziennie na swojej drodze. Zafascynowało mnie to, że zostałem wybrany do tej misji i będę mógł w niej uczestniczyć. Hotaru wydawała się być dobrym towarzystwem do podróży. Podczas, gdy oni ciągnęli rozmowę, ja postanowiłem się ukradkiem przyjrzeć jej wyglądowi. Urodę miała egzotyczną, to był fakt którego nie dało się pominąć. Elegancko upięte włosy sprawiały, że wyglądała na łagodną i delikatną. W końcu właśnie taka powinna być tancerka, prawda? Na myśl przywodząca jedwab.
Po krótkiej chwili wszyscy podnieśliśmy się ze swoich miejsc. Nie wiedziałem od czego powinienem zacząć, jednak kobieta uśmiechnęła się do mnie i poszła w swoją stronę. Potarłem się po karku i po prostu ruszyłem w stronę swojego gabinetu by się spakować. Lorcan z ciekawością wyjrzał zza swojej sterty koców i gdy tylko mnie zobaczył, wyszedł z ukrycia.
– Będziesz musiał chwilę zostać sam. – mówiąc to, złapałem w dłonie plecak, którego nawet do końca nie rozpakowałem. Lis spojrzał na mnie i wskoczył na stół, wchodząc do plecaka który tam postawiłem. Wpatrywaliśmy się w siebie przez jakiś czas, aż w końcu parsknąłem śmiechem.
– Patrzcie, patrzcie. Lorcan Wstydliwy chce wyruszyć w podróż. – westchnąłem. – Niech ci będzie. Tylko masz być grzeczny.
Wyciągnąłem go z plecaka i pozwoliłem wspiąć się na moje kolana, by mógł wejść do kaptura płaszcza. Zająłem się dalszym pakowaniem narzędzi i bandaży, wszystkiego co mogłoby się przydać. Schowałem także jedzenie dla mojego towarzysza jak i dla siebie, żeby jakoś mogli przetrwać, gdy nie będzie gdzie zdobyć pożywienia. W momencie, gdy już zapinałem paski, drzwi otworzyły się, a do sali wkroczyła Hotaru, także już spakowana. Lorcan mocniej wcisnął się w materiał, a ja postanowiłem go nie wyciągać. Niech myśli, że go nie widać. Co z tego, że jego ogon nadal dyndał na wierzchu?
– Nie mieliśmy chwili by się prawidłowo poznać, jestem Gavriel. – wyciągnąłem w jej stronę dłoń, ściągając na chwilę rękawiczkę. – Już się spakowałem i jestem gotowy.

Hotaru?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz